Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 14

Siedziałem w lesie. Z daleko od innych. A czemu sam? Myślałem o ranku i o tym co działo się później...
Może pomiędzy Clare, a Xavier'em coś się urodziło..?
W tym momencie spadłem z kamienia na którym siedziałem. Spojrzałem na swoją lewą rękę... Przestraszyłem się bo w rękę miałem wbitą strzałę.
Zaczęło mnie boleć. Ból był nie do zniesienia. W końcu zjawił się ktoś... Jake.

- Dzięki za rękę.. - powiedziałem do Jake'a i poszedłem do domu. - Już jestem! - krzyknął ale nikt się nie odezwał.
Podbiegłem do pokoju Xaviera. Było słychać śmiechy. Nie pukają wszedłem do pokoju.

Stanąłem jak wryty. Clare się dzieła na Xavieru, w dodatku byli nadzy... Wydałem z siebie krótki jęk, i w oczach stanęły mi łzy. Clare się przestraszyła mnie widząc. Xavier się zaczął smiać ale gdy mnie zobaczył, od razu zrobił się czerwony.
- Miko! - powiedziała Clare biegnąc za mną w samym szlafroku.
- Nie... Zostaw mnie. Nie chce cie znać. Idź sobie do Xaviera, przecież to teraz ty z nim jesteś... A z nami koniec. - powiedziałem i ruszyłem w stronę salonu.
Clare najwyraźniej odpuściła i wróciła do pokoju. Śmiechy ustały, a ja lekko załamany się dziełem na kanapie.

Po upragnionych dwóch godzinach snu, o godzinie mniej-więcej drugiej, zadzwonił dzwonek do drzwi. Wzruszyłem ramionami i podszedłem do drzwi, w końcu je otworzyłem szerzej i dla moich oczu ukazał się Luke.
- Domyślam się że nie możesz spać. - powiedział i luknął do środka.
- Skąd to możesz wiedzieć..? - powiedziałem mało obojętny jego przyjściu tu.
- Wyczuwam cię na kilometr, a twoje emocje czuje wszędzie, pomimo tego że zniknęło oznakowanie dalej cię czuję... Mogę zostać na noc..? - zapytał, a ja wskazałem mu drogę do salonu. A wcześniej zamykając drzwi, na klucz i górny zamek.
- Chcesz coś do picia..? - zapytałem.
- Nie... Chce coś ale nie do picia...
- Do je...
- Chce cię przytulić... Poczuć twój zapach... - powiedział.
W oczach miałem łzy nie wiedziałem czy mogę mu zaufać po raz kolejny, ostatnim razem mnie wykorzystał. Przez kwadranse staliśmy naprzeciwko siebie, aż w końcu zrobiliśmy ten pierwszy krok i przytuliliśmy się.
- T-tęsk-kn-nie... - musiałem się rozkleić.
-Ćśii... Będzie dobrze, zobaczysz. - powiedział i przytulił mnie mocniej do siebie. - Możesz mi zaufać...

~ Misiu... - usłyszałem jego ciepły głos,  i automatycznie smyranie po brzuszku.
- Mrrr... - zacząłem mruczeć.
- Akuku! - zaśmiał się kiedy się odwróciłem do niego przodem.
Strzeliłem "focha" patrząc w drugą stronę niż na jego oczy. W końcu się poddałem i przybliżyłem się do jego ust. Zdecydowałem się na jednorazowy szybki ruch. Po sekundzie byłem uziemiony...



[POPRAWIONY]

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro