Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

nine

-Katelyn...- powiedział ciemny brunet, a ja nie wiedziałam jak powinnam się zachować, ani co myśleć, o tym że na jego widok moje serce zaczęło bić jak szalone.

-Ja...- próbowałam z siebie wydobyć jakieś słowa, ale z jakiegoś powodu, to było w tej chwili niemożliwe do zrobienia.

-Dam ci wybór. Możesz teraz wysiąść i poczekać aż zjawi się ten, na którego czekałaś. Ale możesz też zostać ze mną i poznać prawdę, która może wszystko zmienić.- patrzyłam w jego oczy, które były właśnie tego koloru, jaki zawsze mi się podobał. Było w nich coś... Coś co sprawiało, iż miałam wrażenie, że zaraz zabraknie mi powietrza. Czy to nie było tak, że każdy posiada jakieś wady? Jeśli tak, to gdzie są jego, no halo!?

-Mógłbym siedzieć tak i patrzeć w twoje oczy całe życie, ale boję się, że jeśli nawet myślisz o tym, żeby pojechać ze mną, zaraz zjawi się Harry i znów mi ciebie zabierze.- wzięłam głęboki oddech, a moje serce na chwilę zwolniło, by po chwili z podwojoną siłą uderzyć w moją klatkę piersiową. Miałam wrażenie, że to serduszko zaraz wyskoczy ze mnie i rzuci się w stronę chłopaka. Chciałam na chwilę przestać myśleć o brunecie i zastanowić się jaką decyzję należy podjąć, ale to było kompletnie bez sensu... Za bardzo pragnęłam zostać teraz z nim.

-Jedź.- wybełkotałam, nie myśląc o konsekwencjach, ani o Harrym...

Jechaliśmy w milczeniu. Nie wiedziałam dokąd, ale nie dbałam o to. Brunet był skupiony na drodze, a ja tylko siedziałam, przyglądając się mu uważnie.

Po upływie kilku godzin, zatrzymalismy się przy pięknej willi. Wysiadłam z samochodu i wraz z chłopakiem, udaliśmy się w stronę dużych, białych drzwi.

-Jeśli będziesz chciała wyjść...- zatrzymał się i spojrzał mi głęboko w oczy.- Wystarczy, że mi powiesz, a zabiorę cię tam gdzie będziesz chciała, nawet jeśli będzie to dom Harrego.

-W porządku.- powiedziałam, będąc totalnie zahipnotyzowana jego spojrzeniem.

-Musisz wiedzieć, że chce byś była szczęśliwa, bez względu na to, czy to szczęście będziesz dzielić ze mną, czy z kimś innym.- po tych słowach odrazu przypomniałam sobie co Harry kazał mi obiecać. Zayn Malik chociaż dał mi wybór. Tego chłopaka naprawdę obchodzi moje szczęście, a nie własna osoba, jak w przypadku Stylesa.

Uśmiechnęłam się lekko do chłopaka, a ten otworzył drzwi, byśmy po chwili znaleźli się w środku. Tu było niemniej nowocześnie i gustownie, niż w domu Harrego.

Udaliśmy się do salonu, a ja nad szklanym kominkiem, ujrzałam duże, czarno białe zdjęcie mnie i Zayna, które oprócz tego, że idealnie wpasowywało się w klimat pomieszczenia, dawało mi wiele do myślenia.

-Czy nas... coś łączyło?- zapytałam nie wiedząc do końca, jaką odpowiedź chciałabym uzyskać. Z jednej strony cholernie chce, by odpowiedź brzmiała "tak", ale z drugiej, co by to znaczyło dla mnie i Harrego? I jak pominięcie faktu, że ja z Zaynem byliśmy kimś więcej, świadczyłoby o Niallu, Louisie i Liamie?

-Dlatego tutaj jesteś. Musisz się dowiedzieć jak naprawdę wyglądało twoje życie, zanim zdecydujesz się, co chcesz dalej z nim zrobić. Musisz znać wszystkie drogi wyboru, by wybrać tą właściwą.- po raz pierwszy poczułam, że znajduję się we właściwym miejscu, z właściwą osobą.

Chodziło o moje życie i o to jak potoczy się dalej, więc opcja Zayna, w której dowiaduję się wszystkiego od razu, była znacznie korzystniejsza dla mnie, niż ta zaproponowana przez psychologa, czy chłopaków. Z resztą przy brunecie czuję, że mogę zapytać o wszystko, nie bojąc się, że "zepsuję atmosferę" czy "znów pokłócę się z Harrym".

Usiadłam na kanapie, a Zayn zaproponował mi coś do picia lub jedzenia, ale nie miałam w tej chwili ochoty na jedzenie... Chyba że w grę wchodziłby Malik.
CHOLERA. Kate uspokój się...

-Mam zacząć od początku?- zapytał chłopak, zajmując miejsce obok mnie.

-Jeśli mógłbyś...- brunet uśmiechał się, zauważając moje zawstydzenie.

-Najpierw chciałbym ci powiedzieć, że cholernie za tobą tęskniłem, wiesz? Nie widziałem cię tyle czasu...

-To znaczy, że nie odwiedzałeś mnie, kiedy byłam w śpiączce.- stwierdziłam, przerywając mu.

-Harry ukrył przed całym światem to, że skutki wypadku były tak poważne...- słowa uderzyły we mnie jak noże. Jak on mógł? Przez siedem miesięcy, byłam pieprzoną roślinką, a on od tak mówił wszystkim, że jest dobrze?!- Ale o tym później. Musisz się dowiedzieć jak się poznaliśmy.

Kiwnęłam spokojnie głową, próbując opanować złość, jaką w tej chwili odczuwałam do Harrego, ale ona wyparowała, albo przestała mieć dla mnie znaczenie, w momencie gdy poczułam dłoń Zayna na swojej.

-Mieliśmy koncert w Londynie. Jak zwykle po przyjeździe do miasta, pełno fanek stało, krzyczało, machało rękoma, a ty podeszłaś i powiedziałaś "hej, jeśli nie jesteście egoistycznymi dupkami musicie podpisać tę koszulkę dla mojej przyjaciółki, która ma dziś urodziny." To było uroczę, a zarazem groźne dlatego przykułaś odrazu moją uwagę.- powiedział Zayn śmiejąc się , a ja poczułam się żałośnie.

-O mój Boże, naprawdę tak powiedziałam?- zapytałam, a chłopak niestety potwierdził głową i wybuchł śmiechem, przez co po chwili ja też zaczęłam się śmiać.

-Żaden z nas nie mógł cie w tej chwili olać, bo nie chcieliśmy być uznani za egoistycznych dupków.- chłopak zaśmiał się, a ja wraz z nim.- Po podpisaniu koszulki, zaczepił cię nasz menedżer i o nią pytał, nie pamiętam czemu. Pamiętam za to, że kiedy się odwróciłem w twoją stronę, nasze spojrzenia się na chwilę spotkały, ale ta chwila wystarczyła mi, bym zrozumiał, że muszę cię znaleźć.

Chłopak przerwał, w momencie gdy zauważył, że się trzęsę. Natychmiast wstał z miejsca i rozpalił w kominku, następnie oznajmił, że za chwilę wróci. Po kilku minutach siedzenia w samotności i przyglądania się ogniu w kominku lub zdjęciu wiszącemu nad nim, zostałam okryta przez Zayna kocem, a na stole postawione zostały dwie, gorące herbaty. Podziękowałam mu i czekałam na kontynuację.

-Na koncercie cię znalazłem. Przyznam szczerze, że nie było trudno bo twoja koleżanka, okazała się być naszą najgłośniejszą fanką w historii, do tego byłyście w pierwszym rzędzie. Jeden z ochroniarzy, na koniec koncertu zaprowadził was za scenę. Złapaliśmy wspólny język, a ja pomyślałem, że skoro twoja koleżanka ma urodziny to może zabierzemy ją na after party. Tak się jakoś złożyło, że tego wieczoru cię pocałowałem i od tego momentu wiedziałem, że nie chcę całować nikogo innego.- poczułam motylki w brzuchu, ale postanowiłam się opanować.

-Co się z nami stało?- zapytałam, a chłopak zamyślił się, patrząc na nasze zdjęcie.

-Harremu też wpadłaś w oko. Wymyślił intrygę z moją byłą Gigi. Uwierzyłaś, że ciebie z nią zdradzam i odeszłaś ode mnie. Nie mam ci tego za złe, na twoim miejscu też bym w to uwierzył.- nie mogłam uwierzyć, że Harry zrobił coś takiego. Cholerny idiota... Zależy mu tylko na sobie.

-Gdybym wiedziała...

-Teraz to nie ma znaczenia.- Zayn złapał mnie za rękę, a na mojej skórze pojawiły się ciarki.- Odszedłem z One direction, bo nie mogłem zrobić nic, byś mi uwierzyła, a widok was razem... To było zbyt bolesne.- miałam ochotę go teraz mocno przytulić i przeprosić za to, że mu nie wierzyłam, lecz zamiast tego patrzyłam w jeden punkt.

-Potem dowiedziałem się o wypadku, a tydzień pózniej, zdaniem Harrego postanowiłaś odpocząć od życia publicznego na miesiąc. Zaniepokoiłem się, gdy ten miesiąc zaczął się przedłużać. Nie odbierałaś telefonu więc zacząłem wysyłać listy, które...- Zayn wstał i podszedł do białej szafki, by otworzyć szufladę i wyciągnąć z niej to o czym mówił w tej chwili.- Które odesłał mi Harry wraz z tym.

Malik przekazał mi list, w którym Harry napisał, że dobrze wie o tym co ja do Zayna czuję, ale dopóki wierzę w jego zdrady nie wrócę do niego, więc ma się odpieprzyć. Poczułam ból w sercu, gdy pomyślałam o tym, że przez tyle czasu byłam okłamywana. Jeszcze bardziej bolał mnie fakt, że nawet po wybudzeniu ze śpiączki, chłopacy byli zdania, że nie zasługuję na prawdę i wciskali mi kity o tym, jak bardzo byłam szczęśliwa z Harrym.

-Wiem, że to dla ciebie okropne... Może nie powinienem ci tego mówić tak od razu...

-Wręcz przeciwnie. Wreszcie to wszystko ma ręce i nogi. Dziękuję.- ścisnęłam mocniej dłoń Zayna, która cały czas trzymała moją.

-Co zamierzasz teraz zrobić?- zapytał.

-To byłoby głupie, gdybym odpowiedziała, że teraz jedyne co chcę to ciebie pocałować?- powiedziałam niestety na głos, przez co odrazu chciałam przywalić samej sobie za te słowa. Czy oprócz pamięci straciłam też kontrolę nad tym co mówię?!

-To byłoby...- Zayn przerwał, by zmniejszyć odległość między nami. Po chwili brunet przywarł wargami do moich i czekał aż pozwolę, by jego język spotkał się z moim. Pozwolenie dostał niemal natychmiast, przez co teraz całowaliśmy się namiętnie, jakbyśmy od dawna o tym właśnie marzyli.

_______________

SUUURPRISE!!!!

I tysiąc wyświetleń?! To się naprawdę dzieje?!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro