Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

11. Na pewno wszystko dobrze?

Ktoś wziął mnie na ręce, a ja oparłam głowę o umięśnioną klatkę piersiową, ukrytą pod mundurem. Było mi tak dobrze. Poczułam jak delikatnie zostaję położona na łóżku, a po chwili obok niego uderzyły moje ciężkie buty, które zostały zsunięte z moich stóp. Prawie już śpiąc poczułam jak ktoś mnie przykrywa kocem, całuje w czółko i mówi "dobranoc".

Wstałam prawie jak nowo narodzona. Piękne było uczucie wstać później niż po piątej. Wszystko było by wspaniale, gdyby nie moja kostka, która po kontuzji słabo się czuła. Do kuśtykałam do naszego szpitala, w którym pracownicy miło mnie przywitali, jednak nie byli uradowani z okoliczności w jakich się znowu widzimy.

Jak tak dalej pójdzie to nie dotrwam do ukończenia wojska. Gdy zrobiono mi zimny okład i zmieniono opatrunek czułam się lepiej. Jednak zostałam, aby pogadać z personelem szpitalnym. Byli oni tak kochani i zajmowali się mną, a ja ich nawet nie odwiedzam. Wstyd. Spędziłam z nimi praktycznie cały dzień. Później poszłam na kolację.

- Króliczku, idziesz z nami na nocny spacer? - spytał Carter.
- Z wami zawsze - odparłam i wysłałam im w powietrzu buziaczka.
Po kolacji ubrani już po cywilnemu wyszliśmy na dwór, gdzie stało już kilku chłopaków, z których znałam Daniela i Dawida. Zawiązywaliśmy nowe znajomości - super.

Znaleźliśmy uroczą polankę z miękką trawą i krzakami dookoła, które skutecznie nas maskowały. Usiedliśmy w kółku i rozmawialiśmy, wymieniając się poglądami na różne tematy.
- Zagrajmy w grę - powiedział jeden z żołnierzy, którego imienia nie znałam.
- Jaką?
- No bo jest taka sytuacja... - powiedział Dom i wyciągnęli kilka butelek wódki - i mam pomysł.
Gra polegała na tym, że każdy mówił o jakiejś rzeczy którą robił w życiu i jeśli ktoś z zebranych tego nie robił to za karę pił wódkę (analogicznie w drugą stronę).
- Nigdy nie skakałem ze spadochronu.
- Nigdy nie byłem w związku.
- Podglądałem sąsiadki.
- Policja odprowadziła mnie do domu - powiedziałam.
- Jako dziecko złamałem zęba, gdy próbowałem przeskoczyć z jednego muru na drugi.
- Jako dziecko nie miałem znajomych.
...

- Nie mam rodzeństwa - ktoś powiedział, a ja wzięłam butelkę, ale zaczęłam się zastanawiać czy to prawda.
- Triniii, masz rodzeństwo?
Wstałam i odeszłam od zgromadzonych. Dawid poszedł za mną i objął mnie od tyłu, a ja oparłam głowę o jego ramię.
- Chcesz pogadać?
- Nie. Idziemy na spacer?
- Z Tobą zawsze.
Na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.

Szliśmy razem wtuleni nie odzywając się. W pewnym momencie zaczęłam łaskotać chłopaka, który zaczął się śmiać. Miał piękny melodyjny śmiech. Zaczęłam uciekać, a chłopak po chwili ruszył za mną. Szybko mnie dogonił, bo byłam trochę wstawiona. Zaczął swoją słodką zemstę i po chwili leżałam na ziemi, a on nadal mnie łaskotał. Pociągnęłam za koszulkę chłopaka, a on na mnie wylądował delikatnie dotykając moje usta swoimi. Przekręciłam się tak, że teraz Dawid leżał pode mną, a ja uśmiechałam się złowieszczo.

Alkohol dodał mi odwagi. Ręce chłopaka wylądowały nad jego głową, a ja zaczęłam na zmianę muskać jego usta i odsuwać się. Bardzo go to irytowało. Wyrwał się z mojego uścisku i tym razem on miał przewagę. Zaczął mnie całować, najpierw niepewnie, a z chwilą, gdy oddałam pocałunek coraz namiętniej. Całowaliśmy się do utraty tchu. Usiadłam chłopakowi na kolanach, a on położył dłonie na moich biodrach. Wtuliłam się w niego i tak trwaliśmy, dopóki nie zapytał:
- Napewno wszystko dobrze?
- Tak... ale chyba już powinniśmy wracać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro