Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

✏22✏

-Hej młoda- odwróciłam się z szerokim uśmiechem do przyjaciela.

-Hej stary- witam się.

Z szafki wyciągnęłam książkę do chemii,i zeszyt. Nie lubię tego przedmiotu. Ale bynajmniej jest ciut lepszy od matmy i fizyki. Zamknęłam drzwiczki, a potem wprowadziłam kod.

-Powiedz mi. Jak idzie ci podryw?- spojrzałam na niego.

-A nawet- zaczął drapać się po karku, i unikał mojego wzroku.

-Kiedy randka?- pytam radośnie.

-Ciszej!!- szybko łapie mnie za ramiona.- za dwa dni- mówi szeptem. Jakby się bał że ludzie go usłyszą.

-Iiii!!- piszczę radośnie. Zauważyłam u niego zażenowanie.- przepraszam. To z radości- ten kręci głową na boki.

-Mam nadzieję że z tego coś wyjdzie- ruszyliśmy w stronę klasy.

-Napewno tak będzie. Będę trzymać kciuki- klępię go po ramieniu.





***








Otworzyłam drzwi, w przed pokoju zauważyłam dodatkowe buty. Kobiece.
Szybko ściągnęłam swoje, założyłam kapcie.

-Jestem- mówię głośno.

-W salonie- poprawiłam plecak na ramieniu, i podążyłam za głosem rodzicielki.

W pomieszczeniu zauważyłam wózek z dzieckiem, i ciocię od strony mamy.

-Hej Magda- mówi radośnie Ciocia Ania.

-Hej- szybko pod biegam do kobiety. - O matko. Dawno cię nie widziałam.

-Masz rację. Dużo się zmieniło- odsuwa się ode mnie z uśmiechem.- To jest Amadeusz, w skrócie Amandi- pokazuje ręką na dziecko.

Spojrzałam tam. W wózku leży dziecko bawiące się miśkiem.

- Ma pięć miesięcy. A od roku jestem mężatką- kiedy to usłyszałam wróciłam wzrokiem do kochanej cioci.

-Gratulacje- mówię szczęśliwa.-Gdzie twój mąż?

-Dopiero wieczorem przyjedzie. Znasz go przecież.

-A mówiłaś że nic z tego nie będzie- mówi nagle mama.

-Jednak się pomyliłam.

Ciocię nie widziałam z rok, ponieważ mieszka na drugim końcu kraju. Ale i tak mamy dobry kontakt ze sobą. Nic się nie zmieniła. Dalej jest przepiękną kobietą.
Jej mężczyzna jest dobrym człowiekiem. Trochę niezdarnym, ale jeśli chodziło o rodzinę, zawsze robił co powinien i dbał. Oni są w dobrych rękach. Bardzo lubię Nataniela.

-Czy kuzynka chce wziąść na spacer Amadiego?- patrzę z lekkim szokiem.

-Mogę?- spoglądam na nią, a potem na mamę.

-Na mnie nie patrz.- szybko mówi rodzicielka.

-Ufam ci. To jak? Chcesz?- pyta z szerokim uśmiechem.

Kiwam potwierdzająco.
Ciocia odeszła od wózka, i poszła w stronę przed pokoju. A kiedy wróciła trzymała małą torbę.

- Tutaj masz wszystkie rzeczy jakie są potrzebne. Jest prawie jego pora spania, więc smoczek masz tutaj- pokazała mi na uchwyt w wózku, koło kocyka- głodny nie będzie, bo go karmiłam kilka chwil przed wróceniem twoim. Dasz radę.- pomogła mi wyjechać z domu.

Chwyciłam za wózek, i ruszyłam przed siebie. Spojrzałam na krótką chwilę w niebo,
pogoda była ładna, i w miarę ciepło więc przyjemny spacer nam się szykuje.
Spoglądam na Amadeusza. Patrzył na mnie z zaciekawieniem. Piękne brązowe oczy mnie skanowały.

-Co mały?- uśmiecham się szeroko.

Na mój gest też się uśmiechnął. Zrobiło mi się ciepło na sercu. Mała, bezbronna istota darzy cię dużym zaufaniem.

-Obiecuję ci że będę najlepszą kuzynką na świecie- podaje mu zabawkę.

Ten odrazu ją wziął i zaczął się nią bawić, przy tym lekko się śmiejąc.
Widząc na to, aż chciałam się rozpłakać. Najlepszy widok jaki widziałam.


Pov. Remigiusz.


Wstałem z łóżka, sięgnąłem po picie, który stał na stoliku nocnym.
Irytuje mnie takie siedzenie w domu. Jestem uziemiony.
Podszedłem do okna, i lekko uchyliłem roletę. Moją uwagę przykuła mi jakaś dziewczyna z wózkiem. Wziąłem duży łyk napoju. Obserwowałem ją z nudów. Ale kiedy dziewczyna zarzuciła włosy na drugą stronę, odrazu rozpoznałem kto to jest. Moja Magda.
Zauważyłem jak mówi do dziecka, przy tym się uśmiechając. Będzie dobrą kobietą, i matką.
Poczułem coś. Poczułem ciepło w sercu.
Chcę mieć z nią rodzinę. Dzieci, dom z ogrodem do zabaw. Na tą myśl uśmiechnąłem się szeroko.
Kiedy podała dziecku miśka, ruszyła przed siebie.
I to jest przykre. Nie mogę jej dotknąć, być z nią, powiedzieć coś. Ponieważ muszę się ukrywać.

Pov. Magda

Przykryłam dziecko kocykiem, bardzo powoli, i delikatnie. Ponieważ zasnęło. Przemiły widok. Już wracałam, zostało mi kilka domków do przejścia. Jeden z nich to dom Harrego.
Idąc, nuciłam sobie coś. Tak naprawdę wymyślałam. Dzisiejszy dzień jest super, mimo to że Remigiusza nie widziałam.
Nagle w kieszeni mój telefon zaczął brzęczeć.
Sięgnęłam po niego, i bez patrzenia odebrałam.

-Halo- mówię po cichu.

-Hej kotek- słyszę dobrze znany mi głos.
Uśmiechnęłam się.

-Hej misiek.

-Mam wolny dom na całą noc. Wpadasz?- słyszę w jego głosie radość.

-Postaram się. Gości mam. - mówię odrazu.

-Mam nadzieję że wpadnie do mnie przepiękna dziewczyna.- zauważyłam jak dziecko zaczyna się wiercić.

-Muszę kończyć. Postaram się. Ale prędzej po północy- szybko się rozłączam.

-Ćsiii- mówię spokojnie bujając wózek. Ale to nie pomaga- Spokojnie. Śpij maluszku- mówię dalej. Po chwili dziecko się uspokaja.









Jak są błędy to przepraszam

⭐Cenię
💭Kocham

~Wi~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro