14. Co czuje Pan Kapitan
*Kapitan Christopher Blow*
Zdziwiłem się, gdy w MOIM miejscu spotkałem Trine. Siedziała zamyślona na gałęzi i wpatrywała się w dal. Podszedłem bezszelestnie i zapytałem się:
- Co tutaj robisz?
Nie spodziewała się mnie tutaj i wystraszona aż podskoczyła. Niestety nie złapała równowagi i wylądowała w wodzie. Zacząłem się śmiać, ale gdy zanurzyła głowę i przez dłuższy czas nie widziałem jej na powierzchni zacząłem się martwić. Cholera.
Skończyłem do wody, aby wyciągnąć ją na brzeg, co po chwili uczyniłem. Martwiłem się i z troską w nią wpatrywałem. Kazałem jej kaszleć po to, aby pozbyła się wody, która mogła się dostać podczas podtopienia. Ona natomiast zaczęła się śmiać. Byłem zdezorientowany.
- Tak naprawdę to potrafię pływać... - powiedziała.
- Jak to? Przecież topiłaś się. - byłem zdziwiony jeszcze bardziej.
- Wkręcałam Cię - no nie, teraz przegięła. Ja się o nią zamartwiam, a ona ma z tego ubaw. Słoneczko chyba ktoś powinien Cię nauczyć wychowania. Ehhh. Nie sądziłem, że jestem aż tak naiwny.
- Nosz kurwa. Bałem się, że coś Ci się stanie, a Ty świetnie się bawiłaś?
- 30 pompek.
- Słucham? - czy ona chce mnie wychować?
- Teraz to 50 pompek. Nie wolno przeklinać panie Kapitanie - a to pyskate dziewczę.
Zacząłem robić te pompki i obiecałem sobie, że muszę utępić ten jej pyskaty języczek. Chyba bym wolał, żeby robił coś innego, niż mi się stawiał.
Gdy skończyłem robić pompki ona wpatrywała się we mnie bezwstydnie.
- Za Twój wybryk powinien Cię ktoś zbić na goły tyłek, aż będzie czerwony - burknąłem.
- Czyżby Kapitan miał brudne myśli? - ona ze mnie kpi. Gówniara jedna.
- Z Tobą w roli głównej? Zawsze - wreszcie ją zatkało. Musiałem pokazać kto tu rządzi.
Podszedłem i złapałem za jej kształtne biodra.
-Jesteś taka seksowna - wychrypiałem. Nawet mój głos przypominał samca alfę. Przejechała palcem po moich ustach. Tak bardzo chciałem ją pocałować, ale to ona zrobiła pierwszy krok.
Po chwili oplatała mnie wokół bioder, a następnie przyparłem ją do drzewa. Przeniosła swoje dłonie z karku na moją klatkę piersiową, jakby uczyła się mojego ciała. Podobało mi się to. Położyłem ją na trawie i zacząłem podwijać jej koszulkę. Czekałem na sprzeciw, ale na szczęście się nie doczekałem. Ściągnąłem z niej koszulkę.
Dziewczyna była bardzo podniecona. Ona również nie pozostała mi dłużna. Kurwa.. pod jej ubraniem znajdowała się skąpa, koronkowa bielizna. Mój przyjaciel już chciał ujrzeć światło dzienne. Podniosłem się i podziwiałem widoki.
- Do cholery, będziesz się tak gapił? - kotku, jesteś piękna.
- Yyy... TAK.
Usiadła na mnie okrakiem, a mój kumpel chciał rozsadzić bokserki. Jeszcze chwila i spuszczę się tu i teraz jak jakiś małolat.
- Jesteś niegrzeczna.
- Ja? Skądże.
Udaje taką niewinną. Znowu zaczęła mnie całować, a ja ścisnąłem jej zgrabny tyłeczek. Jej jęki jeszcze bardziej mnie pobudzały. Zacząłem schodzić niżej pocałunkami, aż trafiłem na piersi. Mhmmm. Zacząłem ssać i przygryzać sutki, które były już gotowe na pieszczotę i stwardniały. Jej oddech był mocno przyspieszony. Pragnęła więcej. Niegrzeczna dziewczynka. I tak moją uwagę przyciągnęły stringi, które więcej odkrywały niż zakrywały.
- Chris, proszę... - błagała mnie.
Chyba mnie zachęciła. I to bardzo. Gdy rozebrałem ją do naga, zaczęła się wstydzić. A byłaś taka pewna siebie, słoneczko. Szeptałem jej słodkie słówka. Gdy moje palce dotknęły jej cipki, ona była mokra i gotowa.
Kurwa mać, co za widok. Jej jęki dawały mi satysfakcję, odkąd jestem w tej jednostce nie spotkałem się, a tym bardziej nie sypiałem z kobietami. Już myślałem, że wyszedłem z wprawy. Jej ciałem kierowała rozkosz i pożądanie. Wsunęłem w nią palec, kurwa jaka ciasna. Po chwili dołączyłem drugi palec.
- Kotku, zrób to dla mnie...
Wygieła się w łuk i jeszcze bardziej zacisnęła się na moje palce. Jakie to musi być przyjemne, gdy zaciska się na chuju.
Chciała mi się odwdzięczyć, a ja dopiero zdałem sobie sprawę z tego, co zrobiłem. Wstałem i zacząłem się ubierać.
- To nie powinno się zdarzyć, nigdy więcej to się nie powtórzy. Przepraszam. Było to nieprofesjonalne z mojej strony. Zapomnij, że mnie tu spotkałaś - tłumaczyłem się.
- Ale, Chrisss.... - mnie już przy niej nie było.
Zachowałem się jak pierdolony tchórz. Jeszcze chwila i bym ją przeleciał. Jestem kapitanem, powinienem być wzorem dla żołnierzy, a nie spoufalać się z podwładną. Jak ktoś się dowie to obydwoje stąd wylecimy. Czy mnie do końca pojebało. Jak mam się teraz wobec niej zachowywać. Chciałbym się z nią pieprzyć, kochać czy jak to inaczej nazwiemy, ale to nie możliwe. Zjebałem wszystko.
Trine nie pojawiła się na kolacji. Martwiłem się o nią. Pewnie uważa mnie teraz za chuja, którym jestem. Chciałem podejść do jej kolegów i zapytać o nią, ale jakby to wyglądało...
*end*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro