26. Jesteś jakaś psychiczna.
Początkowo myślałam, że nasza praca będzie jakoś wyjątkowo ekscytująca. Nic bardziej mylnego. Podczas miesięcznej pracy jak na razie największym wydarzeniem było odebranie pewnemu mężczyźnie dość dużego noża. Niestety mieliśmy takie procedury i owy nóż został uznany za przedmiot niebezpieczny i zagrażający innym pasażerom. Zadzwoniłam na policję, gdzie sprawę szybko wyjaśniono. Okazało się, że mężczyzna jest cenionym kucharzem i zakupił do swojej restauracji nowy sprzęt. Wszystko zakończyło się tym, że rozbawiony czterdziestolatek zaprosił nas do swojej restauracji na kolację. Miło z jego strony.
Chciałam czuć emocje, wiedzieć, że w moich żyłach płynie adrenalina. Ja natomiast przychodziłam do pracy, patrolowałam, wracałam do mieszkania. Chciałam nowości, niesamowitych misji, w których ratuję dziesiątki cywilów, niczym jakiś super bohater z kreskówki. Rzeczywistość okazała się inna. Czułam się bezpieczna jak klucha w sosie.
Za to po powrocie do domu czułam wiele emocji, w większości były negatywne. Oliver umiejętnie uprzykrzał mi życie - a to mundur upaćkany pastą do zębów, a to szczoteczka do zębów pływająca w kiblu, innym razem odciski brudnych butów na ręczniku. Po mału miałam tego dość. Po tym jak moja bielizna była porozwieszana w kuchni nie wytrzymałam.
- Czego Ty kurwa ode mnie chcesz?!
- Nie wiem o czym mówisz? - udawał debila Oliver.
- Nie zgrywaj się już!!
- Jesteś jakaś psychiczna...
- Co ja Ci takiego zrobiłam?!
Na jego twarz zobaczyłam cwany uśmiech.
- Byłem ciekawy jak długo wytrzymasz paniusiu.
Miarka się przebrała, a moja cierpliwość skończyła. Wymierzyłam mu błyskawicznego lewego sierpowego. Zaskoczony Oliver zachwiał się, ale w porę odzyskał równowagę. Widziałam w jego oczach furię. Złapał mnie za gardło i przycisnął do ściany, a ja zaczęłam tracić oddech.
- NIE. RÓB. TEGO. NIGDY. WIĘCEJ.
Po chwili mój obraz zaczął się rozmazywać, a oczy zachodziły mgłą. Zarejestrowałam jeszcze jakiś trzask, a później całkowicie odpłynęłam.
*Oliver*
Ta mała od początku działa mi na nerwy. Sama jej obecność jest wyjątkowo wkurwiająca. Laleczce zachciało się wojska. Bo co mamusia i tatuś nie chcą wydać kolejnego tysiąca za sukienkę jakiejś znanej projektantki? Rozpuszczone dzieciaki chowane pod kloszem. W sumie zastanawiam się jakim cudem się dostała. Może przeleciał ją jakiś rekrutujący, a teraz wysłali ją, żeby się pozbyć.
Postanowiłem się trochę nią pobawić, bo czemu by nie? Od ponad dwóch tygodni uprzykrzam jej życie, ale jak na razie się nie złamała. Gratulacje dla niej. Skoro dotychczasowe zabawy to za mało postanowiłem pogrzebać w jej plecaku. Muszę przyznać, że nosi dość fikuśną bielizną, więc postanowiłem ją porozwieszać po całym naszym piętrze.
Laleczka była wkurzona, widziałem to w jej oczach.
- Czego Ty kurwa ode mnie chcesz?! - zaczęła na mnie krzyczeć, na MNIE. Ma tupet.
- Nie wiem o czym mówisz? - wkurzenie jej jeszcze bardziej to zajebista zabawa.
- Nie zgrywaj się już!!
- Jesteś jakaś psychiczna...
- Co ja Ci takiego zrobiłam?!.
Uśmiechnęłem się cwanie, a ona, ledwo powstrzymywała nerwy.
- Byłem ciekawy jak długo wytrzymasz paniusiu.
Przyznam szczerze, nie spodziewałem się dostać po mordzie, a szczególnie z taką siłą. Zachwiałem się, ale po chwili stałem na pewnych nogach. Gotowało się we mnie. Złapałem ją za gardło i rzuciłem na ścianę.
- NIE. RÓB. TEGO. NIGDY. WIĘCEJ. - wysyczałem przez zaciśnięte zęby.
Usłyszałem trzask drzwi, więc odwróciłem się. Stał Zack i nie minęło mrugnięcie i stał przy mnie:
- Puść ją! - wykrzyknął, Ci ludzie na za dużo sobie pozwalają.
Puściłem dziewczynę, której ciało bezwładnie opadło na podłogę z hukiem. Wyszedłem trzaskając drzwiami.
*end*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro