Summer love
Po przeczytaniu tylu cudnych opowiadań postanowiłam spróbować stworzyć coś własnego. Mam nadzieję, że da się to czytać. 😝
* Na potrzeby fabuły zmieniłam przebieg ich karier sportowych.
***
Andreas mógł powiedzieć, że ma szczęście. Mimo że był w dopiero w kadrze B, w tym roku leciał do Hiszpanii na obóz przygotowawczy.
Zazwyczaj tylko kadra A miała przywilej wyjazdu za granice, by trenować przed nowym sezonem. Reszta skoczków spędzała tygodnie w przeciętnym hotelu na niemieckiej wsi, gdzie nie działo się absolutnie nic. Możliwości spędzania wolnego czasu po treningu ograniczały się do czytania, oglądania filmu lub gry w karty - i to tylko, jeśli koledzy z drużyny mieli ochotę zaszaleć. Co nie zdarzało się tak często, jak mogłoby się wydawać.
Wystarczy dodać, że Andi wielokrotnie musiał posunąć się do przekupstwa, by nie umrzeć z nudów. Jego duma i przemycane zapasy czekolady nie raz ucierpiały, ale co mógł poradzić na to, że jego koledzy byli tak nudni.
Dlatego właśnie mało nie podskoczył z radości, gdy usłyszał najnowsze wiadomości. Jego trener musiał nagle zrezygnować z wyjazdu, a biorąc pod uwagę fakt, że do obozu zostały dwa dni, pozostawało tylko jedno rozwiązanie. Wernera Schuster miał tymczasowo objąć kierownictwo nad kadrą B.
Najprawdopodobniej była to tylko formalność i asystent ich trenera będzie wszystkim zarządzał, co nie zmieniało faktu, że Schuster i jego drużyna wybierali się do Hiszpanii. A co za tym idzie Andreas Wellinger - osiemnastoletni skoczek pochodzący z Rupholding - miał zamiar wreszcie zaszaleć.
Niedbale wrzucając ubrania do walizki, chłopak zaczął wyobrażać sobie najbliższe dwa miesiące - popołudnia spędzone z deską surfingową i imprezy, z których słynęli czołowi zawodnicy niemieckiej kadry. Nie miał najmniejszego zamiaru zmarnować kolejnego lata na graniu w Schafkopf.
Dwa miesiące później
Andi musiał przyznać, że historie o całonocnych imprezach okazały się kompletną fikcją. Skoczkowie kadry A, choć bardziej otwarci na rozmowy i wypady na miasto po siłowni, nie różnili się tak wiele od jego kolegów z drużyny.
Co nie miało jednak większego znaczenia, bo jak dla niego mogliby nawet spędzać całe dnie na oglądaniu telenowel. Nie planował poświęcić im ani minuty dużej niż było to konieczne, gdyż cały jego czas wolny zarezerwowany był dla jednej osoby. Stephana Leyhe, dwudziestojednoletniego skoczka, który wciąż czekał na swój pierwszy sukces w Pucharze Świata.
Ich pierwsze spotkanie przypominało scenę z typowej komedii romantycznej.
Drużyna kadry B przed momentem przyjechała na miejsce i kończyła załatwianie formalności przy recepcji, gdy pojawili się bardziej doświadczeni zawodnicy. Słuchając jednym uchem swojego kolegi Karla w czasie drogi do windy, Andreas był zbyt zajęty publikowaniem swojego najnowszego zdjęcia na Instagramie, by zauważyć mężczyznę zbliżającego się z naprzeciwka. Do momentu, w którym zderzył się z nim i upuścił trzymany w ręce telefon. Blondyn schylił się, by go podnieść i wtedy usłyszał czyjś głos.
- Przepraszam, zamyśliłem się.
- Nic się nie stało, powinienem był uważać gdzie... - zaczął odpowiadać, przerywając w połowie zdania, ujrzawszy przystojnego chłopaka wpatrującego się w niego. Dopiero po chwili, zauważywszy rosnące rozbawienie na twarzy nieznajomego, otrząsnął się i rumieniąc się, dokończył cicho. - ...idę.
- Stephan - przedstawił się brunet, wyciągając rękę do młodszego chłopaka.
- Andi - odpowiedział Andreas, odwzajemniając gest. Z przerażeniem odkrył, że jego głos był dziwnie piskliwy.
W tym momencie rozmowę przerwał im krzyk jednego ze zgromadzonych w holu skoczków.
- Stephan! Pospiesz się albo będziesz sam szukał naszego pokoju!
- Lepiej już pójdę, nie zdziwiłbym się, gdyby Markus zostawił mnie tu samego bez numeru pokoju. Miło było cię poznać. Jeszcze raz przepraszam, że na ciebie wpadłem - powiedział Stephan i posyłając młodszemu ostatni uśmiech, udał się w kierunku swojego kolegi z drużyny.
Andreas jeszcze długo stałby w miejscu, wpatrując się w odchodzącego chłopaka, gdyby nie śmiech przyjaciela.
- Szkoda, że się nie widziałeś! Myślałem, że jeszcze chwila i się na niego rzucisz - zażartował Karl.
- Bardzo śmieszne - rzucił blondyn i nie czekając na współlokatora, ruszył do windy.
Podobno pierwsze wrażenie jest najważniejsze, a on nie mógł powiedzieć, że pokazał się z najlepszej strony. Na szczęście już nazajutrz miał okazje to naprawić.
Andreas spędził wieczór wypakowując walizkę i wysłuchując kolejnych docinków Geigera. Nie mając ochoty dłużej tego znosić, postanowił wcześniej położyć się spać. Na drugi dzień obudził się godzinę przed budzikiem, po nocy wypełnionej snami o pewnym brązowookim skoczku. Wiedząc, że nie uda mu się ponownie zasnąć, ubrał się i udał na śniadanie.
Było na tyle wcześnie, że restauracja hotelowa była prawie pusta, jeśli nie liczyć obsługi i starszej pary siedzącej w rogu. Chłopak usiadł przy jednym ze stołów i zaczął jeść przygotowaną chwilę wcześniej kanapkę.
Po kilku minutach został wyrwany z rozmyślań przez obiekt swoich westchnień.
- Wolne? - zapytał ktoś, zatrzymując się przy jego stoliku.
Andi uniósł wzrok znad talerza i zobaczył chłopaka, którego poznał wczoraj, wpatrującego się w niego z przyjaznym uśmiechem.
- Tak, siadaj - odpowiedział szybko, nie chcąc stracić okazji na lepsze poznanie starszego skoczka.
- Dzięki - rzucił Stephan, zajmując miejsce naprzeciwko. - Jak samopoczucie? Cieszysz się na nowy sezon?
Andreas był zaskoczony, że Leyhe dosiadł się do niego i zaczął rozmowę. Praktycznie się nie znali, a z opowieści kolegów wiedział, że zawodnicy z kadr A i B zazwyczaj trzymali się osobno w czasie zawodów i okazjonalnych łączonych treningów.
Z drugiej strony, jego towarzysz nie miał wielkiego wyboru, jeśli nie chciał siedzieć samemu. W myślach podziękował Karlowi za to, że dzięki jego irytującym uwagom poszedł wcześniej spać zeszłego wieczoru.
- Jasne, tym bardziej że będę trenował w takim miejscu. W porównaniu z hotelem, do którego zwykle jeździ nasza drużyna to raj na ziemi.
- Nie musisz mi przypominać, do dzisiaj mam koszmary. Mój przyjaciel Markus dalej twierdzi, że tam straszy - zaśmiał się brunet. - To twój pierwszy rok w kadrze B? Nie przypominam sobie, żebyśmy się wcześniej spotkali, a jestem pewien, że bym cię zapamiętał.
Andreas poczuł, że jego policzki po raz kolejny oblewa rumieniec. Nie mógł zrozumieć, co się z nim działo odkąd przyjechał do Hiszpanii. Zazwyczaj było go wszędzie pełno, nigdy nie miał problemów z nawiązywaniem kontaktów, a teraz czerwienił się i denerwował na każdym kroku.
- To mój drugi sezon w kadrze B, ale w zeszłym roku zerwałem więzadło, zanim udało mi się załapać na konkurs w Pucharze Świata.
- Współczuje, takie przymusowe przerwy nigdy nie są łatwe. Będę trzymał kciuki, żeby tym razem wszystko się udało i żebyśmy spotkali się na którychś zawodach.
- Taki jest plan. Chcę wreszcie skończyć z drużyną dziecięcą i zacząć startować z dorosłymi.
- Daj spokój, masz jeszcze czas. Ile masz lat? Siedemnaście? - zaśmiał się Stephan.
- Osiemnaście - wymamrotał niechętnie Andi, tracąc jakąkolwiek nadzieje na coś więcej niż przyjaźń z brunetem. Dlaczego musiał wyglądać tak młodo?
- Przepraszam, mój błąd - powiedział ironicznie Stephan, jednocześnie uśmiechając się, by pokazać że żartuje. - Dobra, musisz mi opowiedzieć czy trener dalej tworzy te swoje teorie spiskowe...
Gdy po pewnym czasie zaczęli schodzić się pozostali skoczkowie, Andreas spojrzał na zegarek i ze zdziwieniem stwierdził, że rozmawiali już ponad godzinę. Nie miało znaczenia to, że dopiero się poznali i że było między nimi kilka lat różnicy. Nie poruszali żadnych drażliwych tematów, ale Andi miał poczucie, że mógłby powiedzieć mu wszystko bez obawy o bycie wyśmianym.
Przez następne osiem tygodni, praktycznie nie odstępowali się na krok. Gdy tylko skończyli swoje treningi, spotykali się w holu i spędzali razem cały wolny czas - wywołując niezadowolenie swoich pozostałych przyjaciół.
Najczęściej szli na plażę, gdzie spacerowali, rozmawiając i dzieląc się sekretami. Wrócili do tematu kontuzji Andiego, który obawiał się, że kilkumiesięczna przerwa uniemożliwi mu osiągnięcie sukcesu, o jakim marzył. Stephan przyznał, że czuje frustracje z powodu swoich wolnych postępów i nie jest pewny swojej pozycji w drużynie na zbliżających się Mistrzostwach Świata.
Innymi razy milczeli i po prostu cieszyli się swoją obecnością. Gdy Stephan miał wyjątkowo dobry humor, zgadzał się by Andi uczył go surfować - chociaż zupełnie mu to nie wychodziło.
Nadszedł ostatni dzień, który mieli spędzić razem. Jutro kadra B wyjeżdżała do domu, podczas gdy reszta miała zostać jeszcze przez tydzień w Hiszpanii.
Andreas skończył trening wcześniej niż zazwyczaj, gdyż trener chciał dać im czas na spakowanie. Wrzucenie wszystkiego do walizki zajęło mu niewiele ponad godzinę i pozostawało tylko czekać na przyjaciela.
Starał się nie myśleć o nieuchronnie zbliżającym się momencie, gdy będą musieli się pożegnać. Nie mógł dłużej odrzucać swoich uczuć. Najwyższy czas, żeby przyznał chociażby tylko przed samym sobą, że zakochał się w Stephanie. Było to jedyne wytłumaczenie tego, jak czuł się, odkąd go poznał.
Najchętniej spędzałby z nim każdą możliwą chwilę i tęsknił jak głupi, gdy sporadycznie wychodzili gdzieś osobno ze swoimi drużynami. Serce mu się łamało na myśl, że po tym wszystkim Stephan tak po prostu zniknie z jego życia, jakby nigdy go w nim nie było.
Pozostawały wprawdzie telefony i e-maile, prawdopodobnie spotkają się także na zawodach, jeśli jego wyniki będą wystarczająco dobre, by startować w Pucharze Świata. Jednak jak często związkom na odległość udaje się przetrwać?
Tym bardziej że chociaż chłopak pragnął, aby było inaczej byli tylko przyjaciółmi. Pomimo tego, że przebywając z brunetem miał wrażenie jakby znali się od zawsze, tak naprawdę minęły tylko dwa miesiące. Wszystko to sprawiało, że czuł, jakby coś kończyło się na zawsze.
Nie potrafił zdobyć się na odwagę i powiedzieć Stephanowi prawdy, dlatego postanowił, że jego uczucia pozostaną tajemnicą. Wiedział, że brunet nie wyśmiałby go i z pewnością zareagowałby na jego wyznanie zrozumieniem i życzliwością. Co nie zmieniało tego, że jego przyjaciel widział w nim raczej młodszego brata, a nie potencjalnego partnera.
Nie chcąc dłużej o tym myśleć, postanowił skupić się wyłącznie na dzisiejszym wieczorze. Do spotkania pozostało niewiele czasu, dlatego wziął wcześniej przygotowane ubrania i ruszył w stronę łazienki.
Wkrótce potem siedzieli już w kawiarni, jedząc lody i śmiejąc się z opowieści Stephana o kolejnym dziwnym pomyśle Markusa. Później udali się na ostatni już spacer brzegiem morza, a gdy wreszcie wrócili do hotelu dochodziła północ.
Zatrzymali się przed pokojem młodszego, żegnając się po cichu, by nie obudzić śpiącego za drzwiami Karla.
- Będę za tobą tęsknił - wyszeptał Andreas, powstrzymując łzy. Miał nadzieję, że w tych kilku słowach jego przyjaciel usłyszy wszystko to, czego nie był gotowy wyznać.
- Też będę tęsknił, Andi - powiedział Stephan i ujął w dłonie twarz Andiego, przyciągnął go do siebie i mocno pocałował.
Andreas odwzajemnił pocałunek i poczuł, jak kilka łez spływa mu po policzkach. Nie wiedział jak długo trwali w pocałunku, ale miał wrażenie, że minęła wieczność nim Stephan rozłączył ich usta i delikatnie otarł mu łzy z twarzy.
Nie mówiąc nic więcej, chłopak odsunął się, uśmiechnął smutno i odszedł.
Nie starając się dłużej powstrzymać łez, Andi wszedł do pokoju. Najchętniej od razu schowałby się pod kołdrą, by móc płakać w spokoju, ale chcąc rano uniknąć jakichkolwiek pytań ze strony Karla, przebrał się szybko w piżamę.
Noc spędził wpatrując się w sufit i próbując nie myśleć o tym, co się wydarzyło. Nie wiedział, kiedy udało mu się zasnąć, ale obudził go krzyk współlokatora.
- Andi, wstawaj! Wyjeżdżamy za pół godziny.
Karl coś jeszcze do niego mówił, ale docierały do niego tylko pojedyncze słowa. Miał poczucie, że wszystko wokół jest mu obojętne. Nie zwracając uwagi na pytania kolegi, ubrał się i po chwili byli już w drodze do autobusu.
Po zapakowaniu walizki do bagażnika Andreas zajął miejsce przy oknie, z którego miał widok na hotel. Czas pozostały do odjazdu spędził wpatrując się w główne wejście do budynku, ale wśród opuszczających hotel skoczków nie dostrzegł jedynej osoby, na której mu zależało.
***
Druga część? 🤔
PS Może kiedyś będzie jakaś lepsza okładka.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro