23. Położysz się ze mną?
Moglibyśmy jechać pociągiem, lecz w tym przypadku liczył się czas. Dlatego zapakowaliśmy się do samochodów, które po chwili ruszyły. Jechaliśmy z trzy, może cztery godziny. W między czasie odsypiałam poprzednią noc z głową na ramieniu Dawida. Jemu to nie przeszkadzało, a mi było tak wygodniej.
Gdy dojechaliśmy na miejsce ukazał się nam ogromny budynek. Trochę przypominał nasz kampus, ale poza ogólnym zarysem podobieństwa były znikome. Stanęliśmy przed budynkiem w dwu szeregu, a następnie ruszyliśmy za generałem do środka. Wprowadzono nas do ogromnej sali treningowej, gdzie czekali już inni żołnierze. Po jakimś czasie przyszła do nas jakaś wojskowa szycha, bo nasi przełożeni składali przed nim raporty. Okazało się, że na sali są zaledwie trzy kobiety, a grup z siedem lub osiem.
- Moje nazwisko Swist. Nie jesteście tu przez przypadek. Sytuacja na świecie nie jest dobra. W wiadomościach coraz częściej słyszymy o zamachach na lotniskach, koncertach czy stacjach metra. Jednak media podają tylko część z nich. To nie są przelewki. Za dwa tygodnie i Wy będziecie bronić takich miejsc. Zostaniecie rozesłani na całą Europę, gdzie będziecie bronić bezpieczeństwa cywilów. Jakieś pytania?
W pomieszczeniu panowała absolutna cisza, a kilkadziesiąt par oczu wpatrywało się w mężczyznę.
- W takim razie rozejść się.
Zasalutowaliśmy naszemu nowemu, a później dotychczasowemu generałowi, po czym ruszyliśmy do sypialni. Ja jak zawsze spanie miałam na górze, a tym razem pode mną zajął miejsce Dawid.
W nocy nie mogłam spać, więc postanowiłam usiąść na parapecie i obserwować noc za oknem. Ciałem byłam obecna, ale nie duszą. Poczułam dłoń na moim ramieniu, na co podskoczyłam, bo nie spodziewałam się nikogo za mną. Na szczęście to był tylko Dawid.
Pogładził mnie po policzku i zapytał szeptem, aby nikogo nie obudzić:
- Czemu nie śpisz, przecież jest późno?
- Nie mogę zasnąć. Wszystko jest nowe, nieznane.
- Trini musisz iść spać, bo rano nie będziesz dawała rady.
- Spróbuję. Położysz się ze mną?
- Ale wiesz przecież, że...
- Chociaż na chwilę. Bardzo proszę.
- Dobra niech będzie.
Dawid położył się obok mnie na moim łóżku, a ja wtuliłam się w jego umięśniony tors. Momentalnie odpłynęłam w objęcia Morfeusza.
Pobudka nastąpiła stanowczo zbyt szybko. Musieliśmy wstać już przed piątą. Koszmar. Gdy się obudziłam Dawid wstawał właśnie ze swojego łóżka. Uśmiechnął się do mnie na powitanie, a ja zrobiłam to samo. Na dworze było chłodno i jeszcze ciemnawo, więc trzeba było zachować szczególną ostrożność. Dodatkowo nie znaliśmy trasy, którą biegliśmy. Prowadzący zarzucali dobre tępo, ale nie miałam problemu, żeby nadążać.
Układ dnia był podobny jak w naszym kampusie, ale mieliśmy więcej zajęć. Było to trochę męczące. Wieczorem wszyscy ledwo żywi wzięli prysznic. Tym razem łazienkę dzieliłam w tym samym czasie z dwoma dziewczynami. Faceci chodzili po pięciu. Zmęczeni kładliśmy się do łóżek. Zanim poszłam spać zapoznałam się z innymi żołnierzami, a później chwilę pogadałam z Dawidem, który od początku dnia bacznie mi się przyglądał. Dzisiaj byłam na tyle zmęczona, że od razu zasnęłam. Te dwa tygodnie będą okropne.
Było to coś w rodzaju próby charakteru. Mogliśmy sami zauważyć kto potrafi działać w trudniejszych czy stresującuch warunkach. Mało snu nie pomagało tego przetrwać. Kilka osób nie zostało dopuszczonych do akcji. Wreszcie nadszedł czas naszego wyjazdu, ja miałam jechać do Belgii. Kolejnego dnia miał być wyjazd, ale obiecali nam, że będziemy mieli jeden dzień na odespanie na miejscu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro