Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

✏20✏

Harry: Nasza legenda już gotowa

Ja: Niech uważa. Mój ojciec wszystko może zrobić

Rzuciłam telefon na łóżko, podeszłam do okna, otworzyłam je i usiadłam na parapecie. Mój wzrok zatrzymał się na lampie.

-Boże. Dopilnuj go żeby nic mu się nie stało - zamykam oczy- amen- i je otwieram. Boję się.

Pov: Maski

Założyłem maskę. Poczułem się dobrze w niej, jakbym czuł władzę, spokój, dominację. Brakowało mi tego. Zawsze lubiłem ją ubierać,i karać złych ludzi. Bynajmniej jest mniej złego człowieka na świecie.

Stanąłem przed wejściem do lasu, wyciągnąłem pistolet z kieszeni bluzy, odblokowałem ją, i znowu ją schowałem.
On nie może nikomu powiedzieć kim jestem, nie może zniszczyć życia Magdzie. Nie dopuszczę to do tego.
Zauważyłem na polnej drodze światła.
Zaraz tutaj będzie. W drugiej kieszeni kliknąłem modulator głosu.
Zaparkował auto,i wyszedł. Zauważyłem że coś chowa do kieszeni. Zgaduje że to jego służbowa broń.
Stanął kilka metrów przede mną.

-Maska- mówi-legenda tego miasta - kręci głową z niedowierzaniem. - Sam do mnie się odezwałeś. Czuję się zaszczycony- rozkłada ręce i kłania się.

-Po co mnie szukasz?- pytam.

W duchu się cieszę że modulator działa.
Mężczyzna uśmiecha się szeroko.

-Ponieważ za ciebie to niezłą kasę dostanę i..- nie dałem mu skończyć.

-I szacunek w pracy. Ponieważ cię tam poniżają, i żartują.- widzę jak jego mina zwiędnia. - Ale niestety ci się nie uda.

-Wiem kim jesteś. I wiem że znasz moją córkę.

-Wiem kim jest. Ponieważ chciałem ją zabić. Lecz nie było mi dane ponieważ gliny przyjechały. W sumie nawet niezła z niej kocica. Nieźle sobie poradziła zabijając mężczyznę.- kończę.

-To dlaczego zniknąłeś na rok?

-Zrobiłem sobie wakacje. I musiałem odwiedzić pewne państwa. Nie tylko tutaj jestem legendą.- kończę pewnie.

Nagle wyciąga broń, przy tym  mierząc we mnie.

-Mam cię- widzę zwycięski uśmiech u niego.

Wziąłem wdech, i ja wyciągłem swoją.
Mierzyłem idealnie na jego głowę.

-Jeśli mnie złapiesz, lub będziesz mnie śledził. To zabiję w okrutny sposób twoją rodzinę- mówię stanowczo.

Zauważyłem w jego oczach strach. Ale tylko na kilka sekund. Jakby go to nie interesowało.

-Nie bądź śmieszny. -zakpił ze mnie.

Szybko pochyliłem rękę, i oddałem strzał. Prosto na jego auto. Idealnie na lampę.
Odwrócił się na chwilę ode mnie. Wykorzystując chwilę szybko uciekłem do lasu, przy tym wyłączając maskę. Jest już ciemno, idealnie.

-Ty chuju!!- słyszę krzyk.

Schowałem się w krzakach, i patrzyłem na teren do okoła.

-JESZCZE CIĘ DORWĘ!!- gdy się upewniłem że odjechał, wstałem i lasem ruszyłem do miasta.


Pov. Magdy:


Harry- Jest git. Wraca już do domu

Odczytując wiadomość, kamień serca mi spadł.

-Dziękuję ci- mówię patrząc w niebo.

Jutro mam rozprawę, mam nadzieję że on nie wyda Remigiusza, lub mnie.

Usłyszałam jak ktoś dzwoni do naszych drzwi. Ubrałam kapcie, i wyszłam z mojego pokoju powoli idąc w stronę frontowych drzwi. Mama pojechała do przyjaciółki, więc ja na razie jestem panią w domu.
Uśmiechnęłam się głupio na swoje głupie myślenie.

Otworzyłam powoli drzwi, ale zostały one popchane z taką siłą że uderzyły o ścianę. Gdybym ręki nie wzięła to ktoś by zrobił mi krzywdę, spojrzałam wkurzona w stronę tego kogoś.
W progu stał wkurzony ojciec. Nie sądziłam że do mnie przyjedzie.
Jedną ręką popchał mnie w bok, i bez pozwolenia poszedł w kierunku salonu.
Szybko zamknęłam drzwi, i pobiegłam za nim.
Stał na środku pokoju, odwrócony do mnie tyłem.

-Jest matka w domu?- pyta.

-Nie.- szybko mu odpowiadam.

Powoli odwrócił się do mnie, patrząc prosto na mnie. W jego oczach widziałam jaki jest wściekły.

-Doigrałaś się!- krzyczy.

-Ciekawe za co!- odpowiadam takim samym tonem co on do mnie.

-Twój fagas. Rozjebał mi auto!- mówi pewien. Wiem o kogo chodzi.

-Ciekawy jaki?! Jesteś głupi- prycham, przy tym robię swój uśmieszek.

-Ty i twój przyjaciel będziecie mieć problemy. To kwestia czasu. -zapewnił.

-Jak ja nawet nie wiem o kogo chodzi! A po drugie nie moja wina, że zrobiłeś sobie wrogów. - kiwam głową rozbawiona.

-I tak odkryję kto jest maską. I jutro powiem to na rozprawie. Powiem że podejrzewam kto to jest, i że go znasz- teraz on robi uśmieszek.

Czyli on będzie ryzykował moje, i mamy życie? Nie no, ojciec roku. Idealny.
Poczułam pewien ból. Ból tego że nas nie kocha, że woli nas stracić, żeby on miał sławę że złapał Maskę.

-Jesteś pojebem. Ja go nie znam!! Nawet go nigdy jeszcze nie widziałam!!! Słyszałam tylko o nim!! Ty masz coś nie tak z główą!!!- nienawidzę go.

Niech wraca tam do siebie. Nie chcę go tu.

-Wiem,że wiesz kim on jest!!- podchodzi do mnie. Kiedy jest blisko mnie patrzy z góry - i to udowodnię. A jutro powiem że podejrzewam ciebie, i go- mówi pewien.

Spoglądam w jego oczy. Były ciemne ze złości.

-Wypierdalaj z mojego domu, i z mojego życia. Jesteś nikim. Jesteś zerem a nie ojcem. Nienawidzę cię. Olałeś mnie, to ja olewam ciebie- patrzy uparcie w moje oczy- jak go wydasz to zabije mnie i mamę. Tacy jak on są niebezpieczni. I ty dobrze o tym wiesz. Ale kurwa w dupie masz nas!-  kończę.

Dalej patrzymy w sobie oczy. Ściskam dłonie w pięści. Jeśli zaraz nie wyjdzie, to zrobię mu krzywdę.

-Powtarzam. Wynocha! Lub zazdzownię na gliny ze mnie prześladujesz.- sydzę przez żeby.

Ostatnie sekundy patrzył uparcie w głąb moich oczów, i ominął mnie bez słowa. Szłam za nim. Kiedy wyszedł z domu, szybko zamknęłam drzwi na zamek.
Uderzam z całej siły z pięści w drzwi, i wypuściłam powietrze z ust.
Co za bezduszny człowiek.















Jak są błędy to przepraszam
⭐ Cenię
💭Kocham

~Wi~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro