Chapter [3]
-Auć.
-Siedź spokojnie, to nie będzie bolało-powiedziałam, po czym ponownie, delikatnie złapałam go za nadgarstek. Nie potrafiłam się jednak na niego gniewać. Spojrzałam na jego twarz, była trochę blada a jego oczy były podkrążone i czerwone. Dokończyłam opatrywanie nadgarstka, po czym powiedziałam spokojnie.
-Marsz do domu.
-A-Ale Charlie ja..-Przerwałam mu.
-Do domu.- odparłam tonem nie wznoszącym sprzeciwu. Byłam już trochę zmęczona. A pomyśleć, że jeszcze dwie godziny temu weszłam do tego piekła. Henry zrezygnowany pokręcił głową, po czym wstał i przelotnie całując mnie w czoło wyszedł z pokoju. Uśmiechnęłam się do siebie na tę chwilkę spokoju. Westchnęłam i wyprostowałam się na krześle, wyciągając ramiona ku górze. Kilka razy coś strzykło mi w stawach, a ja opadłam na oparcie.
~~~
Hadesie drogi, ale mnie tu dawno nie było...
Jak tak patrzeć to w sumie... 3 lata(?)
Ale rozdział jest! Nie bić!
Rozdział 122-wiem że jest krótki i nie jestem z niego zadowolona do końca.
Zastanawia mnie to czy... Ktoś to jeszcze czyta...czy.. no tak średnio...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro