Rozdział 13
Popatrzyłem na Javę zdziwiony, ale jednocześnie zaciekawiony.
– To Nessie nie jest z watahy Sybir?
– Tsume, idź spać – powiedział twardo ojciec – Java rozmawia teraz z nami.
Już miałem iść do swojej części jaskini, gdy Java wtrąciła:
– Hasan, nie przesadzaj. To nie jest nic, o czym szczeniak nie powinien widzieć – Java przeniosła wzrok na mnie – Tsume, to prawda. Nessie nie jest z watahy Sybir, tylko z Sangre. Była u nas cztery lata, jako moja uczennica, ale nadszedł czas, żeby wróciła do swojej watahy.
Skinąłem głową na znak, że rozumiem, po czym wycofałem się w kąt, by nie drażnić rodziców. Położyłem się, ale cały czas słuchałem.
– Java, jesteś pewna, że Nessie jest gotowa na powrót? – spytał mój ojciec.
– Tak – westchnęła ciężko, z żalem – Szczerze, zwlekałam z decyzją już parę tygodni, bo bałam się tej chwili. Ale po tym, jak Nessie pomagała mi przy leczeniu Tsume tylko utwierdziłam się w tym, że nie mam prawa dłużej jej ze sobą zatrzymywać. Nessie musi wrócić do watahy Sangre, tam jest teraz bardziej potrzebna.
– Rozumiem – Hasan zerknął na moją mamę, która skinęła głową – W takim razie jeszcze dzisiaj polecę do Sangre. Porozmawiam z Correm, żeby przygotował wilki na powrót Nessie.
Po tych słowach wyszedł z jaskini i odleciał, więc położyłem głowę na łapach pewny, że Java też będzie się zbierać.
– Widzę, że to dla ciebie trudna decyzja, Java – odezwała się moja mama po chwili ciszy.
– Nawet nie wiesz, jak bardzo – odparła smutno – Nessie była ze mną we wszystkich najgorszych momentach mojego życia w ostatnich latach i zawsze wspierała mnie, jak mogła.
Po chwili dodała:
– Czeka mnie jeszcze dzisiaj ciężka rozmowa z nią.
– Dasz radę – zapewniła moja mama.
Java długo nie odpowiadała, pogrążona w zamyśleniu. W końcu otrząsnęła się z zamyślenia i powiedziała:
– Jak będziecie wiedzieli, co i jak, dajcie znać. Wracam do siebie, mam jeszcze trochę do zrobienia.
Po tych słowach, nie czekając na odpowiedź, odwróciła się i wyszła na zewnątrz.
Ja, zamiast spać, zastanawiałem się, co zmieni się, gdy Nessie odejdzie z naszej watahy. W końcu wrócił mój ojciec.
– I jak poszła ci rozmowa z Correm? – spytała mama.
Ojciec przewrócił oczami, przeciągnął się i odrzekł:
– Wszystko ma być gotowe za trzy dni.
– Tak niewiele?
Ojciec z przymkniętymi oczami wzruszył ramionami.
– Damy radę. Nessie musi wrócić z honorami.
*** *** ***
Kolejnego dnia obudziła mnie mama. Nie zdążyłem sobie przypomnieć, o czym śniłem, kiedy oświadczyła, że zaraz zaprowadzi mnie na Króliczą Łąkę. Walcząc z samym sobą wstałem i otrząsnąłem się z resztek zapomnianego snu. Już miałem wychodzić, gdy mama podsunęła mi upolowanego królika. Zadowolony, z cieknącą z pyska śliną popatrzyłem na szare futerko, poplamione krwią. Od słodkawego zapachu ścisnęło mnie w żołądku.
Podczas gdy jadłem, mama zniecierpliwiona siedziała tuż przy wyjściu z jaskini i patrzyła na zewnątrz. Zauważyłem, że uważnie nasłuchuje, jakby spodziewała się zagrożenia. A może zastanawiała się, kiedy wróci Rasco, i czy jest bezpieczny z Darkiem...?
W końcu wyjadłem najsmaczniejsze kąski z królika, więc najedzony podbiegłem do wyjścia.
– Możemy iść – powiedziałem, machając ogonem.
Mama zerknęła na mnie, lekko się uśmiechając.
– No to chodźmy.
Gdy szliśmy, plątałem jej się między łapami, na co wyjątkowo mi pozwalała. Zaśmiała się, kiedy w pewnej chwili przewróciłem się o własne łapy.
– Oj, Tsume... Łatwo to ty nie będziesz miał w życiu. Sam prosisz się o kłopoty, a i bez tego je przyciągasz. – westchnęła i skupiła wzrok na kimś przed nami. W naszym kierunku szedł Itachi. Gdy podszedł bliżej, przywitał się z mamą, po czym zerknął na mnie. Akurat gryzłem ogon mamy.
– Widać, że już mu lepiej. Ma skubany szczęście. Wiadomo, kto podrzucił trujące liście?
Mama pokręciła głową.
– Chyba raczej się tego nie dowiemy. Najważniejsze, że już jest dobrze. Java i Nessie będą bardziej pilnowały zapasów, więc nie będziemy już szukać winnego. Mamy tylko podejrzenia, że to ktoś z Sangre, ale dowodów żadnych. Sytuacja między watahami i tak robi się od jakiegoś czasu napięta, wolimy o tym zapomnieć.
Itachi skinął głową, chociaż z wyrazu jego pyska wyczytałem, że niezbyt popierał tę decyzję.
– Itachi, mam prośbę. Muszę zaprowadzić Tsume na Króliczą Łąkę. Mógłbyś znaleźć Takeru i powiedzieć, żeby przyszedł do naszej jaskini w wolnej chwili? Mamy z Hasanem pewną sprawę do omówienia.
– Jasne, nie ma sprawy.
Rozeszliśmy się, a ja spytałem mamy:
– Chodzi o Nessie?
– Tak. Widzisz, Tsume, jest taka tradycja, gdy uzdrowiciel lub uzdrowicielka kończy szkolenie i wraca do swojej watahy. Wszystkie wilki gromadzą się w wyznaczonym miejscu, gdzie po prostu dobrze się bawią. Najpierw młode wilki obydwu watah prezentują swoje umiejętności, potem robią to najbardziej doświadczeni wojownicy w formie udawanej walki. Po wszystkim Nessie zostanie oficjalnie ponownie przyjęta do swojej watahy. Dalej jest uczta, po której wszyscy w końcu powoli rozejdą się w swoje strony.
Dreptałem obok, uważnie słuchając, bo wreszcie dowiadywałem się czegoś ciekawego o zwyczajach watah. Zastanawiałem się, czy sam wezmę kiedyś udział w takiej uroczystości.
Na skraju Łąki, Mama powiedziała, żebym znalazł przyjaciół i do nich dołączył, a ona sama poszła porozmawiać z Javą. Zanim jednak znalazłem Toresa, Tesejnę i Kibę, wpadłem na Albyego, który przechadzał się w towarzystwie Shiry i Kiry, bliźniaczek z naszej watahy.
– O, Tsume... – zaczął, a na sam dźwięk jego głosu zjeżyła mi się sierść.
– Czego chcesz, Alby? – warknąłem mimowolnie, co jakby go ucieszyło.
– Ja? Niczego. – odparł i zaczął iść, jednak tuż obok mnie zatrzymał się na chwilę i warknął – Pilnuj się, bo następnym razem Java i Nessie ci nie pomogą.
Stanąłem, jak wryty. Gdy znaczenie jego słów do mnie dotarło, odwróciłem się w jego stronę.
– To wszystko... To twoja wina...? – spytałem, wciąż nie dowierzając.
Alby uśmiechnął się, ciesząc się z tego, że domyśliłem się prawdy.
– Ty jednak nie należysz do tych inteligentnych – zaśmiał się, cały czas patrząc mi w oczy – spróbuj komukolwiek o tym powiedzieć, a pożałujesz.
– Alby, idziesz, czy nie? – zawołała jedna z bliźniaczek.
– Idę, idę! – krzyknął i już miał do nich dołączyć, kiedy coś we mnie pękło. Skoczyłem na niego, wściekle warcząc. Shira i Kira krzyknęły przestraszone, Alby zaś zdawał się zadowolony. Uskoczył, unikając ataku i warknął:
– No, dawaj Sybiraszku, pokaż, co potrafisz.
Atakowałem, gryząc i drapiąc. Alby próbował uników, parę razy również mnie ugryzł. Tarzaliśmy się po trawie, aż nie przybiegły zaalarmowane Java i moja mama. Mama chwyciła mnie za skórę na karku, a Java odciągnęła piszczącego Albyego. Wściekły szarpałem się i w którymś momencie wyrwałem Mamie kępkę sierści z szyi.
Dopiero jej warczenie przywołało mnie do porządku. Puściła mnie dopiero, gdy się uspokoiłem.
– Co wy wyprawiacie?! – krzyknęła, wściekła. Obydwoje instynktownie spuściliśmy głowy i podkuliliśmy ogony.
– To on zaczął! – krzyknęliśmy jednocześnie. Już miałem powiedzieć, że to Alby dorzucił do jedzenia trujące rośliny, ale coś w jego spojrzeniu mnie powstrzymało.
– Tsume zaatakował! – powiedziała Kira – Tak po prostu!
– Wystarczy – uspokajała Java – Tsume, znajdź przyjaciół, ja muszę porozmawiać z twoją Mamą.
Rzuciłem wściekłe spojrzenie zadowolonemu Albyemu i pobiegłem do Kiby, którego zauważyłem niedaleko. Zanim jednak do niego dobiegłem, usłyszałem, jak Mama mówi zmartwiona:
– Martwią mnie te napady wściekłości. To nie pierwszy raz, zaczynam mieć wrażenie, że z Hasanem popełniliśmy błąd...
– Przestań. To tylko szczeniak, wiesz, jakie one są. Wyszaleje się i potem uspokoi. Zresztą widzę, że wyjątkowo nie lubią się z Albym. Może mają do tego powód?
Zły pobiegłem do Kiby.
– Tsume, cześć... O co chodziło z Albym?
– Ugh... Daj spokój, przez niego tylko narobię sobie problemów. Znajdźmy resztę i... zapomnijmy o tym.
– Dobra... Jak chcesz – odparł wyraźnie zdziwiony, jednak nie drążył tematu – Dobrze, że wszystko z tobą w porządku, bo wszyscy się martwiliśmy, jak cię nie było.
– Mhm... – odparłem, zamyślony.
Co jeszcze wymyśli Alby, żeby mnie zniszczyć? I... dlaczego tak się na mnie uwziął...?
*** *** ***
W dzień ceremonii odejścia Nessie do jej watahy, z rana zapanowało poruszenie. Wrócił Dark... I Rasco. Akurat wygrzewałem się w ciepłych promieniach słońca na szczycie naszej jaskini, gdy dojrzałem ich w oddali. Nie ruszyłem się jednak z miejsca, nadal obrażony na brata. Cieszyłem się, że jest cały i wrócił, ale tylko obserwowałem z góry. Rasco wydawał się... zadowolony, szedł roześmiany obok Darka.
W jaskini akurat był tata. Wyszedł im na spotkanie, zdziwiony.
– Wróciliście... Cześć, Dark.
– Witaj, Hasan. Jak widzisz, przyprowadziłem Rasco w jednym kawałku.
– Hej, tato – powiedział Rasco.
– No to opowiadajcie, jak wam minęła podróż – ojciec usiadł przed nimi, zaciekawiony.
– Całkiem spokojnie. Chyba obydwoje potrzebowaliśmy czegoś takiego, prawda, młody?
Rasco skinął głową.
– Świetnie. Dobrze się składa, że jesteście. Dark, Nessie wraca do Sangre, Java tak zadecydowała.
– Tak? To... świetnie – odparł, jednak nie słyszałem w jego głosie zbyt wielkiego entuzjazmu. – Wydarzyło się coś, o czym powinienem wiedzieć, czy po prostu Java w końcu zmądrzała?
– No, trochę się wydarzyło, gdy was nie było. Ktoś otruł Tsume, mały ledwo z tego wyszedł i tylko dzięki ścisłej współpracy Javy i Nessie.
Rasco zerknął na mnie, zaniepokojony, a ja od razu odwróciłem wzrok.
– W każdym razie – kontynuował tata – Dzisiaj wieczorem ceremonia. I mam szczerą nadzieję, że mógłbyś wystąpić razem z Takeru w pokazie. Mamy mało czasu, a wy obaj wiecie, co robić.
– Jasne, możesz na nas liczyć – skinął głową Dark – Powiedzieć mu, czy...
– Już wie. Okami już wczoraj mu powiedziała, żeby się przygotował. Nie byliśmy tylko pewni, czy wystąpi z tobą, czy z kimś innym. Ale moglibyście jeszcze przećwiczyć to i owo, żeby wszystko wyszło perfekcyjnie.
– Dobra. Poza tym wszystko było ok?
– Na razie tak, dlatego myślę, że ceremonia odbędzie się bez zakłóceń. A, Dark... Przedyskutuj jeszcze do końca wybór najlepszych uczniów do prezentacji na ceremonii. Przeprowadzimy jeszcze oficjalną próbę późnym popołudniem, chcę, żebyście w tej kwestii byli całkowicie zgodni.
– Wołaj, gdy będziemy mieli zebrać się na miejscu. Lecę. Dzięki za miłe towarzystwo, Rasco – rzucił Dark, po czym wzbił się w powietrze machnięciem potężnych skrzydeł i odleciał.
– Tsume! – krzyknął mój brat, jednak ja nie zareagowałem. Wtedy Rasco wskoczył na wzniesienie i stanął przy mnie – Co jest, mały?
Prychnąłem, niezadowolony, a wtedy usiadł obok i nakrył mnie skrzydłem, jak zawsze lubiłem.
– Hej, pogadaj ze mną. Wiem, że zachowywałem się beznadziejnie, ale...Już nie będę. Pogubiłem się, Dark pomógł mi się z tego wszystkiego wygrzebać. Tęskniłem za tobą, maluchu. To co... nawet nie spojrzysz na swojego brata...?
Przełamałem się. Zacząłem się śmiać i skoczyłem na niego, a wtedy udał, że go przewróciłem i przeturlał się po zboczu.
– Obiecuję ci, Tsume, że już nigdy taki nie będę. Zawsze będziesz mógł ze mną pogadać. Musisz mi koniecznie opowiedzieć, co się wydarzyło, gdy nas nie było!
– Dobra, ale powiedz mi najpierw, jak było z Darkiem! Gdzie byliście, co robiliście? – spytałem zaciekawiony.
– Wędrowaliśmy po górach na północ od granic Sangre. Głównie cisza, spokój, piękne widoki... Dużo lotów w przestworzach i wieczorami długie rozmowy. No i parę ćwiczebnych walk – uśmiechnął się.
– Super!
Rasco skinął głową, po czym poważniej spytał:
– O co chodziło z tym zatruciem? Co się wydarzyło?
Opowiedziałem mu o trujących roślinach w jedzeniu (pomijając, że Alby przyznał mi się do winy), o tym jak Java i Nessie ratowały mnie i jak myślałem, że już nigdy nie poczuję się lepiej.
Rasco westchnął.
– To naprawdę mogło się źle skończyć... Przepraszam Tsume, że mnie wtedy nie było...
– Teraz jesteś – uśmiechnąłem się.
– Tak. I chyba najwyższy czas, żebym zaczął, jak dobry brat, wprowadzać cię w świat roślin, które każdy młody wilk powinien znać. Zaczęła się wiosna, to idealny moment.
– Super!
– Dobra, teraz chodź nad jezioro. Muszę się wymyć po tej podróży, zresztą... Tobie mała kąpiel przed ceremonią też nie zaszkodzi, musisz dobrze wyglądać dzisiejszego wieczoru. Kto pierwszy...
–...ten lepszy! – krzyknąłem i wzbiłem się w powietrze. Rasco zaśmiał się i zaraz do mnie dołączył.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro