Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 25

Kłopoty dopiero się zaczną

Spojrzałem kątem oka na Mark'a, przyglądał mi się z krzesła. W końcu gdy otworzył buzię, ja ziewnąłem otwierając oczy.
- Długo mi się będziesz tak przyglądał? - spytałem.
- Chce wiedzieć jak to w końcu było z tobą i tatą... - wymruczał przecierając oczy.
- Chcesz wiedzieć całą historię? - spytałem.
- Chce wiedzieć od czego to się zaczęło, tata nigdy mi nie mówił od czego to się zaczęło, zwykle zaczęły mu lecieć łzy na temat tych wspomnień. To opowiesz? - zapytał.
- Jasne...

Michael w szkole był jedyną omegą, nad którą, my alfy się znęcaliśmy. Pewnego dnia, złapaliśmy go w szkole i zaciągnęliśmy na korytarz gdzie nikt praktycznie nie zaglądał. Pobiliśmy go tak, że miał rany otwarte, i się praktycznie nie ruszał. Zdecydowaliśmy że ja go wezmę do siebie. Przez pierwsze kilka dni nie odzywał się do mnie, potem raz przyszedł po bandaże, i wtedy ujrzałem coś czego nigdy nie widziałem.
Był cały w siniakach i malinkach. Dalej się mnie bał, ale mniej, cieszyłem się że mi ufa, ale do czasu kiedy było tego dość. Miałem lekki zanik pamięci i nic nie pamiętałem ani nic.
Miki też skoczył...
Kochaliśmy się... póki nie zrobiłem kilka razy skoku w bok...
Twój tata, był też i z dziewczyną, wtedy pamiętam wszystko się posypało... ale.. ty to wszystko naprawiłeś. Pojawiłeś się na świecie jeszcze jako małe ziarenko groszku (?). A kiedy się urodziłeś, byliśmy szczęśliwi...

- Luke..? - usłyszałem swoje imię i spojrzałem na Mikusia. Patrzył na mnie swoimi oczkami i się uśmiechał.
- Wszystko w porządku? - zapytałem widząc jak zaraz z powrotem zasypia.
- To moja wina.. - wymruczał Mark.
- To nie..
- Tak to moja... wtedy kiedy tata trafił do szpitala, pokłóciliśmy się o ciebie.. że to wszystko jego wina, że ciebie z nami nie ma... - po policzku popłynęła mi łza.
- Poznałeś teraz prawdę, ale przeszłości nie odwrócisz... hej ale nie musisz płakać... wszystko jest okej, tatę wypuszczą zaraz i będzie jak kiedyś. będziemy we trójkę... - powiedziałem patrząc jak powoli łka.
- Mhm.. - mruknął.
- Może odstawie cię do domu co? Xavier pewnie się martwi. - powiedziałem na co młody skinął głową. - Okej to się zbieraj.



[POPRAWIONE]

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro