24. Co to za oferma?
Następnego dnia cała gromada stała wcześnie rano na lotnisku. Żegnaliśmy się ze sobą nawzajem. Mój samolot był najpóźniej, bo o dziewiątej. Siedziałam w samolocie obok matki z dzieckiem. To było urocze jak dziewczynka przytulała się do matki, która patrzyła na nią z miłością. Zazdrościłam temu dziecku, bo miało to, czego mi przez lata brakowało. Mimo tego, że jestem dorosła nadal mnie to dotyka. Moje koleżanki z klasy chodziły ze swoimi mamami na zakupy, do kina czy kawiarni. A ja? Ja w tym czasie siedziałam sama w pokoju w domu dziecka.
- Czemu Pani jest ubrana w moro? - zapytała mnie dziewczynka.
- Julka, nie przeszkadzaj pani.
- Nic nie szkodzi. Jestem żołnierzem.
- Ale czad!!! - rozemocjonowało się dziecko.
- Też tak myślę - uśmiechnęłam się do niej.
- A strzela Pani z pistoletu?
- Tak.
- W przyszłości też zostanę żołnierzem - uśmiechnęłam się na te słowa.
Wylądowaliśmy w Brukseli. Wyszłam z samolotu i wzięłam swój bagaż. Czekał na mnie przystojny żołnierz z kartką z moim imieniem i nazwiskiem.
- Hej, jestem Trine.
- Serio?
- Tak, przecież na mnie czekasz.
- Pokaż jakiś dokument.
Byłam zdziwiona, ale znałam swój dowód osobisty. On na to westchnął i ucieszył się.
- Dzięki, że to Ty. Podeszło do mnie chyba z dziesięć lasek i każda uważała, że jest Trine.
- Ja jestem naprawdę.
- Widzę i cieszę się. Mam na imię Zack. Możemy już iść, bo jestem trochę zmęczony. Pogadamy w drodze.
Ruszyłam na chłopakiem. Następnie wsiedliśmy w autobus i ruszyliśmy do naszego lokum. Chłopak chciał wziąść ode mnie plecak, ale odmówiłam mu. Może jestem kobietą, ale spokojnie sobie dam radę. Weszliśmy do budynku. Przemierzyliśmy trzy piętra, gdy w końcu Zack wszedł do środka.
- Hej dupki, przywiozłem nam nowego żołnierza - przywitał się Zack.
- Hej Piękna - odezwał się któryś i momentalnie zmaterializował się przy mnie, przytulając mnie serdecznie.
Wymieniliśmy wszyscy nawzajem swoje imiona. Wszystkie łóżka były zajęte oprócz jednego, więc usiadłam na nim. Czułam się trochę nieswojo.
Nagle z łazienki wyszedł w samym ręczniku chłopak, który wyglądał na niewiele starszego ode mnie.
- Co to za oferma? - powiedział, przekraczając próg pokoju.
- To nowy żołnierz - powiedział Zack.
Wstałam z łóżka i stanęłam przed nim, wyciągając rękę.
- Mam na imię Trine.
Udawał, że mnie nie zauważył i wszedł do pokoju, zabrał ciuchy i znowu wszedł do łazienki.
- Aha, nie ma to jak pozytywne nastawienie do ludzi - prychnęłam pod nosem, czym rozbawiłam kolegów.
- Przepraszam za niego, on już taki jest - zaczął tłumaczyć Zack.
- W porządku, nic się nie stało.
Wzięłam do ręki plecak i zaczęłam w nim szukać ręcznika, mydła, koszulki i dresów do spania. Gdy wrócił ja ruszyłam do łazienki. Ukąpałam się i gdy weszłam do pokoju nagle ucichły rozmowy.
- Yyyy... To gdzie mogę spać?
- Na podłodze - powiedział ten wredny chłopak..
- Oliver, przestań - zaczął Zack.
- Nie no, spoko. Mogę spać na podłodze, żaden problem.
- Trine, jutro wstawią Ci łóżko, a dzisiaj dostaniesz moje, a ja pójdę do Zack - powiedział Will.
- Naprawdę nie trzeba.
- Bez dyskusji!!!
Położyłam się do łóżka i od razu zasnęłam.
Rano, gdy się obudziłam nikogo nie było. Jednak znalazłam list do mnie, w którym Zack pisał, że oni musieli iść, ale ja mam sobie odpocząć, a w kuchni znajdę sobie coś do jedzenia. Do listu dołączona była mapka jak znaleźć owo pomieszczenie. Nadal ubrana jak do spania poszłam zrobić sobie śniadanie. Przeglądałam zawartość szafek, gdy ktoś złapał mnie za biodra.
- A panienka czego tu szuka?
Odwróciłam się i zdjęłam ręce z mojego ciała.
- Mieszkam tu, mam na imię Trine.
- Jestem Oskar. Miło mi Cię poznać. Ale będę miał widoki z rana.
Jego komentarz trochę mnie speszył.
Z braku lepszych zajęć spędziłam pół dnia w towarzystwie Oskara. Jednak musiał się zbierać, a ja zostałam znowu sama. Później wrócili koledzy. Kazali mi wcześnie iść spać, bo rano zaczynam pracę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro