Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

13

Dojechaliśmy na plażę. Rozłożyłam ręcznik i zdjęłam koszulkę, a później spodenki. Założyłam okulary na nos i położylam się na ręczniku. Andreas leżał obok mnie.

- Tak pójdę z tobą do wody, dzieciaczku. - zaśmiałam się i pobiegłam w stronę wody. Skoczek mnie dogonił. Złapał mnie w tali i podniósł do góry. Jak to przystało na głupie chłopięce móżdżki, upuścił mnie. Wynurzyłam się, a on stał tam i chichrał się. - Ale śmieszne haha. - udawałam, że się śmjeje.

- Majunia, przecież wiesz, że cię kocham najmocniej. - powiedział i przytulił mnie.

- A co jak nie wiem? - uniosłam brew do góry. Pociągnął mnie w dół, tak że zanurzyliśmy się, a on pocałował mnie w usta. Wynurzyliśmy się.

- Teraz wiesz. - uśmiechnął się i przyciągnął mnie do jego nagiej klatki piersiowej. - Jutro lecimy do Polski.

- Na moją imprezę urodzinową. - zaśmiałam się. Położyłam się na plaży. Andreas trzymał mnie cały czas za rękę.

***

Jesteśmy na lotnisku w Katowicach. Stąd pojedziemy autokarem do Wisły. Zajmuje miejsce obok okna, a Niemiec obok mnie. Od razu usnęłam.

Obudziło mnie szturchanie Andiego. Przetarłam oczy i spojrzałam na niego.

- Już jesteśmy. - pociągnął mnie w stronę wyjścia z autokaru. Zabrał nasze walizki. Akurat wysiedliśmy przed Gołębiewskim. Przed budynkiem stoi Forfang i Anders. Od razu gdy mnie zauważają biegną w moją stronę. Przytulają mnie. - Ej chłopaki, ona jest moja. - odparł Andreas, a oni odsunęli się ode mnie. Zabrałam kluczyk od swojego pokoju i walizkę od niebieskookiego. Szedł za mną cały czas. Rozłożył się na moim łóżku.

- Mamy znowu razem pokój? - spytałam, odgładając klucze na stolik. Kiwnął głową na tak, uśmiechając się. - A już myślałam, że odpocznę od ciebie.

- No coś ci się nie uda to. - zaśmiał się i pociągnął mnie tak, że upadłam na niego. Do pokoju wparował Tande z Kotem.

- Widzę, że przeszkodziliśmy. - odparł blondyn, głupio uśmiechając się.

- Przylazłeś to mów czego chcesz. - warknęłam.

- Pyskata się zrobiłaś. Szwaby cię tego nauczyli? - spojrzał na Andreasa.

- Tylko nie Szwaby. - powiedział Andreas.

- No więc przyszedlem tu, aby zakomunikować wam, że o dwudziestej macie być przed hotelem. - kiwnęłam głową, że rozumiem. - A i proszę bez niespodzianek w formie dziecka. - wzięłam do ręki i rzuciłam w niego poduszką. - Ej, bo mi włosy będziesz układała.

- Z takimi tekstami do Forfanga. - pokazałam mu język, a on spiorunował mnie wzrokiem i wyszedł z Maćkiem, który chichrał się z niego. Zerknęłam na zegarek. Prawie czternasta. - Idę się zdrzemnąć. - powiedziałam i położyłam się na łóżku. Od razu odpłynęłam.

***

Obudziłam się. Andi leżał na łóżku, oglądając telewizję. Spojrzałam na zegarek. Osiemnasta piędziesiąt siedem. Zerwałam się na równe nogi.

- Czemu mnie nie obudziłeś?! - krzyknęłam.

- Tak słodko wyglądałaś. - odparł, a ja machnęłam ręką. Wzięłam do ręki bieliznę i weszłam do łazienki. Rozebrałam się z brudnych ciuchów. Wzięłam szybki prysznic i umyłam włosy. Związałam je w turban. Wytarłam ciało i założyłam bieliznę. Wyszłam z pomieszczenia. Andreas poruszył zabawnie brwiami. - Idź się myć. Teraz. - rozkazałam mu, a on wziął z walizki czyste bokserki i wszedł do łazienki. Znaczy tak myślałam, dopóki nie poczułam pieczenia na tyłku. Odwróciłam się, a on schował się w łazience i zamknął drzwi. No idiota. Zdjęłam z włosów ręcznik i przeraziłam się. Moje włosy były w kolorze blond. - Co ja zrobiłam? - szepnęłam do siebie. - Andreas otwórz mi. - krzyknęłam do niego, a po chwili drzwi były otwarte. Chłopak miał zawiązany recznik na biodrach. Spojrzal na moje włosy.

- Co ty zrobiłaś? - wziął do rąk kosmyk moich włosów.

- Wiesz, też się zastanawiam. - wzięlam do ręki szampon, który okazał się być farbą w kolorze blondu. Zwątpiłam w to, bo wiem że nic już nie zrobię. Wysuszyłam włosy. Związałam pasmo włosów koczka. Nałożyłam czarną sukienkę z sznurkami na plecach. Zrobiłam mocniejszy makijaż niż zwykle. Kreski, czerwona szminka. Na stopy założyłam sandałki na obcasie. Andi założył koszulkę i niebieskie spodenki.

- Ale ładną mam dziewczynę. - przytulił mnie. Zarumieniłam się. - Nawet ta warstwa tapety nie ukryje twoich rumieńców, skarbie.

- A ty co w romantyka się bawisz? - uniosłam brew.

- Żebyś wiedziała. - pocałował mnie w usta. Gdy oderwał się zaczęłam się śmiać. Patrzył na mnie jak na idiotkę. Kazałam mu spojrzeć w lustro. - O kurwa. - miał całe usta w czerwonej szmince. Wzięłam chusteczkę i wytarłam mu usta. - Dziękuje. - tym razem pocałował mnie w policzek. Zabrałam torebkę i wyszliśmy z hotelu. Przed nim czekali skoczkowie. Tande jak mnie zauważył chciał mnie prześwięcić.

- Coś ty odjebała z włosami? - złapał kosmyk moich włosów.

- Przynajmniej teraz wyglądam jak twoja rodzina. - zaśmiałam się, ale jemu nie było do śmiechu, więc po chwili przestałam. - Już będę cicho.

- No i masz racje. - widać, że był wkurzony.

- Wiesz co? Mam dziewiętnaście lat i decyduje sama o tym co robię, ale widać, że księżniczka ma problem. - warknęłam i poszłam przed siebie. Sama dojdę to tego klubu. Nagle zza winkla wyskoczyła Sylvia z ekipą. - Aaaa! W łeb dostaniesz za to.

- Maja, co ty masz z włosami? - spytała.

- Odpierdolta się od moich włosów. - krzyknęłam i poszłam w lewo. Dołączył do mnie Forfang z Fannemelem. Wyglądaliśmy śmieszne. Wyższy, średnia i mały.

- Wiesz o tym, że Tande się o ciebie troszczy? - zapytał Johann.

- Wiem, ale czasami to przekracza granice i się wkurzam. - odparłam. - Nie moja wina, że szybko ponoszą mnie emocje.

- Dlatego się pogodzicie teraz. Fannis po Daniela. - rozkazał krasnalowi. Po chwili wrócił z moim kuzynem, idiotą.

- Wiesz, że jesteś idiotą? - spojrzalam na niego. Przytaknął smutny. - Ale idiotą, którego kocham. - przytuliłam się do niego. Zaskoczony nie wiedzial co się dzieje, ale później mnie przytulił. Z tyłu było słychać " ooo ". - Jesteś ex equo z Wellingerem na pierwszym miejscu. - szepnęłam.

- Ale on jest większym idiotą niż ja? - zaśmiałam się.

- Nie. Ty i on obydwoje pasujecie do siebie ze swoim IQ. - uśmiechnęłam się i weszłam do klubu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro