22. Bo to KOBIETA
*TRZY MIESIĄCE PÓŹNIEJ*
Wszystko niby jest tak samo. Prawie wszystko. Chris odkąd wyjechał nie kontaktował się ze mną. Wiemy tylko tyle, że wyjechał na misję. Fajnie. Tak szczerze, to bardzo tęsknię za nim. A przecież nic nas nie łączyło. Naiwna ja. To trochę tak, jak dać dziecku lizaka. Ono bierze odpakowuje go i pierwszy raz liźnie. Następnie zabiera mu się go i mówi, że nigdy więcej żadnego nie dostanie.
U nas w wojsku wszystko po staremu, oprócz nowych porządków Claya. Mężczyzna ewidentnie uważa, że wojsko to nie miejsce dla kobiet i nie omieszka mi tego wypominać. Nie chodzi o to, że sobie nie radzę. Bo jestem dość dobrą szeregową, mówiąc nieskromnie. Chodzi o to, że wojna to walka między mężczyznami - silną płcią. Nie jest on wredny, lecz ma swoje poglądy.
Nadal za dużo ćwiczyłam. Dzięki czemu moja kondycja się poprawia i już nie męczę się tak szybko. Generał pozwolił mi ćwiczyć do późna, jednak miałam warunek, że nie mogę opuszczać wykładów i obowiązkowych treningów, na których miałam dawać z siebie dwieście procent. Chyba mnie lubił. Był dla mnie trochę ojcem, którego nigdy nie miałam. Byłam mu za to wdzięczna. Coraz częściej robiono nam pobudki w środku nocy. Chcieli nas wytrenować, abyśmy radzili sobie w każdej sytuacji. Byłam za to wdzięczna.
Po kolejnej zbiórce w środku nocy byłam po prostu zła. Jednak nie obudził nas Clay, a sam generał.
- Spocznij. Dostałem wiadomość, że potrzebne jest dwanaście osób, które wyjadą na misje, których jest coraz więcej w ostatnim czasie. Nie wyjadą ochotnicy, lecz najlepiej wyszkoleni żołnierze. Mamy sześć godzin, podczas których musimy wyłonić te osoby. Będą brane pod uwagę: wytrzymałość, strzelanie, walka wręcz, walka wręcz z ostrymi przedmiotami i ogólne wrażenie. Także powodzenia.
Siedzieliśmy i czekaliśmy aż nasi przełożeni zdecydują, kto będzie odpowiedni. Byłam bardzo zestresowana.
*W tym samym czasie gabinet generała Blowa*
- Przecież nie wybierzemy kobiety - kłócił się od kilkunastu minut Clay.
- A czemu nie? - zapytał jeden z majorów.
- Bo to KOBIETA.
- I jaki w tym problem?
- No wie Pan. Mając do wyboru silnych, muskularnych żołnierzy my wyślemy tam dziewczę o drobnej budowie.
- Niech nie zmylą Pana pozory, ona potrafi być niebezpieczna. W wielu przypadkach jej budowa dodaje jej zwinności, której większości brakuje - odezwał się wreszcie generał - Kto jest za tym, aby Black została wybrana... przegłosowane. Kolejni kandydaci...
*end*
Weszli przełożeni i jak gdyby nigdy nic stanęli przed nami. My od razu zastygliśmy. Emocje sięgały zenitu.
Po kolei występowali wymienieni żołnierze. Zaczęłam liczyć wymieniane nazwiska 1... 2... 3... 10... 11... 12... Wśród nich nie było słychać "Black".
- Zostali wybrani najlepsi z najlepszych. Jednak potrzebny będzie jeszcze ktoś, kto posiada kurs medyczny. Z naszych źródeł wiemy, że takowy przeszła Black, więc ona również pojedzie.
Aaaaaaaaa!!!!! Dostałam się !!! Krzyczałam w myślach.
- Macie niecałą godzinę na spakowanie się. Black proszę do mnie do gabinetu - mówił generał.
Ruszyłam za Blowem i po chwili siedziałam na jego wygodnym krześle.
- Jak Panu się udało zdobyć dodatkowe miejsce?
- Nie udało mi się.
- To znaczy, że nie jadę?
- Jedziesz, tylko otrzymałem trzynaście miejsc. Chciałem Cię jednak potrzymać trochę w niepewności - uśmiechał się do mnie generał, na którego wypowiedź prychnęłam - Chyba, że nie chcesz to możesz zostać.
- Oczywiście, że chcę.
- To idź szybko się pakuj, bo niedługo wyruszamy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro