Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Summer love part 2


Po raz pierwszy od miesięcy Andreas był szczęśliwy. Wprawdzie był już marzec i sezon powoli się kończył, ale wreszcie miał zadebiutować w zawodach Pucharu Świata.

Nie był zaskoczony, gdy jego myśli po raz kolejny powędrowały do dnia, który był jednocześnie najszczęśliwszym i najbardziej bolesnym w jego życiu. Gdy Stephan pocałował go, przez te kilka sekund miał wrażenie, że ma wreszcie wszystko, czego potrzebuje. Szkoda, że chwilę później nie miał już nic.


Po powrocie do domu z obozu praktycznie nie opuszczał swojego pokoju i bezmyślnie wpatrywał w komórkę, z nadzieją na telefon od chłopaka, w którym się zakochał. Na szczęście miał Karla, który po tygodniu ciszy przyszedł i walił w drzwi, dopóki Andreas nie wpuścił go do środka. Jego przyjaciel spędził godziny pocieszając go i namawiając do powrotu na treningi, za co blondyn będzie mu wdzięczny do końca życia.

Mimo że wciąż nie mógł pozbyć się myśli o Stephanie, dzięki wytrwałości Karla wkrótce znów był na siłowni. Poświęcił się w całości trenowaniu, pierwszy zaczynał ćwiczyć i ostatni opuszczał budynek. Jednak jego determinacja i wytrwałość nie przynosiły oczekiwanych rezultatów.

Podczas pierwszych zawodów Pucharu Kontynentalnego nie udało mu się nawet awansować do drugiej rundy. Z czasem zaczęło mu iść odrobinę lepiej, ale wciąż kończył poza czołową piętnastką. Brak osiągnięć nie osłabił jednak jego motywacji, ale spowodował, że starał się jeszcze bardziej.

Nie wiedział, dlaczego, ale miał potrzebę udowodnienia czegoś sobie i innym. Chciał pokazać Stephanowi, że nie popełnił błędu, wierząc w niego. Może miał nadzieję, że sukces pomoże mu w odzyskaniu tego, co stracił. Przede wszystkim chciał wreszcie poczuć coś więcej niż wypełniającą go od miesięcy pustkę.

Widział, że jego przyjaciele i trener znów zaczynali się o niego martwić, ale wszyscy odetchnęli z ulgą, gdy w Lutym udało mu się wygrać konkurs. Kolejne starty były równie udane, przez kolejne tygodnie nie schodził z podium. Koniec miesiąca oznaczał Mistrzostwa Świata, jako że Andi i Karl nie zostali powołani do drużyny, postanowili oglądnąć je wspólnie.

Leyhe nie wziął udziału w kwalifikacjach do żadnego z dwóch konkursów indywidualnych. Andreas był pewien, że nie mógłby być bardziej rozczarowany, nawet gdyby to on był teraz na miejscu bruneta. Pamiętał dobrze ich rozmowę sprzed miesięcy i wiedział, że Stephan musiał czuć się okropnie.

Był równie zdziwiony, jak pozostali, gdy dzień przed ostatnim konkursem Schuster ogłosił, że Leyhe dołączy do drużyny. Gdy przyszedł czas na jego skok, Andi czuł się jakby to on siedział na belce. Nerwowo chodził po pokoju, co chwilę zasłaniając oczy. Słyszał śmiech Karla, ale niewiele go to obchodziło w tamtym momencie. Jedyne, czego chciał to, żeby Stephan pokazał wszystkim niedowiarkom, że zasłużył na miejsce w drużynie.

Godzinę później z łzami w oczach patrzył jak chłopak, w którym był zakochany, odbiera srebrny medal. Widok Stephana śmiejącego się i świętującego z kolegami sprawiał mu więcej radości niż wszystkie jego ostanie wygrane. Miał nadzieję, że w przyszłości będą mogli razem cieszyć się ze wspólnego sukcesu.


Tego dnia coś się zmieniło, czy jak powiedział Karl „wrócił stary Andi". Był bardziej dojrzały niż rok temu, ale znów zarażał wszystkich uśmiechem. Zmiana przyszła w samą porę, gdyż kilka dni później dostał wiadomość od trenera.

Jeden ze skoczków z kadry A odniósł kontuzję podczas mistrzostw. Wprawdzie nie było to nic poważnego, ale sztab nie chciał ryzykować zdrowia zawodnika i zdecydował się wycofać go z końcówki sezonu. Jako najlepszy obecnie zawodnik z kadry B, Andreas miał go zastąpić.

Miał dołączyć do zespołu Niemieckiego, który znajdował się już w Oslo oczekując na początek turnieju Raw Air. Nie mógł uwierzyć, że wreszcie uda mu się spełnić marzenie o starcie w Pucharze Świata. Wydawało mu się, że umrze z nerwów, ale jednocześnie nie mógł się doczekać zawodów.

W opanowaniu stresu nie pomagało mu to, że po tak długim czasie miał znów zobaczyć Stephana. Mimo obawy o to, jak zareaguje brunet, cieszył się, że będą mieli okazję porozmawiać. Nawet jeśli okaże się, że chłopak nie odwzajemniał jego uczuć, nie darowałby sobie, gdyby nie spróbował.

Niedługo potem był w hotelu i czekał w umówionym miejscu. Mimowolnie rozglądał się po holu w nadziei na to, że uda mu się dostrzec Stephana.

- Nie ma go – usłyszał czyjś głos za plecami i po chwili ujrzał Markusa, który uśmiechał się do niego znacząco.

- Co? Nie wiem, o co ci chodzi – powiedział, mając nadzieję, że chłopak mu uwierzy.

- Jasne – Eisenbichler przewrócił oczami i dodał ironicznie – a Leyhe zabujał się we mnie.

- Ja nie... - Andi poczuł, że się rumieni, nie był pewien czy chłopak naśmiewa się z niego.

Markus widząc, że młodszy zaczyna się denerwować, postanowił zlitować się nad nim.

- Spokojnie, żartowałem. Ale Stephana naprawdę tu nie ma. Schuster nie chciał, żeby nadwyrężył tę kostkę, więc to jego będziesz zastępował.

Andreas nie był w stanie ukryć swojego rozczarowania, naprawdę miał nadzieję, że ponownie go zobaczy. Wreszcie spełniał swoje marzenia i chciał, by najważniejsza dla niego osoba była wtedy przy nim.

- Nie rób takiej miny, nie będzie tak źle. Masz szczęście, będziemy mieszkać razem przez te dwa tygodnie – Markus poklepał go po ramieniu i ruszył w kierunku windy.


Pomimo obaw, jakie miał na początku, Markus okazał się całkiem dobrym współlokatorem. Starszy kolega pomógł mu zintegrować się z nową drużyną, w której wszyscy już świetnie się znali. Często wyobrażał sobie, jak cudownie byłoby przeżywać to wszystko ze Stephanem, ale cieszył się, że ma kogoś, z kim mógł podzielić się swoimi wrażeniami po kolejnym dniu na skoczni.

Chociaż miał wrażenie jakby dopiero, co przyjechał, wkrótce byli już w Planicy. Andreas był zadowolony ze swoich występów w Raw Air, udało mu się utrzymywać w najlepszej piętnastce przez wszystkie konkursy i ostatecznie zakończył turniej na dziesiątym miejscu.

Odpoczywali właśnie w swoim pokoju po treningu, gdy Andi po raz kolejny próbował zdobyć się na odwagę, by zapytać nowego kolegę o Stephana. Wiedział, że często rozmawiali ze sobą, ale za każdym razem, gdy wchodził do pokoju Eisenbichler szybko się rozłączał.

Był zbyt zajęty rozważaniem wszystkich za i przeciw poruszenia tego tematu, by zauważyć, że jego współlokator przypatruje mu się, kręcąc głową z widocznym na twarzy rozbawieniem.

- Długo jeszcze będę czekał, aż się ogarniesz? Myślałem, że od razu zaczniesz mnie wypytywać o Leyhe, a ty tylko patrzysz na mnie, jakbym miał ci coś zrobić, jeśli wypowiesz jego imię. Nie pospieszałbym cię, ale jutro wyjeżdżamy, a poza tym mam już was powoli dosyć.

- Czyli Stephan... - powiedział Andi, patrząc z nadzieją na starszego chłopaka.

- ...również zachowuje się jak idiota? – dokończył poirytowany Markus. – Przyznam, że na początku mnie to bawiło, ale jeśli spędzę jeszcze jeden wieczór, opowiadając co jadłeś na śniadanie, to się wkurzę.

Andreas próbował udawać, że się gniewa, ale nie mógł powstrzymać uśmiechu. Po miesiącach niepewności dowiedział się, że Stephan też wciąż myślał o tym, co zdarzyło się zeszłego lata. Musiało mu nadal zależeć, skoro wypytywał o niego swojego przyjaciela.

Zdając sobie sprawę, że blondyn już go nie słucha, Markus westchnął i postanowił pójść odwiedzić Freitaga. Mogło się wydawać, że jest nieczuły na problemy kolegów, ale było zupełnie inaczej. Polubił Wellingera, a Stephan był jego najlepszym przyjacielem, więc miał nadzieję, że jego słowa chociaż w niewielkim stopniu pomogą tej dwójce w końcu się zejść.

Trzy miesiące później

Stephan z uśmiechem na twarzy wysiadł z samochodu i rozejrzał się dookoła. Z lekkim opóźnieniem, ale nareszcie był w Hiszpanii, gotowy na tegoroczny obóz przygotowawczy. Nie przyleciał ze wszystkimi przez zaproszenie na ślub kuzynki, na który pojechał, mimo że wolałby w tym czasie trenować z innymi. Jednak to nie perspektywa długich godzin na siłowni sprawiała, że czuł ogarniające go podekscytowanie.

Po ciężkim i dłużącym się roku miał wreszcie ponownie zobaczyć Andiego. Prawie stracił nadzieję, gdy dowiedział się, że blondyn dołączy do zespołu w Norwegii, akurat wtedy, gdy on został zmuszony przez trenera do wycofania się ze startów.

Tamtego lata wydawało mu się, że podjął właściwą decyzję zrywając kontakt z Wellingerem po ich pocałunku. Powtarzał sobie, że byli za młodzi, Andi miał przecież dopiero osiemnaście lat – nie mógł oczekiwać od niego, że po zaledwie dwóch miesiącach znajomości zdecyduje się na związek na odległość.

Początkowo myślał, że po wyjeździe pozostaną przyjaciółmi, ale popsuł wszystko, całując swojego przyjaciela. Wiedział, że dłuższe udawanie, że nic więcej do siebie nie czują, byłoby zbyt bolesne dla nich obu.

Jednak z biegiem czasu zaczął zastanawiać się, co by było gdyby. Gdyby mimo wszystko spróbowali być razem. Gdyby wcześniej powiedział Andreasowi o swoich uczuciach, przecież widział, że chłopak coś do niego czuje. Gdyby, choć raz w życiu, nie bal się zaryzykować.

Spędził miesiące żałując, że nie postąpił wtedy inaczej i wymyślając coraz to nowe powody, by nie zadzwonić do Andiego. Podejrzewał, że Markus wysłuchujący jego użalania się nad sobą, nie raz miał ochotę go trzasnąć.

Po tym, jak Eisenbichler po powrocie z Planicy zapewniał go, że wciąż ma szansę u Andreasa, był gotów napisać do niego, jednak powstrzymała go wiadomość, że młodszy miał od przyszłego sezonu dołączyć do kadry A. Uznał, że lepiej będzie, jeśli poczeka i powie mu wszystko, gdy znów się spotkają.

Nie chcąc dłużej myśleć o tym, co było, chwycił walizkę i skierował się w stronę hotelu. Po wejściu od razu dostrzegł Markusa czekającego na niego koło recepcji.

- Rozmawiałeś z nim? Wiesz, gdzie go znajdę? – zaczął wypytywać, nie czekając na odpowiedź.

- Też się cieszę, że cię widzę. U mnie wszystko ok, dzięki że pytasz – powiedział ironicznie jego przyjaciel.

- Przepraszam, po prostu tyle czekałem i... - Stephan uśmiechnął się przepraszająco.

- Masz szczęście, że od dawna wam kibicuje. Jest na plaży, więc leć do niego i zakończ nasze cierpienie – powiedział Markus, biorąc od niego bagaż.

Dziesięć minut później był już nad morzem i poczuł, że serce zaczyna mu szybciej bić na widok chłopaka, w którym był zakochany. Andi siedział tyłem do niego i rysował coś na piasku.

Podszedł bliżej i biorąc głęboki oddech, zapytał:

- Wolne?

Andreas obrócił się szybko, najwidoczniej nie słysząc wcześniej jego kroków. Wyglądał na zaskoczonego widokiem bruneta, ale po chwili na jego twarzy pojawił się uśmiech.

- Tak, siadaj.

Stephan usiadł i chwycił dłoń Andiego, mając nadzieję, że nie zostanie odtrącony.

- Przepraszam, byłem głupi i... - zaczął mówić, ale młodszy tylko potrząsnął głową, pochylił się i delikatnie złączył ich usta.

Stephan odwzajemnił pocałunek i poczuł, jak blondyn obejmuje go i przyciąga bliżej. Podczas gdy ich pierwszy pocałunek był pełen desperacji i tęsknoty, teraz wiedzieli, że mają przed sobą całe życie razem.

Wydawało mu się, że minęła wieczność, nim oderwali się od siebie. Przez jakiś czas siedzieli przytuleni w ciszy, wpatrując się w siebie.

- Wiem, że musimy porozmawiać o wszystkim, co się wydarzyło. Ale nie chcę już dłużej czekać. Zakochałem się w tobie i jedyne, co chcę wiedzieć, to czy ty też mnie kochasz. Cała reszta może poczekać – powiedział blondyn.

Pomimo tego, że Andi wydawał się pewny siebie, Stephan dostrzegł cień lęku w jego oczach. Jednak w tym momencie czuł jedynie ogromną dumę i szczęście. Był dumny z Andresa, który pomimo obaw, wyznał mu swoje uczucia. Nie przypominał tamtego przestraszonego chłopaka, który rumienił się za każdym razem, gdy Stephan na niego spojrzał.

- Oczywiście, że cię kocham. Czasami wydaje mi się, że pokochałem cię w momencie, gdy na siebie wpadliśmy, chociaż nie wierzę w takie bajki. Po prostu byłem za dużym tchórzem, by ci powiedzieć... - chciał go po raz kolejny przeprosić, ale Andreas znów mu przerwał.

- To już nie ma znaczenia – wyszeptał i pocałował bruneta.

I nie miało. Później będą mieli czas by wszystko sobie wyjaśnić, przyznać się do błędów, jakie popełnili. Teraz, po miesiącach oczekiwania i marzenia o tym momencie wreszcie miał Andiego przy sobie i nie liczyło się nic więcej.

***

Wyszła z tego bardziej historia Andiego, ale obiecuję, że będzie więcej Stephana w następnym shotcie. 😊 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro