Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Początki

30 sierpnia. Za dwa dni rozpoczynał się rok szkolny. Olympia była bardzo podekscytowana. Pierwszy raz miała iść do normalnej szkoły z internatem, a nie mieć domowe nauczanie (prowadzone przez satyrów i centaury). Miała 14 lat i wreszcie wyszła z domu w dzień. Bo Olympia nie była zwykłym dzieckiem... Była heroską... Wracając do rzeczywistości. Trzeba się było spakować. Jedno peplos, jeden chiton i jeden himation powinny wystarczyć. Do tego trochę bluzek, jakieś spódniczki, kilka par spodni i piżama. Chyba normalnie.

1 września. Pierwszy dzień szkoły. Ubrana w białą koszulę i szarą spódnicę Olympia weszła z innymi uczniami do budynku Element High School. Po przydługiej przemowie dyrektora Johna Cairstairsa nadszedł moment którego Olympia bała się najbardziej. Przydzielenie do pokoju. Dyrektor wyjął listę i zaczął odczytywać:

- Helen Deveraux i Melanie May pokój nr 15! - dwie dziewczyny wstały i wyszły z sali.

- Bill Flack i Alan Collins pokój nr 20! - Dyrektor czytał jeszcze chyba pół godziny, a na sali zostało około 20 osób.

- Olympia Fengàri i Hannah Everdeen pokój nr 75! - Olympia wstała i rozejżała się. Poza nią podniosła się jeszcze jakaś blondynka którą, ktoś kto bardziej się zna, określiłby jako szara myszka... Gdy weszły do pokoju okazało się że ich rzeczy już tam są. Olympia postanowiła załatwić najważniejszą kwestię od razu:

- Gdzie chcesz spać?

- Przy drzwiach. - Hannah nie przywykła do pytań zadawanych w ten sposób.

- Ok - Olympia ledwo ukrywała radość. - Mam nadzieję że masz mocny sen.

- Czemu?- Hannah coraz bardziej utwierdzała się w przekonaniu że jej współlokatorka jest dziwna.

- Bo zdarza mi się mówić przez sen i lunatykować. - Tak naprawdę chciała co jakiś czas rozmawiać z mamą. ,, Tak czy siak mogę poprosić wujka Hypnosa i zaśniesz jak zabita"

Następnego dnia zaczynały się normalne lekcje. Olympia ubrała żółtą bluzę i szare jeansy. Włosy związała w kucyk i spojrzała na plan lekcji. Był wtorek więc zaczynali od matematyki. Dziewczyna była bardzo zestresowana. W nocy przeglądała podręczniki szkolne więc wiedziała co ją czeka. Spojrzała na współlokatorkę od której aż biła pewność siebie. Olympia zamknęła oczy. Wujek Apollo dał jej na 10 urodziny dar widzenia aury otaczającej człowieka. (W zamian za to musiała przez miesiąc ostrzyć groty jego strzał).,,Ann jest geniuszem! I ma szansę zostać kimś tak wielkim jak Einstein!" To było wielkie odkrycie, ale musiały już lecieć na lekcje.

Nauczycielka matematyki, pani Meeks postanowiła sama posadzić wszystkich uczniów. Olympia wylądowała obok wysokiego szatyna. Ann usiadła obok dziewczyny która (po wykorzystaniu daru) okazała się być tępakiem. Olympia szczerze współczuła koleżance. Ale już zaczęła się lekcja i trzeba się było skupić. Po szybkim omówieniu PSO przeszli do zasadniczego tematu lekcji. Olympia w miarę go rozumiała (w przeciwieństwie do tych końcowych).
Po matematyce mieli chemię, a później angielski i inne lekcje. Nauczyciele chyba się zmówili bo Olympia na wszystki lekcjach siedziała z tym szatynem. Jak się później dowiedziała nazywał się Nataniel Treaty. Chłopak okazał się być przyjacielskim i wzbudzajacym zaufanie człowiekiem. Olympia szybko go polubiła. Był też bardziej kumaty od dziewczyny, więc pomagał jej się uczyć. On polubił bialowłosą koleżankę za jej odwagę i temperament. Chociaż... czasami była zbyt gwałtowna.

Pani Meeks zadała kiedyś zrobienie projektu. Olympia nie była mocna z matmy, ale udało jej się zrobić na czas. W piątek tuż przed 15 ( czyli godziną do której mieli oddać prace) dziewczyna podeszła do nauczycielki. Chciała mieć to już za sobą, ale matematyczka rozmawiała z innym nauczycielem. Gdy wreszcie skończyła było już po czasie. Olympia postanowiła zwrócić na siebie uwagę

- Proszę Pani! Chciałabym oddać Pani pracę!

- Ale jest już po czasie!- odpowiedziała kobieta patrząc na zegarek i uśmiechnęła się jadowicie. Zdecydowanie nie przepadała za tą uczennicą. - nie mogę przyjąć twojej pracy, to byłoby nie fair wobec osób które zdążyły oddać mi pracę.

-Proszę... - dziewczyna zrobiła maślane oczy kipiąc ze złości w środku.

- Gdyby to była podstawówka to może bym się zgodziła- nauczycielka karmiła się jej złością. Olympia straciła cierpliwość.

- KOBIETO! O 14.58 PRZYSZŁAM DO CIEBIE I STANEŁAM CZEKAJĄC AŻ SKOŃCZYSZ SWOJE POGADUCHY PRZY KAWIE!-krzyknęła rzucając w nauczycielkę pracą. Gdzieś w głębi duszy wiedziała że popełnia licealne samobójstwo. Wtedy kobieta zrobiła coś niespodziewanego. Zaczęła się ŚMIAĆ! Olympia jeszcze bardziej się wkurzyła. Chciała skoczyć nauczycielce do gardła, ale ktoś ją odciągnął. Odwróciła się i spojrzała.

- Co ty robisz?- spytał Nataniel.

- Chciałam oddać pani Meeks pracę, a ona stwierdziła że się spóźniłam.- Olympia zdążyła już się w miarę uspokoić. To również była cecha za którą ją lubił. Potrafiła uspokoić się równie szybko jak zdenerwować.

- Co robisz po lekcjach?- zapytał ją po chwili milczenia Nataniel.

- Uczę się.- odpowiedziała spokojnie- Moje domowe nauczanie było postawione na naukę praktycznych rzeczy, więc muszę się sporo nauczyć.

- Ok- odpowiedział lekko zawiedziony.

- A co?- dziewczyna szybko spojrzała na przyjaciela- Jak coś to jedno popołudnie poświęcone na coś innego niż naukę to nie koniec świata. Chyba...- zaśmiała się.

- No to oficjalnie zapraszam panią na gorącą czekoladę.- zaśmiał się Nataniel parodjując dworski ukłon.

- Przyjmuję pańskie zaproszenie.- odpowiedziała i wybuchła niepohamowanym śmiechem. Zawsze doskonale się rozumieli.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro