Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

✏5✏

Szłam do domu od Marka. Robiliśmy razem projekt na fizykę. Tak naprawdę głównie ja robiłam, a on udawał, nic kompletnie nie rozumiał.

Różnymi uliczkami omijałam domy, bloki. Było już nawet późno. Ponieważ zegarek wskazywał  na 21:30.
Co jakieś czas spoglądałam na niebo.
Było dużo gwiazd. Nawet zauważyłam drogę mleczną. Przepiękny widok.

Nagle zadzwonił telefon. Wyjęłam go z kieszeni, i spojrzałam na wyświetlacz.
Uśmiechnęłam się trochę, widząc imię przyjaciela, bardzo się o mnie troszczył. Bez wahania odebrałam.

-Halo- powiedziałam.

-Sprawdzam czy żyjesz- słyszę troskliwy głos.

-Spokojnie żyje - mówię śmiejąc się.

-Kurde- słyszę. Od razu spoważniałam

-Co jest?- pytam szybko.

-Mama woła żebym jej pomógł.

-To leć.

- Napewno?- pyta

-Tak- mówię.

-To pa

-Pa- i się rozłączam.
Chowam telefon do kieszeni, i idę dalej.
Poprawiłam plecak na ramieniu.
Skręciłam w lewą uliczkę.

Ujrzałam na końcu niej jakąś postać, która stoi pod latarnią.
Z budowy można było  wywnioskować że to mężczyzna. Chciałam się cofnąć, ale nie mogłam. Nie wiem dlaczego. Jedna część mnie mówi mi żebym uciekła. A druga że mam tutaj zostać.
Postać podniosła rękę i ściągała kaptur.
Moje powieki się powiększyły.

-Remigiusz- powiedziałam do siebie.

-Witaj księżniczko- powiedział. To on! Wszędzie rozpoznam ten głos.- uważaj na siebie- po tych słowach odwrócił się.

Zaczął iść przed siebie szybkim krokiem.

-Nie. Nie!-zaczełam biec za nim.- zaczekaj!! -Krzyknęłam - Stój!!- biegłam jak najszybciej umiałam.

Wiedziałam jeśli skręci w jakąś uliczkę to go stracę drugi raz. Chłopak szedł dalej stanowczo przed siebie. Nie reagował na moje krzyki.

- Proszę!- widziałam jak spogląda na mnie. Dalej nie przestawałam biec.
Widzę jak skręca - Remigiusz!!- krzyczę ile sił miałam w płucach , tylko po to żeby go zatrzymać.
Jeszcze trochę i będę.

-Nie! Błagam!- mimo tego że nic nie widziałam, to uparcie do niego biegłam.

Gdy znalazłam się na zakręcie, to go już nie widziałam.

-Nie!!!- zaszlochałam patrząc na wgłąb tej ciemnej uliczki.

Znowu go straciłam.
Znowu te uczucie.

Obudziłam się w łzami w oczach, które po chwili zaczęły lecieć po policzkach.

To był sen!! Czemu sen. Ja chcę żeby to była cholerna prawda!!!
Otarłam łzy. Jękłam bezsilnie, wstałam z łóżka i poszłam do łazienki.

-To był głupi sen- powiedziałam ze smutkiem, patrząc na swoje odbicie.

Odkręciłam wodę, przemyłam twarz zimną cieczą. Jestem tak bardzo zmęczona.
Chyba pójdę dalej spać.  Zgasiłam światło i wróciłam do łóżka.

Obudziłam się cała obolała. Kręgosłup i głowa strasznie mnie bolały.
Musiałam krzywo spać.
Chyba dzisiaj odpuszczę sobie szkołę. Co może się stać, jak raz opuszczę jeden dzień.
Chyba nic.
Może jak położę się jeszcze raz, to mi przejdzie. Mam taką nadzieję.
Przymknęłam oczy.
Nagle ból głowy się nasilił.
Chyba nie dam rady tak zasnąć. Otworzyłam powieki, usiadłam na łóżku. Cały czas w głowie mam ten sen. Dlaczego on mi się śnił? I dlaczego z taką sceną?
Przeczytałam taki artykuł, kilka miesięcy temu. Że czasami sny mogą przewidzieć przyszłość, co może się wydarzyć. Ja raczej w to nie wierzę. Czy  raczej powinnam uwierzyć? Raczej nie.

Westchnęłam i powoli wstałam. To był bardzo zły pomysł, ponieważ głowa zaczęła bardziej pulsować.
Zaczęłam powolnym krokiem, i chwiejnym iść na dół po tabletkę.
Czuję się jakbym miała dużego kaca, po dużej imprezie.

Chyba ciśnienie się zmieniło, ponieważ ja tak mam. Gdy się zmienia to dostaję bardzo bolesnych bólów głowy. I najlepsze jest to że na takie bóle, czasami leki nie działają. To wtedy naprawdę chcę sobie odetnąć swoją część ciała.
Weszłam do pomieszczenia. Chyba mamy już nie ma, ponieważ ma na ranki do pracy. Wyciągłam białą tabletkę i włożyłam do ust, odkręciłam wodę a później ją popiłam przy tym się modląc żeby zadziałała.

Kiedy wróciłam do pokoju. Położyłam się przy tym robiąc grymas.
Matko jedyna. Jak ona bardzo boli.
Rękami złapałam za kołdrę i się przekryłam cała. Łącznie z głową. A pod niej  walczyłam o to żeby zasnąć. Żebym jakoś przeżyła.

Usłyszałam mój telefon, który wydobywał zbyt głośne dźwięki. Ktoś do mnie dzwonił. Zabiję tego ktosia.
Chyba nawet nie zasnęłam ponieważ głowa dalej boli. Powoli usiadłam, naprawdę zrobię krzywdę tej osobie.
Chwyciłam za telefon. Spojrzałam na wyświetlacz.
Odebrałam.

-Nie żyjesz- mówię zła.

-Chciałem się zapytać dlaczego ciebie w szkole nie ma- powiedział blondyn.

- Głowa mnie boli i chcę iść spać.- powiedziałam bez silnie.

-To idź spać. Ja ci potem podeślę notatki młoda. A i uważaj na siebie.

-Pa- powiedziałam i się rozłączyłam.

Może go jednak nie zabiję. Myśl o ty że się troszczy o mnie, maleje moją złość do niego.
Odłożyłam telefon na szafkę i się położyłam.
Kolejny raz próbowałam zasnąć.









Jak są błędy to przepraszam

⭐ Cenię
💭Kocham

~Wi~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro