Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

✏24✏

Przewróciłam się na drugi bok, żeby się przytulić do chłopaka. Lecz go nie poczułam. Otworzyłam oczy, i zauważyłam że nie ma go koło mnie. Lekko podniosłam się na łokciach,  spojrzałam na  pokój.
Położyłam się zrezygnowana. Myślałam że ja pierwsza się obudzę. Wczorajszy wieczór dla mnie był magiczny. Dobrze się z nim czułam.

-Jesteś moja słoneczko

Na te wypowiedziane słowa uśmiechnęłam się. Mimowolnie.
Nagle usłyszałam dźwięk telefonu.  Mojego telefonu. Wstałam z łóżka i zaczęłam go szukać. Leżał na podłodze obok moich spodni. Podniosłam go, po czym odebrałam.

-Halo-?- ziewnęłam.

-Wracaj szybko do domu- mówi wściekła mama.

-Zjem śniadanie, przecież wiesz jaka to sytuacja. Stella mnie potrzebowała. - siadam na łóżko. Napisałam jej SMS żeby się nie martwiła.

-Szybko zjedz i wracaj- i się rozłącza. O co się tak wściekła?

Ubrałam szybko spodnie, związałam włosy w niechlujnego koka. Otworzyłam drzwi, i wyszłam. Po całym domu było czuć jajecznicę. Zeszłam po schodach, a po chwili weszłam do kuchni.
Tam spotkałam Remigiusza który smaży jajecznicę, przy tym tańcząc do muzyki, która leciała w radiu.
Podeszłam po cichu do niego, a kiedy byłam blisko niego przytuliłam go od tyłu. Chłopak przerwał na chwilę swoich czynów, ale tylko na kilka sekund.

-Witaj kwiatuszku- mówi słodko. Dalej mieszał jajka na patelni.

-Witaj gigancie- uśmiecham się szeroko.

-Zaraz będzie śniadanie.- w jego głosie było można usłyszeć dumę.

-Zjem szybko, ponieważ muszę wracać do domu.

-Wiem. Twoja mama cały czas dzwoniła.- zaśmiał się.

Oderwałam  się od niego, po czym usiadłam przy stole, patrząc w prost w jego osobę. Nałożył jedzenie na talerze, dodał szczypiorku, a na samą górę położył boczek smażony.
Położył talerze na stół, mały talerzyk z kanapkami,nalał szybko soku pomarańczowego, i sam usiadł na przeciwko mnie.

-Przepraszam jeśli cię mój telefon obudził. Zapomniałam go wyciszyć. A ja mam twardy sen- biorę kęsa jedzenia które on przyszykował.

-Nie to mnie obudziło. Ja jestem rannym ptaszkiem- uśmiecha się szeroko patrząc wprost w moje oczy.

W jego spojrzeniu było można  się zatracić. I właśnie to się ze mną stało. Już od dawna. Od pierwszego dnia w nowej szkole. Właśnie na niego na korytarzu wpadłam. Wtedy myślałam że jest takim typowym bucem, jednak się cieszę że tak się nie okazało. Wróciłam wzrokiem na swój talerz.

-Dobra jajecznica- uśmiecham się.

-To moja specjalność.

-Już Harry wrócił?- pytam

-Tak. Jeszcze śpi. Zapewne wstanie koło dziesiątej.






***








-Muszę już iść- odkładam naczynia do zlewu.

Kiedy chciałam się odwrócić do chłopaka, to zatrzymały mnie ramiona które mnie objęły od tyłu.

-Proszę zostań- zamruczał mi prosto na moją szyję.

Złapałam za jego ręce.

-Obiecałam mamie. Była wkurzona. Przyjdę wieczorem- odrywam go od siebie, odwracam się przodem do niego z uśmiechem.

-Będzie mi smutno.- robi minę zbitego psa.

-Głupek. - omijam go idąc prosto do przed pokoju.- to raptem kilka godzin.- zaczynam ubierać buty. Kątem oka zauważyłam że stanął w salonie. Nie może się zbliżać do drzwi. Wyciągam z kieszeni klucze.

-Łap- rzucam.- oddaj Harremu. I dziękuję za noc - puszczam mu oczko i wychodzę.

Dzisiejsza pogoda jest paskudna. Aż trudno w to uwierzyć że taka jest, ponieważ wczoraj było ciepło i słonecznie.
Założyłam kaptur i ruszam do domu.
Ciekawe o co chodzi mamie. Była wściekła, ale przecież jej napisałam. Chyba to nie jest możliwe że mógł coś ojciec jej powiedzieć.
Bynajmniej mam nadzieję.

Zamykam za sobą drzwi, ściągam buty i kurtkę. Usłyszałam rozmowy w salonie, więc tam się skierowałam.
A tam na kanapie siedziała moja mama, z naszymi gośćmi. Oglądali wiadomości.

-Jestem- podchodzę do pufy po czym siadam na niej..

-Słuchaj- mama podgłaśnia telewizor.
Całą swoją uwagę skoncentrowałam na tym urządzeniu.

-Dzień dobry. Z tej strony Pudełko. O to wiadomości z ostatniej chwili. Dzisiaj rano dostaliśmy zgłoszenie animowe. W tym zgłoszeniu ofiara uszła z życiem, od rąk Maski.  Apelujemy żeby nie wychodzić wieczorami, i pozostanie w domach. Policja już zajmuję się tą sprawą, nawet mają pewny trop. A teraz pogoda

Patrzyłam z niedowierzaniem na telewizor. Czy on naprawdę wyjawił kim jest maską? Nie. To nie możliwe.
Wstałam z pufy, i bez żadnego słowa ruszyłam do swojego pokoju. Zamknęłam za sobą drzwi,szybkim krokiem podeszłam do drugich i zamknęłam się w łazience. Usiadłam na klozecie.
Nie. Napewno tego nie zrobił. A może. Wybrałam numer telefonu do Harrego.
Jeden sygnał. Drugi. Trzeci. Zaraz ostatni i koniec. Już miałam się rozłączyć i spróbować jeszcze raz, ale łaskawie odebrał.

-Co?- pyta zaspanym głosem.

- Wreszcie. Ile mogłam czekać- mówię z irytacją

-Ja spa..- nie dałam mu dokończyć.

- Wszyscy wiedzą że maska wróciła- łapię się nerwowo za włosy. Nastała cisza. Nawet oddechu nie było słychać. - Jesteś?- pytam

-Jak to kurwa wiedzą?!- krzyczy, i usłyszałam jak zamyka drzwi z impetem.

-Zgaduję że mój ojciec. Policja ma trop. Musi jak najszybciej uciec- wstałam nerwowo, i chodziłam po pomieszczeniu.

-I tak zrobimy. Nie wiem jeszcze gdzie. Ale to załatwię. Dam znać.

- Czekam. Niech on uważa- po moich słowach się rozłączył.

Nie mogę go złapać, nie chcę go stracić. Najważniejsze jest to żeby uciekł na dobre. Nikt o tym nie może wiedzieć gdzie on będzie. Tylko nasza trójka.

-Kurwa- klnę nerwowo pod nosem. Wyszłam z toalety, i położyłam się na łóżku, czekając na telefon.








Jak są błędy to przepraszam

⭐ Cenię
💭Kocham

~Wi~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro