Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2. To nie pseudonim

Zaśmiałam się głośno i wstałam od stołu obserwowana przez dziesiątki zdziwionych i żądających wyjaśnień par oczu. Puściłam oczko do chłopaków i wyszłam. Poszłam do taty po plan dnia. Weszłam do biura.

- Na biurku - powiedział Kapitan wpisując coś do komputera.

Podeszłam do biurka i wzięłam plan dnia. Dzisiaj mamy wtorek. Ósma śniadanie, okey to mam za sobą, dzięki jednemu z żołnierzy. Dziewiąta trening, to nie dla mnie, podziękuję. Dziesiąta trening z bronią. Potem przerwa pół godziny i patrol. O Boże... To ja skorzystam dzisiaj z przerwy i obiadu. Po obiedzie godzina wolnego. Między obiadem a kolacją jakieś lekcje, co lekcje przerwa dziesięć minut. Kolacja i czas wolny. Czemu mają tak mało treningów, normalnie, z tego co czytałam, dzień składa się z nich samych. 

- Masz brać udział w niektórych treningach - powiedział.

- Coooo? - pytam zawiedziona. 

- Trening po śniadaniu zaczyna się za dziesięć minut. To trening wytrzymałościowy - uśmiechnął się.

- Ale... - zaczęłam.

- Spóźnisz się.

- Grrr- westchnęłam i poszłam do siebie.

Nie dostałam żadnego ubrania i mam trenować? Pewnie. Weszłam do pokoju. Odwołuję to co powiedziałam. Znalazłam na łóżku buty wojskowe i spodnie. Przebrałam się w nie, a koszulkę sobie odpuściłam. 

- Ała - syknęłam i podwinęłam drażniące mnie nogawki. 

Zmieniłam jeszcze koszulkę na czarną z krótkim ramiączkiem z dużym napisem Nike. Zobaczyłam szybko gdzie znajduje się sala treningowa i pobiegłam tam. Na miejscu był już każdy, nawet Pan Prime. Spojrzeli na mnie, a ich wzrok mówił: Dziewczyna będzie z nami trenowała, widziałem już wszystko. Ja tylko uśmiechnęłam się wyzywająco mówiąc bezgłośnie: Jestem lepsza. Stanęłam w szeregu. Związałam sobie włosy w kucyk. Kątem oka zobaczyłam jak ktoś daje komuś dziesięć dolarów. Uśmiechnęłam się.

W końcu zaczęliśmy biegać. Nie zostawałam w tyle. Mam dobrą kondycję. Chodzę trzy razy w tygodniu biegać, żeby schudnąć. Jak mi się chce nawet cztery. Podbiegłam do Drift'a.

- Nie zakładałeś się, że przyjdę? - zaśmiałam się.

- Założyłem się, że nie przebiegniesz tyle co my - zaśmiał się i odbiegł.

Kątem oka zauważyłam znudzonego Pana-Nie-Jestem-Żołnierzem-Lennox'a. Podbiegłam do niego.

- Jestem Rose - uśmiechnęłam się. - Wcześniej się nie przedstawiłam.

- Zauważyłem - odwzajemnił gest.

- To... Jak ci na imię Panie-Nie-Jestem-Żołnierzem-Lennox'a?

- Bumblebee, ale możesz mi mówić Bee - zaśmiał się.

- Skąd ten pseudonim? - zapytałam ciekawa.

- To nie pseudonim - puścił mi oczko i odbiegł.

Nie pseudonim? Skąd oni są, że mają takie imiona? Z Grenlandii? Pokręciłam głową i biegłam dalej.

Po skończonym biegu, zobaczyłam jak Drift daje pieniądze Bee. Chyba we mnie nie wierzył. Poszłam do siebie wziąć prysznic. Ubrałam z powrotem strój wojskowy i wyszłam z pokoju. Akurat przechodził mój tata.

- O, kolejny trening jest z bronią nie musisz iść - powiedział.

- Muszę, chłopaki mają zakłady - zaśmiałam się i pobiegłam na strzelnicę.

Gdy znalazłam się na miejscu znowu pieniądze powędrowały od ręki do ręki. Zaśmiałam się. Stanęłam w boksie. Dostałam do ręki zwyczajny pistolet. Dla nich pewnie to jakiś konkretny model, ale dla mnie pistolet to pistolet. Co innego karabin. Niektóre znam. Albo broń biała.

Wycelowałam w tarczę i nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za ramię i łokieć.

- W taki sposób nigdy nie trafisz - usłyszałam śmiech.

Odwróciłam się i zobaczyłam chłopaka z goglami.

- Śmieszne - mruknęłam.

- Dla mnie bardzo - skulił się ze śmiechu i pokazał mi poprawne ułożenie. 

Pociągnęłam za spust i strzeliłam. Opuściłam powoli broń podnosząc wzrok. Siódemka. Na mojej twarzy zawitał ogromny uśmiech. Zaczęłam skakać w miejscu i piszczeć z radości.

- Tak, tak, tak! - piszczałam. 

- A ja Crosshairs - uśmiechnął się zakrywając uszy.


Na patrol po prostu nie pozwolono mi iść. Szukałam ich wszędzie, ale musieli pójść gdzieś daleko. Przez przypadek natknęłam się na garaż. Pewnie znowu jakieś wojskowe auta. Weszłam do środka.

- O... Wow - zatkało mnie.

Ten widok... Magiczny. Pierwsza stoi Ciężarówka Peterbilt 379, zaraz obok stoi żółty Chevrolet Camaro 2017. Potem Bugatti Veyron i helikopter, Chevrolet Corvette Zr1, Karetka pogotowia Hummer H2, Pontiac Solstice, Chevrolet GMC TopKick C4500* i wiele więcej. Skąd oni mają te auta? Spojrzałam na zegarek. Jakąś godzinę temu chłopaki pojechali na patrol. Nagle usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi.

- Wiedziałem, że cię tu znajdę - uśmiechnął się mój tata.

- Skąd te auta? - uśmiechnęłam się.

- Nie moje.

- A czyje?

- Trzeba ci coś wytłumaczyć - spoważniał.


- Jak to roboty?! - krzyknęłam.

- Rosie... Wytłumaczyłem ci wszystko - powiedział powoli. 

- Ja wiem, ja rozumiem, tylko to tak jakoś nie chce do mnie dotrzeć - powiedziałam, a Kapitan Lennox się zaśmiał.

- Proszę traktuj ich normalnie. Muszą się nauczyć normalnego życia - poprosił.

- Jasne - uśmiechnęłam się. - Ale po co to tu stoi, skoro mogą się transformować się w każdej chwili.

- Jak twierdzi Jazz: Żeby robić szpan - pokręcił głową z niedowierzaniem, a ja się zaśmiałam.

Teraz wiem skąd te imiona. Nie z Grenlandii, z innej planety! Wyszłam z garażu i zobaczyłam Bumblebee i podbiegłam do niego uśmiechnięta. To, że mnie nie było nie znaczy, że nie mogę znać szczegółów.

- Co robiliście? - zapytałam.

- Patrolowaliśmy - uśmiechnął się.

- To wiem, a coś więcej? - zrobiłam minę szczeniaczka.

- Serio chcesz wiedzieć co robiliśmy? To drastyczne sceny, mogą tobą wstrząsnąć - powiedział poważnie.

- Tak!

- Chodziliśmy i szukaliśmy wrogów - zaśmiał się i zniszczył mi fryzurę, którą natychmiast ułożyłam od nowa.

Prychnęłam i razem poszliśmy na stołówkę zjeść obiad. Po obiedzie mieliśmy godzinę wolnego i lekcje. Po długich błaganiach zgodziłam się spędzić ją u mnie w pokoju. Bee walnął się na łóżko, Cross usiadł przy biurku, a Drift upodobał sobie pufę.

- Mogę iść z wami na lekcje? - spytałam siedząc na dywanie, który mi pozostał.

- Nie - powiedział krótko Corss.

- Czeeemuuu? - przedłużyłam to słowo.

- Masz wakacje, a matmy chyba nie chcesz się uczyć - powiedział Bumblebee.

- Matma szmatma - wstałam i podeszłam do łóżka. - Nie uczycie się tam matmy - spojrzałam z góry na zamknięte oczy Bee.

- A czego niby? - prychnął Drift.

- Kłamiecie - stwierdziłam.

- My? - Bee otworzył jedno oko.

- Tak wy - powiedziałam i położyłam się jak długa na brzuchu blondyna. On nawet nie wzruszył się moim ciężarem. Zawiedziona usiadłam normalnie na łóżku. - Mam mówić prosto z mostu? - uśmiechnęłam się cwaniacko, a oni zainteresowali się.


- Idziesz z nami tylko dlatego, że obiecałaś się nie wtrącać - ostrzegł Cross.

- Ta, ta - powiedziałam i weszłam do klasy, pełnej już chłopaków.

Usiadłam w ławce z jakimś chłopakiem, a trójca święta poszła do innych ławek. Przedstawiłam się mojemu sąsiadowi, który zrobił to samo. Okazało się, że to Jazz. Do pomieszczenia wszedł Kapitan Lennox i Pan Optimus. Założyłam kaptur, bo tata zabronił mi tu przychodzić. Zaczęłam bawić się swoimi palcami. Kapitan i Prime zaczęli tłumaczyć jak zachowywać się w niektórych sytuacjach. Słuchałam ich uważnie jak reszta, ale w końcu musieli mnie zauważyć.

- Może Rose chce coś dodać do tematu - spytał złośliwie Lennox.

- Nie zeznaje bez adwokata! - krzyknęłam zdezorientowana, a cała klasa zaniosła się śmiechem.

Spojrzałam na Kapitana Lennox'a, który patrzył na mnie wyzywająco. Wstałam z ławki, zdjęłam kaptur i z wyższością wyszłam na środek klasy. Drift, Cross i Bee o mało nie wybuchli ze śmiechu.

- Proszę powiedz jak zachowywać się wobec dziewcząt - poprosili.

Będę prowadzić te lekcje lepiej niż oni.

- Dziewczyny nie wolno uderzyć nawet kwiatkiem - powiedziałam pierwszą zasadę.

- Czemu? - spytał któryś.

- Bo to niegrzeczne, a dziewczyny pod wieloma względami są słabsze od chłopaków... No i to karalne - powiedziałam, i znowu usłyszałam śmiechy. - Po drugie wobec dziewczyn trzeba być dżentelmenem.

- To znaczy? - kolejne pytanie.

- Otwierać jej drzwi i puszczać pierwszą, pomagać nosić ciężkie rzeczy - posłałam uśmiech do Bee i Cross'a. - I pomagać jej. 

- Jeśli w jakiejś się zakochamy? - spytał Bee i przybił z Cross'em pod ławką piątkę co nie umknęło mojej uwadze.

- Wszystko to co mówiłam plus poświęcać jej dużo uwagi. Nie być chamskim Drift - zrobiłam nacisk na ostatnie słowo i znowu usłyszałam śmiechy. - Być miłym, nie pozwolić by ktoś ją wam "zabrał" - zrobiłam w powietrzy cudzysłów. - I nie traktować jej jak rzecz. No i nie stosować głupich tekstów na podryw.

- Na przykład: Ktoś powiedział, że uśmiech to pół pocałunku. Uśmiechnij się do mnie dwa razy! - krzyknął Jazz na co wszyscy się zaśmiali.

- Może po lekcji Jazz - zaśmiałam się gasząc go.

- Albo: Bolało jak spadłaś z nieba?! - krzyknął roześmiany Bee.

- Spadłam na poduszki - puściłam mu oczko tym samym gasząc jego zapał. Jednak połowa próbowała dalej.



*** 

Jak się podobało? 

* W kolejności alt-mode: Optimusa, Bumblebee, Crosshairs'a, Drifta, Ratchet'a, Jazz'a i Ironhide'a.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro