Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2. Wojsko to nie plac zabaw, dziewczynko

Poczułam jak Pani siedząca obok mnie szarpie moje ramię.
- Jesteśmy u celu - powiedziała, a ja podziękowałam, zabrałam swoje rzeczy i opuściłam pociąg.
Stałam w obcym mieście, a zegar wskazał czwartą godzinę. W środku nocy tylko stacje benzynowe są otwarte. Udałam się tam, by skorzystać z łazienki. Najpierw jednak kupiłam wodę, jabłko i dwie tabliczki gorzkiej czekolady. Gdy załatwiłam swoje potrzeby, oparłam dłonie o umywalkę i spojrzałam w lustro.

Wpatrywała się we mnie dziewczyna dość niskiego wzrostu o hipnotyzujących, zielonych oczach. Twarz miała przeciętnej urody, ale okalały ją długie do pasa, rude włosy, związane teraz w warkocz.

Opłukałam twarz zimną wodą. Muszę się wziąć w garść. Zapytałam jak trafić do miejsca, w którym jest nabór do wojska i dowiedziałam się, że to czterdzieści minut drogi pieszo. Nie spieszyło mi się. Na miejsce dotarłam około piątej i weszłam na ogrodzony wysokim murem teren. Przed budynkiem siedziało już kilkanaście osób. Nie widziałam co że sobą zrobić, więc podeszłam bliżej. Z rozmowy dwóch chłopaków dowiedziałam się, że nabór zaczyna się dopiero o ósmej. Miałam trochę czasu, a poranek był ciepły. O siódmej wyszedł mężczyzna ubrany w strój wojskowy. Kazał nam wziąć kartki i je wypełnić. Oddałam dokument i odeszłam na bok.

-

Księżniczko, zgubiłaś się? - zapytał jakiś chłopak.

- Z tego co mi wiadomo to nie.

- Wojsko to nie plac zabaw, dziewczynko. Jeszcze sobie paznokcia złamiesz - zaśmiał się, a z nim kilku jego kolegów.

- Odczep się od niej - usłyszałam piękny, głęboki głos.
- Ochroniarz się znalazł - zaśmiał się ponownie ze mnie chłopak i odszedł z kolegami.
- Dzięki za pomoc - podziękowałam szatynowi, który stanął w mojej obronie - mam na imię Trine.
- Jestem Chris - odpowiedził chłopak podając mi dłoń, którą uścisnęłam - serio chcesz iść do wojska?
- Ty też uważasz, że mnie nie przyjmą?
- Powodzenia Aniołku - rzucił i odszedł w stronę budynku.


Dziesięć minut przed ósmą przestali przyjmować karty zgłoszeń. Kazali nam się ustawić w dwu szeregu. Przed budynkiem stało około stu ludzi. Większość to mężczyźni, ale było też kilka kobiet. Były lepiej zbudowane ode mnie, ja przy nich byłam bardzo drobna. Równo o ósmej wyszedł z budynku generał, a obok niego stał, nie kto inny jak Chris, ale tym razem ubrany w mundur wojskowy.

-Witam wszystkich zebranych. Nazywam się generał John Blow. Jest was... - tu zawiesił głos i spojrzał na Chrisa, który powiedział, że 127, a generał kontynuował - a miejsc tylko 30. Aby przejść eliminacje musicie pokonać tor przeszkód w mniej niż 10 minut. Dostaną się najlepsi. Połamania nóg.

- Kapitan Christopher Blow - powiedział mój wybawiciel, a moje myśli działały na przyspieszonych obrotach. O cholera, on jest tu szychą, pomyślałam - test sprawdzający będziecie odbywać w około piętnasto osobowych grupach. Wyczytane osoby idą, za wojskowym, który ich wyczytał.

- Black Trine - usłyszałam swoje nazwisko i okazało się, że jestem w grupie Chrisa, co mnie nie zdziwiło.

- Za mną - udaliśmy się za kapitanem, który poprowadził nas na tor przeszkód, gdy byliśmy na miejscu usłyszeliśmy krótkie słowo "biegiem" i ruszyliśmy przed siebie. Czekał na nas bieg przez błoto, następnie drabinki nad wodą. Niestety, gdy byłam na nich, mój "kolega", który wcześniej się ze mnie naśmiewał, kopnął mnie i wylądowałam w lodowatej wodzie. Nosz kurna. Obiecałam sobie, że pokaże mu, gdzie raki zimują. Wydostałam się z wody i szybko ruszyłam do przodu. Przede mną było wspinanie się po linie, podciąganie, pełzanie i wiele innych rzeczy. Dotarłam do mety mokra, brudna, wkurzona i trochę zdyszana.

Po skończonych teście wszyscy znów stanęliśmy w dwu szeregu. Wyczytani mieli stanąć dwa kroki z przodu. Dwadzieścia osób stało już z przodu, słyszałam obce nazwiska, a moje serce mocno biło. Gdy usłyszałam "Black Trine" uśmiechnęłam się i wyszłam do przodu. Udało mi się, krzyczałam w myślach. Byłam naprawdę dumna. Szczególnie, że ten pajac wrzucił mnie do wody. Chris podziękował wszystkim za przybycie, a wyczytani ruszyli za nim do budynku. Musieliśmy oddać większość rzeczy. Mogliśmy zatrzymać bieliznę, szczoteczkę do zębów, dwie pary spodni, cztery koszulki i jakąś bluzę. Oddałam mój plecak, a otrzymałam dwa komplety wojskowych mundurów, szorstki ręcznik i ciężkie buty.

- Rozejść się - krzyknął generał. Już ruszyłam w stronę pokoi, gdy usłyszałam - ty Black zaczekaj. Ruszyłam do gabinetu Blowa seniora, gdzie usiadłam na krześle, po tym, jak mi je wskazał.

- Co ja mam z Tobą zrobić Black? - stanął za biurkiem i oparł się o nie.
- Nie rozumiem, panie generale.

- Jesteś jedyną kobietą w grupie. Co nie zmienia faktu, że będziesz miała pokój z facetami. Jeśli dowiem się, że cokolwiek łączy Cię z jakimkolwiek żołnierzem to od razu stąd wylecisz bez zbędnych tłumaczeń. Nie będziesz również traktowana ulgowo. Jeśli nie będziesz dawała rady, trudno. Nie każdy musi tu zostać. Odmaszerować.


Ruszyłam w stronę pokoi, wszystkie łóżka były pozajmowane. Wchodziłam do poszczególnych pomieszczeń i nic.  Najwyżej będę spała na korytarzu. Zrezygnowana usiadłam pod ścianą. Podszedł do mnie przystojny blondyn i zapytał:
- Czemu siedzisz tutaj sama?
- Wszystkie łóżka są zajęte i nie mam gdzie spać.
- Chodź - podał mi rękę, którą mu podałam i się podniosłam - Jestem Luke, a ty?
- Trine. Nie musisz się nade mną litować.
Zatrzymałam się przed drzwiami, a chłopak otworzył je i wszedł mówiąc:
- Znalazłem szóstego żołnierza do naszego pokoju - wciągnął mnie za ramię do środka - To jest Trine, a to są wszyscy.
- Mamy babę w pokoju? - zapytał któryś.
Zobaczyłam, jak ktoś daje mu z bara.
- Mi to nie przeszkadza, nawet może ze mną brać prysznic.
Wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Oprócz Luke'a w moim pokoju mieszkali też: Carter, Maks, Nick i Dominic. Miło mnie przyjęli i śmiali się, że jeśli nie będę mogła spać to z chęcią utulą mnie do snu. Swoje rzeczy ułożyłam w szafce. O 18 mieliśmy kolację, a o 22 była cisza nocna. Na rannej zbiórce musieliśmy być o 6. To był dzień pełen wrażeń, więc położyliśmy się wcześniej spać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro