✏21✏
Otrzepałam spódniczkę, i spojrzałam na duże lustro.
Może być. Pomyślałam.
Dzisiaj jest dzień rozprawy. Mam nadzieję że sąd więźmie pod uwagę też, i moje zdanie.
Nie powiedziałam mamie, że wczoraj mężczyzna nas odwiedził,i był u nas w domu. Nie chciałam jej dodatkowo stresować.
Wzięłam torebkę, i zeszłam na dół.
-Ja już gotowa- mówię, spoglądając w bok na kobietę która gasiła telewizor.
-Ja też- mówi lekko przygnębiona.
Ubrałam moje ulubione czarne buty, na lekkim koturnie. Ubrałam sweter w tym samym kolorze, i wyszłam z domu.
Kiedy mama zamknęła drzwi, to razem ruszyłyśmy do samochodu. Usiadłam na miejscu pasażera, mama za kierownicą, a po krótkiej chwili już byłyśmy w drodze do sądu.
Budynek jest w środku naszego miasta, więc podróż zajmie nam co najmniej trzydzieści do czterdziestu minut. Włączyłam radio, żeby nie było nie zręcznej ciszy. Nienawidzę takiego stanu, wtedy czuję się nie komfortowo. Spoglądam na kobietę, zauważyłam że nerwowo kciukiem stuka o kierownicę.
Ta cała sytuacja dużo ją to kosztuje. Nawet zbyt dużo. Ręką złapałam za jej kolano, mama na chwilę spojrzała na mnie. Wykorzystałam moment,i się uśmiechnęłam. Odzwzajemiła gest, a po chwili wróciła wzrokiem na jezdnię.
Wzięłam rękę, odwróciłam głowę w bok, i spoglądałam na krajobraz za szybą.
Wysiadłam z auta, poprawiłam spódniczkę,i torebkę na ramieniu. Odwróciłam się do kobiety, ona z tylniego siedzenia wzięła swoją torbę, i jakąś teczkę z dokumentami. Zamknęła drzwi a potem auto.
Równym krokiem ruszyłyśmy w stronę budynku. Był on bardzo duży, w kolorze żółtym, i czarnym dachem. Do niego prowadził chodnik, a po nim schodzi kamienne i duże drewniane drzwi.
Powoli zaczyna mnie łapać stres.
Mam nadzieję że mężczyzna nie będzie ryzykował naszego bezpieczeństwa, mówiąc o swoich podejrzeniach. Tak naprawdę on wie całą prawdę. Ale nie chcę żeby Remigiusz poszedł siedzieć za niego.
Otworzyłam duże drzwi, a później wchodziłyśmy na drugie piętro.
W połowie korytarza zauważyłam mamy adwokata. To był wyskoki mężczyzna, o czarnych włosach, o ciemnych oczach i dobrej budowie. Na moje oko wygląda w wieku mojej mamy. Czyli czterdzieści. Też niestety zauważyłam ojca z swoją adwokatką. Stali wszyscy koło sali sądowej.
Stanełyśmy obok adwokata.
-Dzień dobry Panie- uśmiecha się i podaje nam dłoń.
-Dobry- mówi mama i ściska. Ja robię później to samo.
-Proszę mi powiedzieć. Mamy jakąś szansę?- pyta rodzicielka.
-Mamy. Ale wiadomo, że Pani były mąż ma większe- na te słowa kątem oka spojrzałam nanrodzica. Przyglądał nam się.
Siedziałam przed salą. Rozprawa trwa już prawie trzydzieści minut. Nerwowo zaczęłam ruszać nogą. Nie lubię włóczyć się po sądach. A myśl że ten człowiek zna moją tajemnicę, nie pomaga mi się uspokoić.
-Boże. Pomóż mi- mówię szeptem.
Nie wiem co mam się spodziewać wchodząc tam do środka.
Czy on to powiedział? Czy oni wszyscy już wiedzą? Co mi, i Remkowi się stanie?
Ta niewiedza jest najgorsza.
-Na salę sądową zapraszam Magdalenę Pet.
Usłyszałam. Wstałam z ławeczki, poprawiłam torebkę na ramieniu.
Ochroniarz otworzył mi drzwi. Wzięłam wdech. I weszłam.
Na końcu, na środku sali jest sędzią. Po lewej stronie przy ścianie ojciec, a po prawej mama. Stanęłam na środku, przy miejscu świadka.
-Dzień dobry- witam się.
-Witaj Mago. Proszę powiedz coś o sobie. - patrzy kobieta na mnie.
-Nazywam się Magda Pet. Za kilka miesięcy będę pełnoletnia. Chodzę do technikum. - ściskam poręcz z nerwów.
-Powiedz mi. Jak się układa twoja relacja z mamą?- Pyta adwokat ojca.
Blondynka.
Spoglądam na nią.
-Bardzo dobrze. To jest najlepsza kobieta jaką kiedykolwiek spotkałam. Cieszę się że jest moją mamą.
-Twój ojciec mówi co innego. - szybko odwracam głowę do naszego adwokata.- wręcz powiedział że wasza relacja jest fatalna. Nie masz czasu dla siebie, masz złe oceny przez to. Jak to jest? Czy to prawda?
Zeznawaj na moją korzyść. Bo poznają prawdę?
Przypomniały mi się słowa ojca.
Nie mogę tego zrobić. Bo zranię mamę.
-Proszę odpowiedzieć- mówi sędzina.
-To bzdura.- mówię pewnie.- mam czas dla siebie, mam dobre oceny, nie wiem dlaczego on kłamie.- mówię ostro.
-Spokojnie- mówi sąd.- Powiedz mi. Z kim dalej chcesz mieszkać?
-Oczywiste jest to że z mamą.- odwracam wzrok na niego- nienawidzę go. Olał mnie kiedy go tak naprawdę potrzebowałam. Nie chcę go znać.- wracam wzrokiem przed siebie- jeśli sąd da inny wyrok to ucieknę, i nikt mnie nigdy nie znajdzie.- ostanie słowa mówię pewnie.
Nawet lekko podnoszę głowę żeby każdy wiedział że nie kłamię.
-Słyszałam że Pani była mostelowana przez ostatniego partnera Pani matki- znowu odzywa się sąd. - To prawda?- przecież oni powinni wiedzieć o takich rzeczach. Przecież miałam wyrok o zabicie go.
-Tak. Prawda. I to nie wina mamy, ani moja. Tylko przez tamtego potwora. - mówię.
-Ale twoja mama nic nie wiedziała? Nie widziała?- odzywa się nagle ojciec.
Spojrzałam na niego.
-Tak. Nie wiedziała. Ponieważ zaczął to robić gdy pojechała na delegację. Nie mam jej tego za złe. Ja sama to ukrywałam. A kiedy chciał mnie zgwałcić to go zabiłam, w obronie własnej. Lepiej daj już spokój. Przez rok do mnie się nie odyzwałeś. Pisałam, dzwoniłam do ciebie. Olałeś mnie. To ja olewam teraz ciebie. Daj nam święty spokój. Lepsze było życie bez ciebie..- nagle przerywa mi sędzia.
-Cisza.- spojrzałam na nią - Magda może nie takim tonem do ojca. Na sali sondowej mówi spokojnie i opanowanie
-Ale proszę Pani się nie da. Nie chcę z nim mieszkać. Nie chcę żeby miał pełne prawo do mnie. Żeby w ogóle jakieś miał. Chcę tylko z mamą mieszkać,i mieć z nią kontakt. Tylko o to proszę- kończę.
-Czy są jakieś pytania?- zwraca się do adwokatów.
Kiedy mówią że nie mają, to sędzia zrobiła przerwę w trakcie narady. Mam nadzieję że kobieta weźmie moje słowa do siebie.
***
-Proszę wstać. Sąd idzie- wszyscy na stali wstali.
-Wyrok na rzecz konstytucji. Ojciec Magdaleny Pet nie ma żadnych praw co do córki, a Matka ma pełne prawo do opieki córki. Poproszę siadać.- usiadłam i spojrzałam wesoło na mamę.
Była też bardzo szczęśliwa. Udało się!
-Magdo- swój wzrok skierowałam na sąd.- Sąd wziął pod uwagę twoje słowa "jeśli sąd da inny wyrok to ucieknę, i nikt mnie nigdy nie znajdzie." To były pewne słowa szantażu. Ale ta pewność w twoim głosie, dał nam sygnał że naprawdę dobrze jest z Tobą u twojej mamy. Więc dlatego wyrok jest taki a nie inny. To na tyle. Koniec rozprawy - i stuka tym małym młoteczkiem.
Jak są błędy to przepraszam
⭐ Cenię
💭Kocham
~Wi~
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro