✏16✏
-Do naszego miasta przyjechał policjant. Szuka mnie. Mimo to że zaaranżowałem swój pogrzeb- wstałam z ławki, spojrzałam na niego.
-Chyba wiem o kogo chodzi- powiedziałam cicho, chłopak szybko podniósł wzrok na mnie. - Chyba chodzi Ci o mojego ojca.- kończę.
Widziałam szok u niego.
- Ale jak to? Jak? Przecież.- usiadłam obok niego.
-To zaczęło się tak...
Sięgnęłam po plecak, otworzyłam średnią kieszeń,wyciągnęłam kolejnego energetyka. Jestem nie wyspana, jestem chodzącym zombie. Kiedy już miałam go otworzyć, zabrano mi go. Spojrzałam wkurzona na przyjaciela.
-Nie będziesz piła czwartego energetyka. Dopiero na lekcji skończyłaś trzeciego.- podniosłam brew.
-Jeśli mi go nie dasz, nie pomogę ci na teście z matmy.- mówię pewnie.
Widziałam w jego oczach jak walczy ze sobą. Prawda jest taka, że gdyby nie ja to nawet by nie zdał.
-Nie. Marek ci nie da. I on ma rację. Serce twoje nie wytrzyma.- mówi Stella.
Spojrzałam na blondynkę oburzona.
-Ale ja go potrzebuje.- mówię rozpaczliwie.
Wróciłam błagalnym wzrokiem na przyjaciela. Chował go do swojej kieszeni. Jeszcze go zdobędę. Westchnęłam, po czym poprawiłam się na murku.
-Co robiłaś w nocy?- usłyszałam obok siebie głos Matiego.
-Czytałam książkę - zaczęłam machać nogami. Z nudów.
-Widzisz. Nawet usiedzieć nie możesz przez te energetyki- spojrzałam na przyjaciela.
Momentalnie przestałam nimi machać.
-Bez nich jestem dzisiaj zombie- nie zmieniam swojego zdania.
Po moich słowach, doszedł do naszych uszów dźwięk dzwonka. Chwyciłam za plecak, i wstałam.
Szłam obok Marka. Po prawej stronie, tam gdzie ma w kieszeni moje paliwo.
Powoli zbliżyłam rękę, delikatnie wyciągnęłam swój napój.
Uśmiechnęłam się szeroko, ponieważ nawet się nie skapnął. Schowałam go szybko do bluzy.
Lekcja polskiego mija nudno jak zawsze. Znowu omawiamy kwestię miłości w tekstach. Głównie w tekście "Romeo i Julii" .
Odwróciłam głowę w stronę, blondyna. Spał. Nawet było można usłyszeć jak cicho chrapie. Uśmiechałam się. Słodko wygląda. Nauczycielka nawet nie zwracała uwagi za takie zachowanie. Wróciłam wzrokiem na boisko. Z tej klasy widziałam go o połowę mniej, ale mimo to, widziałam jak tam ludzie sobie grają. To jest ciekawsze niż ta lekcja.
O mnie i o Remku, też można napisać niezłą książkę. Tyle akcji, tajemnic.
Ciekawe czy ktoś by to czytał.
Zauważyłam jak drużyna przeciwna zdobyła bramkę. Widziałam jak się cieszyli. To już któraś z kolei. Gdybym ja stała na bramce, to by nawet punktu nie zdobyli. Jestem bardzo dobrym bramkarzem.
Poczułam wibracje w kieszeni. Wyciągnęłam telefon i spojrzałam na ekran blokady.
Masz nową wiadomość na messengerze
Jednak internet szkolny dobrze działa. Już myślałam że jest zbyt słaby
Odblokowałam go, kliknąłam na aplikację. Harry napisał. Spojrzałam na ekipę czy czasem nikt tego nie widzi. Potem na Marka. Usłyszałam jak dalej chrapie. Więc bez wąchania kliknąłam na nasz czat rozmowy.
Harry: przyjadę dzisiaj po ciebie pod szkołę. O której kończysz?
Ja: Ale po co?
Nie rozumiałam go.
Harry: O której kończysz?
Ja: 15:45
Harry: Będę o 15:40 na szkolnym parkingu tylnim.
Nie wiem o co chodzi. Z Remigiuszem rozmawiałam, że dopiero jutro się mamy spotkać. Mam nadzieję że nic mu nie jest.
Szybko wyszłam z aplikacji, i weszłam w SMS.
Ja: Dzisiaj po szkole odrazu jadę do Marka. Pomogę mu z matmy.
Mama: Dobrze. Ale nie siedź za długo
Już jej nie odpisałam.
No to teraz lekcje będą mi się dłużyc.
***
Usiadłam na murku. Teraz mamy dłuższą chwilę dla siebie.
Przyjaciel usiadł obok mnie, Stella po drugiej stronie, a reszta stała w takim małym łuku. Z plecaka sięgnęłam po moje, i blondyna śniadanie. Podziękował mi z wielkim uśmiechem. Muszę złapać chwilę kiedy będziemy sami, i zapytać jak mu idzie z podrywem. Czy w ogóle coś zrobił.
Wzięłam gryza spoglądając na swoje nogi. Nikt nic nie mówił, każdy zajął się swoim jedzeniem, i myślami. Czasem tak jest. Ponieważ nie mamy o czym już rozmawiać. Kiedy zjadłam już kanapkę, chwyciłam za picie, które miałam w kieszeni.
Kiedy go otworzyłam, normalnie jak jeden mąż wszyscy spojrzeli na mnie.
-No co?- pytam, po czym biorę jednego dużego łyka.
-Zabije cię - mówi przyjaciel. -Nawet kurwa nie zauważyłem, i nie poczułem że go nie mam.
-Ja jestem trochę dumna- spojrzałam na Stellę- nie pochwalam dużej ilości picia tego czegoś. Ale jestem dumna z tego, że tak pięknie go wychujałaś- uśmiechała się szeroko.
Wszyscy zaczęli się śmiać, oprócz Marka.
-Daj chociaż łyka- z rozbawieniem dałam mu puszkę.
Ten przybliżył ją do swoich ust. Jeden, drugi, trzeci..nosz kurna.
-Oddawaj- wyrywam ją z jego ręki. - ty gnoju. Teraz mam tylko trzy łyki!! Miał być kurde jeden!!- mówię wściekła na niego. Uśmiechnął się szeroko.
-Podziękujesz mi za to- i beka głośno.
Już nic mu nie powiedziałam. Jestem wkurzona na maksa. Niech lepiej się do mnie odzywa.
Do naszych uszów doszedł dźwięk dzwonka. Każdy poszedł w swoją stronę, a ja ruszyłam na parking.
Stanęłam przy schodach i spojrzałam na miejsce. Zrobiłam skwaszoną minę. Dużo aut.
Ja: Jakie masz auto?
Wysłałam wiadomość. Wróciłam wzrokiem na parking. Jest tyle aut, że nawet nie wiem jakie on ma. Kiedyś jechałam z nim, ale zapomniałam. To było dawno.
Do moich uszów doszedł dźwięk klaksona. To była czarna matowa bemka.
Harry- To ja
Zablokowałam telefon, schowałam go do kieszeni, i zaczęłam iść w jego stronę.
Wsiadłam do środka, zapiełam pasy.
Bez słowa wjechał na ulicę.
Patrzyłam na krajobraz za szybą. Dzisiaj mamy piękną pogodę. Nie było ciepło jak w lecie, ale dało się siedzieć na polu.
-Po co mnie zabrałeś?- spytałam nawet nie patrząc na niego.
-Bo tak.- zmarszczyłam brwi.
-A gdzie jedziemy?- teraz na niego spojrzałam.
-Do mnie- szybko spojrzał na mnie.
Uśmiechnął się lekko,i wrócił wzrokiem na jezdnię.
-Co cię bawi?- pytam już lekko wkurzona.
-Twoja mina była bezcenna. - z wielkim uśmiechem pokiwał głową na boki.
-Po co mnie zabierasz do siebie?- lekko podniosłam głos.
-Do Remigiusza jedziesz. A ja do pracy. Mam mało czasu ponieważ moja przerwa trwa tylko pół godziny. - kończy, i przyspieszył lekko. Był teraz bardzo skupiony na drodze.
-Ale z nim miałam jutro się spotkać- już powiedziałam łagodniej. Wróciłam wzrokiem na krajobraz.
-Macie wolny dom.- nic mu już nie odpowiedziałam.
Jak są błędy to przepraszam
⭐ Cenię
💭Kocham
~Wi~
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro