Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

✏6✏

Dzisiaj jest piątek. Czyli dzisiaj muszę wykonać karę, i iść do domu starców.
Nie chodzi o to że nie lubię starszych osób, czy mam do nich urazę. Ale chodzi o to że strasznie nie lubię chłopaka który tam pracuje.
Jest starszy chyba o dwa lata ode mnie. On cały czas mnie zagaduje, lub patrzy się na mnie.

Jest po prostu irytujący.

Mam nadzieję że go dzisiaj tam nie będzie. Że wziął urlop na żądanie, lub sobie coś złamał i ma wolne.
Wiem. Fajnie mu życzę. Ale tak naprawdę on mi tego też życzy.

Wstałam z łóżka, podeszłam do okna, i odsłoniłam rolety. Zrobiłam grymas. Ponieważ gdy zobaczyłam jaka  pogoda była fatalna.
Ponieważ burzowe chmury krążyły po naszej okolicy, nawet co  jakiś czas było słychać grzmoty.
Mam nadzieję że pogoda się poprawi.
Otworzyłam okno, po czym wzięłam ciuchy i poszłam do łazienki zrobić poranną rutynę.
Uśmiechnęłam się lekko na myśl że mam dobrego przyjaciela, który wyśle mi zadania z wczoraj, a nawet też z dzisiaj.
No to chyba go nie zabiję za wczorajszy telefon. Tak naprawdę bym wolała być w szkole niż odbywać karę.
Kiedy byłam gotowa, to wyszłam z łazienki, a swoje kroki skierowałam w stoję biurka.
Że mam jeszcze trochę czasu, to zobaczę czy ktoś do mnie napisał. Usiadłam na krzesełku.
Kiedy odpaliłam laptopa, to pierwsze gdzie się zalogowałam był Facebook. Ale niestety nikt nie napisał. Później zalogowałam się na Instagrama. Też nic.
Wyłączyłam urządzenie i wyszłam z pokoju.

Schodząc ze schodów spojrzałam na salon. Zawsze tak robiłam z przyzwyczajenia. Napotkałam mamę, która siedziała na kanapie z jakimiś papierami, i podpalonca papierosa.
Zmartwiło mnie to, ponieważ nigdy nie paliła, a zawsze mówiła że lepiej nie zaczynać. To tylko szkodzi zdrowiu. Coś naprawdę musiało być na rzeczy. Skoro  sama to uczyniła, i martwi mnie fakt że znowu siedzi przed toną kartek.

-Hej- postawiłam ostatni krok ze schodka.
Mama jak poparzona zgasiła papierosa, i zaczęła zbierać dokumenty.

- Czy coś się stało?- zapytałam.

-Nie córuś.- powiedziała z uśmiechem.- zaraz zrobię śniadanie - zaczęła mnie omijać z tymi  wszystkimi rzeczami.

Stałam jak wryta, patrząc tylko na stolik. Wszystko zabrała, nawet tą używkę. Kobieta tak nigdy się nie zachowywała.
Chyba jak wrócę z mojej kary, to ją o to zapytam.





***





Zaparkowała na swoim ulubionym miejscu.

-Jak zawsze- powiedziałam wychodząc z auta. Odwróciłam się do niej przodem- pa- i nie czekając na odpowiedź zamknęłam drzwi.

Mama pomachała mi, i odjechała. Westchnęłam. Jak będzie dzisiaj ten idiota, to ja do reszty się załamię.
Weszłam na teren domu starców. Widziałam kilka pracowników na dziedzińcu, jak opiekują się osobami.
Otworzyłam drzwi wejściowe, i odrazu ruszyłam w stronę zaplecza dla pracowników.

Widząc pewną osobę.
No to fajnie.

- Ooo i jest nasza Magda- powiedział z
sarkazmem.

-Hej Harry- zrobiłam swój sztuczny uśmiech.

-Piękna jak zawsze- mówi patrząc wprost w moje oczy.

- A ty jak zawsze brzydki- powiedziałam to zaczynając zdejmować sweter.

Swoje rzeczy schowałam do swojej szafki, i ją zamknęłam.
Mimo to że chłopak był już dawno gotowy, to stał czekając na mnie. Nawet nie wiem po co.
On mnie nie lubi, i to w zajemnością. Nie rozumiem tego człowieka. Od początku ma jakiś do mnie problem, nawet trzyma mnie na dystans. Przecież nic mu nie zrobiłam. Debil.

Nikt z pracowników nie wie prawdy. Nie wie że odbywam karę sondową. Myślą że jestem tutaj na stażu. I niech tak zostanie. Mam dosyć tych spojrzeń w moją stronę. Jedynie tylko szef tej placówki ma obowiązek o tym wiedzieć.
I dobrze.

Wyszłam razem z loczkiem. Nazywam go tak ponieważ ma lokowane włosy.
Po kilku sekundach weszłam do pomieszczenia zwanego jako salon. Mimo to że jest bardzo duży, to jest przytulnie.
Przeważnie tutaj są osoby starsze i chore. Ale czasami też tutaj przebywają dzieci, które odwiedziły swoich dziadków,lub dzieci podopiecznych.
Stałam na środku i obserwowałam otoczenie. Byłam gotowa na każdą pomoc. Czy wstać, podnieść, podać wodę, czy nawet doprowadzić do łazienki.
Mimo to że mam tutaj odbywać swoją karę, to lubię to miejsce.
Naprawdę.
Ale lubiła bym bardziej gdyby nie ten kretyn.
Patrzyłam co jakiś czas na dwóch starszych mężczyzn. Grali w szachy o cukierki. Taki mały chazardzik.
Poczułam jak ktoś mnie szturcha. Więc się odwracam.  Zobaczyłam tego kreatyna.

- Ślicznie wyglądasz - mówi z uśmiechem.

Nie wiem jakie on ma zamiary. Ale wiem jedno. Coś kombinuje. I to mi się nie podoba.

-Dzięki - mówię marszcząc brwi, i wracam na swoją pozycję.

Nadeszła pora odwiedzenia. Czyli osoby zewnątrz, wchodzą do domu starców.
Wnóki, dzieci, dobrzy znajomi.
Chodziłam pomiędzy stolikami, doszukując się jakieś pomocy.
Uśmiechnęłam się ponieważ gdy starsi ludzie się cieszyli z odwiedzin.
To pociesza człowieka. 
Idąc spojrzałam za siebie.
Zauważyłam jak Harry przygląda mi się.
Czy on tak musi? W myślach klnęłam na chłopaka, przy tym wracając do warty. 

Słyszałam szepty, które mieszały się z innymi, i nic nie rozumiałam.
Jeden starszy Pan popatrzył w moją stronę. Kiwnęłam głową z uśmiechem. Odwzajemnił gest, i wrócił do rozmowy.
Tak chodząc, zaczęłam myśleć o mamie.
Naprawdę musi być coś na rzeczy, jeśli sięga po używki.
Obiecałam sobie że ją o to zapytam. Ale jeżeli mnie spławi, to sama się dowiem.
Spojrzałam za siebie. Zauważyłam jak loczek pomaga wstać z krzesła starszemu panu. Nie powiem. On ma bardzo dobry kontakt z tymi ludźmi, a kiedy są smutni to ich rozwesela.
Ja aż takiego kontaktu z nimi nie mam.
Nawet zauważyłam że Harry jak z nimi rozmawia, lub z innymi pracownikami to jest inny. Taki wesoły, miły.
Nie patrząc tak dalej na niego, wróciłam do warty.


***


-O już jedziesz?- mówi zielono oki chłopak z udawanym smutkiem wchodząc do szatni.

-No widzisz- chwyciłam za torbę. Zamknęłam drzwiczki.

Już miałam wychodzić, lecz jego głos mnie zatrzymał.

-Do piątku.- nawet nie patrząc na niego pożegnałam się i wyszłam.

Otworzyłam frontowe drzwi. Spojrzałam na duży parking. Widząc dobrze mi znany samochód, z wielkim uśmiechem, i ulgą zaczęłam się kierować do tego auta.












Jak są błędy to przepraszam

⭐ Cenię
💭Kocham.

~Wi~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro