19
Z Sylvią nie odzywam się od jakiegoś tygodnia. Wróciliśmy z wakacji, a ja od razu poleciałam do Norwegii. Jestem tu od dwóch dni, a już za chwilę wylatuję razem z Danielem na Letnie Grand Prix. Wellinger nadal się stara o mnie jak głupi. Niby już mu wybaczyłam, ale to jest słodkie jak się stara. Przynajmniej nam pewność, że mnie kocha.
Po trzygodzinnej podróży byliśmy na miejscu. W hotelu miałam pokój sama, ale później miała do mnie dołączyć Celina. Leżałam na łóżku, słuchając muzyki, ale przerwał mi to ktoś, kto pukał do drzwi. Leniwie je otworzyłam. Przede mną stał Andreas razem ze Stephanem.
- A wy tu po? - zapytałam dwóch Niemców.
- Do naszej kochanej Mai. - odparł Leyhe.
- Ale wasza kochana Maja jest zajęta, sory. - zamknęłam im drzwi przed nosem i ułożyłam się na łóżku. Skoczkowie i tak weszli do środka bez mojego pozwolenia. - No ej!
- Przyprowadziłem ci tego kochasia, w teraz zmykam! - zaśmiał się Stephan i zniknął z pomieszczenia. Wellinger położył się obok mnie.
- Co tam Majeczko? - bawił się moimi włosami, mężczyzna. Odsunęłam się od niego.
- Nie myśl sobie, że ci już wybaczyłam. - rzuciłam w jego stronę. Niemiec posmutniał. Zrobiło mi się go bardzo żal. Spojrzał w moją stronę. Nie chciałam go już okłamywać, że mu jeszcze nie wybaczyłam. Gdy chciał wychodzić, zatrzymałam go. - Żartowałam, przecież. - pocałowałam go w usta, a on oddał pocałunek. Obydwoje położyliśmy się z powrotem na łóżku.
- Prawdę mówisz? - spojrzał prosto w moje oczy, kiwnęłam lekko głową z uśmiechem. - Bardzo się cieszę! - przytulił mnie mocno.
- Teoretycznie to wybaczyłam ci już jakiś czas temu, ale to było słodkie jak się starałeś o mnie jak głupi. - odparłam, a on zdziwił się.
- Powinienem cię teraz ukarać, ale muszę już iść na skocznie.
- Poczekaj na mnie chwilę i pójdziemy razem. - powiedziałam i poszłam na chwilę do łazienki. Ogarnęłam się szybko, na koniec psiknęłam perfumami i opuściłam pomieszczenie. Zabrałam telefon i kluczyk od pokoju. Razem z Andreasem poszliśmy do niego do pokoju, gdzie miał swoje rzeczy. Stephana już tam nie było. Zabrał swoje narty i torbę, a następnie wspólnie wyszliśmy z budynku, gdzie miał czekać samochód kadrowy. Wszyscy pozajmowali miejsca, jedno było tylko wolne dla Wellinger'a. - W takim razie do zobaczenia na skoczni. - chciała odejść, aby przejść się spacerkiem na skocznie, ale blondyn jej to uniemożliwił. Posadził ją na swoich kolanach.
- W końcu się pogodziliście! - krzyknął szczęśliwy Leyhe. - Już nie muszę słuchać jego marudzenia przez dwadzieścia cztery godziny na dobę. - zaśmiałam się na słowa, Niemca. Andreas uderzył przyjaciela w ramię. - A jak Maja mi nie wybaczy? - starał się mówić tak jak Wellinger. Wszyscy wybuchnęli śmiechem.
- Pogadamy sobie w domku! - warknął do Stephana, a on udawał, że się boi. Dojechaliśmy na skocznie. Jako, że miałam chwilę wolną postanowiłam dodać nowe zdjęcie na instagrama.
Polubione przez andreaswellinger, daniel_a24, smantler, skijumping_fanpage, celinarobertsen i 143 683 innych.
majamantler Just happy 😝🇬🇷
kamilstochofficial Maja jaka ty słodka! 💕
andreaswellinger Moja pszczółka! 🐝❤
anjasoberg Jaka opalona! 😱
sweet.candy Udanych wakacji, Maja! ☀
daniel_a24 Następne wakacje ze mną! 🌊
johannforfang @daniel_a24 Ja razem z Celiną się dołączamy!! 😂
Zablokowałam komórkę. Nawet nie zauważyłam, że obok mnie usiadł nieznany mi mężczyzna. Przyglądał mi się dziwnie. Wstałam i poszłam w stronę Norwegów. Zauważyli, że byłam czymś przejęta.
- Coś się stało, Majka? - spytał Fannemel.
- Tamten facet mi się dziwnie przygląda. - wskazałam głową na faceta, który siedział na ławce. Mężczyzna zaczął iść w ich stronę.
- Przepraszam, mogę porozmawiać z tą piękną dziewczyną? - odeszłam z nim kawałek od chłopaków. - Dałabyś się zaprosić na jakąś randkę? Jesteś taka piękna, że nie da się tobie oprzeć.
- Wybacz, ale mam chłopaka. - odparłam i chciałam odejść. Złapał mnie mocno za rękę. - Chłopak nie ściana da się przesunąć.
- Odpierdol się ode mnie. - warknęłam, a następnie kopnęłam go w krocze. Pobiegłam szybko do chłopaków. Ktoś przytulił mnie od tyłu. Wystraszyłam się i walnęłam go z całej siły nogą w krocze. Odwróciłam się, a za mną stał Andreas, który aktualnie zwijał się z bólu. - Jezu skarbie przepraszam. - przytuliłam go mocno. - Wystraszyłeś mnie. - spojrzał na mnie z bólem w oczach. Było mi przykro, że kopnęłam go. Poczułam jak łzy lecą mi po policzkach.
- Nie płacz, proszę. - wytarł kciukiem moje łzy. - Co się stało takiego, że się mnie wystraszyłaś? - wstał, ale nadal się krzywił z bólu.
- Jakiś facet próbował mnie poderwać, gdy chciałam odejść złapał mnie mocno za rękę, a ja go kopnęłam. Myślałam, że to znowu on i no... - powiedziałam, a on pociągnął mnie tak, że siedliśmy obydwoje na ławce. Wtulił twarz w moją szyję.
- Zabiję skurwysyna, że chciał tyknąć to co moje. - szepnął mi do ucha.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro