SKĄD TYŚ TO WYTRZASNĘŁA?!
Calum: co to było?!
Luke: co wy znowu rozpierdoliliście?!
Toby: czy tylko ja słyszałem huk?
Holiś: Allah Akbar!
Isza: myyy? Nieeeee... skądże
W tej chwili do pokoju wszedli Luke, Toby i rzecz jasna Azjatuś Calum :D
-MOJA UKOCHANA SZKLANKA!!!! - wrzasnął żółtowłosy megapsychofan pingfffffffffffinów.
- Aaaaaaa czyli to twój słoik :3
-CO?! TO MOJA NAJUKOCHAŃSZA SZKLANECZKA KTÓRA ZAWSZE JEST GDY JEJ POTRZEBUJE. GDY PIJĘ, GDY PIJĘ I GDY NIE PIJĘ!
-Po co ci szklanka gdy nie pijesz?
-Nie ważne.
-Mleko produkuje!!! XD
-TOBY ZAMKNIJ RYJ
-Spoko łajzo spod Biedronki. Kupię ci nową słoiko-szklanke.
- Nie! Ona była jedyna w swoim rodzaju!!! TO BYŁO BY NIE WYBACZALNE!!! ONA BYŁA Z PRAWDZIWYCH KRYSZTAŁÓW!!! Chce słoik Nutelli.
- Ehhh... niech ci bę- CO?! O NIEEEE!!!! OD NUTELLI WARA!
-CHCE NUTELLE!
-Dobra T-T
Dziwne istoty wyszły z pokoju.
-Allah Akbar!!!
Kolejna szklanka wylądowała na ścianie. Holi i Isza rzucały w siebie dosłownie wszystkim. W powietrzu można było zauważyć między innymi: pluszowego miśka, kisiel truskawkowy, cytrynowy i brudne gacie Caluma.
-Skąd tyś to wytrzasnęła?! - wrzasnęła Isza patrząc na bardzo ale bardzo męską bielizne Caluma, która była w serduszka i księżniczki z Disney'a.
-Khem nie chcesz wiedzieć xD
Po paru minutach kosmici bez których w tym pokoju było tak fajnie znowu przyleźli jakby ich ktoś zapraszał.
-Na cycki Luke'a, co tu się odpier-?!
Na twarzy 'nie Azjaty' wylądowały jego pięknie różoffffffe majtoszki :)
Wszyscy spojrzeli na wszystkich. Nawet Calum coś widział przez tę część swojej garderoby, która trzeba przyznać, idealnie pasowała do jego twarzy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro