5. Czyżby kapitan Blow, aż tak Cię wymęczył
Była piąta godzina, gdy obudziłam się. Bolały mnie wszystkie mięśnie, a każdy ruch był torturą. Weszłam do łazienki i opłukałam twarz lodowatą wodą, która mnie otrzeźwiła. Wróciłam do sypialni po mundur. Stałam przed lustrem i zrzucałam poszczególne ubrania. Spojrzałam na swoje odbicie i aż się przestraszyłam widoku. Większość mojego ciała pokrywały fioletowe siniaki. Ubrałam mundur i usiadłam na parapecie czekając, aż wstaną moi współlokatorzy.
Dzień wyglądał podobnie jak poprzedni. Zaczęłam się już przyzwyczajać do takiego trybu. Bieganie, śniadanie, wykład, obiad, trening, kolacja i w moim przypadku kolejny trening.
Gdy szłam w stronę sali z materacami zastanawiałam się co mnie podkusiło, żeby iść do wojska. Okey, średnio miałam co ze sobą zrobić, ale to już przesada. Byłam cholernie zdesperowana. W sumie nie miałam, gdzie się podziać. Spać na ulicy czy na dworcu? Tu mam przynajmniej dach nad głową i jedzenie.
Najpierw było bieganie, a później walka wręcz. Nie szło mi lepiej niż wczoraj, a przy każdym upadku zagryzałam zęby, żeby się nie rozpłakać z bólu. Chris chyba zauważył, że już po mału poddawałam się. Kazał mi się podciągnąć na drążku, usiąść na nim, następnie zawisnąć z głową w dół, by za chwilę robić brzuszki.
Po trzech brzuszkach koszulka wysunęła mi się ze spodni i podwinęła, ukazując brzuch. Chris podszedł do mnie i pomógł mi zejść. Kazał ruszyć za sobą do jego sypialni. Było to dziwne i nie wróżyło nic dobrego.
Stanęłam obok łóżka, a on zakluczył drzwi. Coraz mniej mi się to podobało. Byłam sam na sam z dorosłym facetem, który był ode mnie dużo silniejszy.
Usiadł na łóżku, a mnie ustawił przodem między swoimi nogami i podwinął mi koszulkę, ukazując umięśniony, ale pokryty siniakami brzuch.
- Cholera, czemu nic mi nie powiedziałaś? - zapytał z wyrzutem, gładząc delikatnie mój brzuch i patrząc jak odczuwam nawet najmniejszy dotyk.
- Co miałam powiedzieć? Panie kapitanie, po wczorajszych treningach jestem cała w siniakach i nie mogę się ruszyć... - burknęłam.
- Przecież odwołałbym dzisiejszy trening.
- Co z tego, że jestem kobietą? Tutaj wszyscy są traktowani w ten sam sposób. Czyż nie? Nie ma wyjątków. Starczy, że inni śmieją się, że laleczce zachciało się wojska. Już słyszałam, że jestem najsłabszym ogniwem, a jestem tu, bo pieprzę się z przełożonymi i jako pierwsza po tygodniu wylecę - musiałam się wygadać.
- Nie wiedziałem, nie chciałem Cię urazić. Jakbyś miała jakiś problem, to zawsze możesz do mnie przyjść.
- Dziękuję Panie kapitanie, napewno przybiegnę się poskarżyć - zasalutowałam żartobliwie i wyszłam.
* Kapitan Christopher Blow*
Trenowaliśmy razem z Trine, gdy wydawało mi się, że zobaczyłem na jej ciele ciemne plamy. Pomogłem jej zejść z drążka i udaliśmy się do mojego pokoju, gdzie po jej wejściu zamknąłem drzwi na klucz. Słabo by wyglądało, gdyby ktoś w tym czasie wszedł do mojej sypialni. Usiadłem na łóżku i podwinęłem jej koszulkę. Kim ja jestem, żeby pokazywała mi swoje ciało? Nawet jej nie zapytałem o pozwolenie.
Szlag, zagryzłem zęby i spytałem:
- Cholera, czemu mi nie powiedziałaś?
Odpowiedziała mi, a ja słuchałem jej tłumaczeń. Nie wiedziałem, że tak źle jest być jedyną kobietą w kampusie. Wydawało mi się, że jest lepiej traktowana przez kolegów, a opiekunowie dają jej trochę fory. Widziałem, że z żołnierzami z jej pokoju dobrze się dogadywała. Jednak jej wypowiedź była pełna wyrzutów. Muszę mieć na nią oko. Coś mnie w niej ciekawiło. Widać było, że skrywa wiele tajemnic, których nie chciała nikomu zdradzić.
*end*
Wróciłam do pokoju trochę zdziwiona zachowaniem kapitana. Przecież w wojsku nie ma miejsca na użalanie się nad sobą. Coś mi tu nie pasowało, to musiał być jakiś postęp. Sprawdzenie czy czasem nie próbuję osiągnąć kariery przez łóżko. Było to dziwne, być z nim w zamkniętym na klucz pomieszczeniu.
Wróciłam do swojego pokoju trochę wcześniej. Koledzy siedzieli i opowiadali sobie i swoich wyczynach seksualnych. Hmmm... Oni może dorośli, ale faceci nigdy nie dojrzeją.
- Króliczku, a Ty czemu się nie odzywasz? - powiedział do mnie Carter.
- A co mam mówić?
- No nie wiem, możesz podłapać od nas temat i też coś opowiedzieć.
- Raczej nie.
- Czyżby kapitan Blow, aż tak Cię wymęczył treningiem, czy może czymś innym? Żeby z tego tylko dzieci nie było - znacząco poruszył brwiami i wszyscy zebrani zaczęli się śmiać.
- Spadaj buraku - udawałam obrażoną.
- Wiesz kicia, ja bym się nie pogniewał, gdybyś spadła przypadkiem do mojego łóżka - zażartował Dom, który spał pode mną na piętrowym łóżku.
- Mógłbyś tego nie przeżyć - odpowiedziałam.
- Kici, kici. Kotek pokazuje pazurki - powiedział Maks.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro