N I C O
Po tym jak Percy wynurzył się z jeziora nie miałem nic do roboty. Nic specjalnego się nie działo. No może oprócz tego całego incydentu z Fleur i druzgotkami. Naprawdę, jakim cudem ona w ogóle dostała się do tego Turnieju?!
Percy podsadził Annabeth na platformę, po czym sam z niej wyskoczył, kompletnie suchy, jak to on. Odwróciłem wzrok i zerknąłem na zamek. Odkąd spotkałem Martę i inne duchy, a one rozpoznały mnie jako syna Hadesa, to cóż... Teraz wszystkie mi się kłaniają i mówią na mnie per. "Wasza Wysokość". Mam tego dość, bo za każdym razem muszę im przypominać by tego nie robiły. W przerwie świątecznej będę musiał zejść do Podziemia i załatwić papierkową robotę. Teraz przynajmniej wiem, gdzie podziewały się te wszystkie dusze!
Mimo, że zachowanie duchów bardzo mnie wkurzało, jeden z nich zaskarbił sobie moje dobre przysposobienie. Mianowicie: Irytek, którego mogę do woli nasyłać na kogokolwiek, kto mnie wkurzył, niech ma nauczkę. Irytek w przeciwieństwie do innych, zachowywał się jak mój dobry kumpel, ale słuchał rozkazów. Warto mieć kogoś takiego, szczególnie w szkole.
***
- Di Angelo! - blade palce pstryknęły tuż przed moją twarzą. Znudzonym wzrokiem objąłem postać Dracona Malfoy'a. - Słuchasz mnie? Właśnie mówiłem o tym, że masz mi pomóc w zadaniu z Transmutacji!
- A ty mnie słuchasz? Mówiłem ci, Malfoy, wiele razy, że nie zamierzam pomagać ci w twoich zadaniach domowych. Wiedziałem, że jesteś głupi, ale nie o tym, że głuchy także! - syknąłem zaciskając ze złości pięści. Dlaczego musiałem być w Slytherinie?! Podniosłem się od swojego stolika w bibliotece i gwałtownie wyszedłem z pomieszczenia czerwony na twarzy. Byłem tak wściekły, że nie zauważyłem osoby idącej szybko korytarzem, na którą niestety wpadłem. Jako, że osoba była wyższa, zamiast zderzyć się czołami, wbiegłem prosto w klatkę piersiową postaci. Oboje upadliśmy na podłogę.
- Oh... Hej, Nico! - uśmiechnął się ciepło Jason, pomagając mi wstać. - Dawno się nie widzieliśmy! - tylko pokiwałem głową na zgodę.
- Więc, zechcesz mi powiedzieć dlaczego wybiegłeś z biblioteki jakby Leo podpalił wszystkie książki po zjedzieniu Skittlesów?
Opowiedziałem o tym, jak mam dość Malfoy'a, bo mimo, że jest chłopakiem Harry'ego, nadal nie umie poprosić. To jedno proste słowo na bogów!
Odszedłem od Jasona pogrążony w myślach, które powędrowały do Harry'ego Pottera. Kiedy pierwszy raz go spotkałem, w Norze, jego dusza rzuciła mi się w oczy. Bo jego dusza tam była, ale wraz z nią jakaś inna, mroczniejsza. W dodatku to nawet nie była połowa, ale jedna siódma czyjejś duszy! Zdałem sobie sprawę, że Harry jest horkruksem. Wiedziałem o nich od ojca, w końcu to jego działka. Oprócz tego w tej samej chwili poczułem za sobą obecność śmierci... Czyżby Hades? Odwróciłem się na pięcie, żeby... spotkać się z pustym korytarzem? Jednak obecność nadal tam była. Wyciągnąłem rękę i złapałem cos niezwykle gładkiego i śliskiego. Zacisnąłem na tym palce i pociągnąłem ujawniając Harry'ego Pottera. Zrozumiałem, że trzymam w ręce pelerynę Thanosa albo Pelerynę Śmierci jak wolał ją nazywać.
- Mam dwa pytania. - syknąłem. - Pierwsze: dlaczego na Styks mnie szpiegujesz? Drugie: skąd to masz?
Harry popatrzył na mnie ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy, po czym się zarumienił.
- Nie szpieguję cię! Szedłem tylko do Hagrida, a akurat przechodziłeś. Podążałeś w tę samą stronę co ja! - odpowiedział prędko szczerym tonem. - A pelerynę mam od ojca!
Ostrożnie pokiwałem głową. Z wahaniem oddałem mu płaszcz i odszedłem zostawiając Pottera.
《Le time skip. Nazywa się Arnold. Arnold lubi placki.》
CHRISTMAS
Święta. Wreszcie odpocznę od szkoły! Cała Siódemka oprócz mnie stwierdziła, że chce wrócić na przerwę świąteczną do Ameryki. Percy oczywiście obiecał przywieść niebieskie ciasteczka, które potem będzie musiał chować, żeby Leo nie był aż taki hiper, bo uwierzcie mi ostatnio wystarczyła jedna paczka M&Ms, żeby podpalić mój domek, zaśpiewać "This girl is on fire!" oraz ogólnie zachowywać się jak idiota.
- Pa Nico! - krzyknął Leo z okna wagonu Hogwart Ekspres. Miał na sobie czerwoną bluzę z kapturem, a ja swoją kurtkę lotniczą. - Postaraj się nie karmić duchów burgerami!
Przewróciłem tylko oczami i uśmiechnąłem.
- O, bogowie! Nico się uśmiechnął! - pisnął syn Hefajstosa. - Jason! Nico się uśmiecha! - wrzasnął w kierunku przedziału.
- Co?! - usłyszałem z wewnątrz. - Gdzie jest mój apa...
Dalej już nie usłyszałem, bo pociąg ruszył do przodu, zostawiając mnie na peronie, machającego za oddalającymi się hiperaktywnymi półbogami.
Kiedy wróciłem do dormitorium zobaczyłem, że wszystkie kufry, prócz mojego, zniknęły ze swoich dawnych miejsc. Jasne... Jak zawsze zostaję sam. Westchnąłem siadając na łóżku. Uh... Tęskniłem za moim łóżkiem w Podziemiu. Tamto było o wiele bardziej miekkie i było czarne. A to, na którym siedzialem? Zielone. Nienawidzę zielonego. Może pójdę do Podziemia? Nie miałem nic specjalnego do roboty, a i tak musiałe. załatwić sprawy z duchami i horkruksami. Więc, upewniając się, że wyglądam odpowiednio, wkroczyłem w królestwo mojego ojca.
Znajdowałem się w sali tronowej, a przede mną miała miejsce rozmowa między Demeter, a moim ojcem.
- ... więcej owsianki! Nie widzisz jaki jesteś chudy i blady?! Naprawdę powinieś zacząć wychodzić na powierzchnię!
- Demeter... - jęknął ojciec poirytowany. - Oh, Nico.
Oboje zwrócili się w moją stronę. Demeter otworzyła usta, prawdopodobnie by powiedzieć, że i ja powinienem zacząć więcej jeść, ale zanim zaczęła Hades pstryknął palcami i bogini zniknęła. Ojciec przejechał dłonią po twarzy.
- Ojcze. - ukłoniłem się. - Wierzę, że mam kilka spraw o których chciałbyś wiedzieć... - gdy skończyłem Hades
był wściekły. Gdyby spojrzenia mogły zabijać (jego mogły) byłbym kupką pyłu.
- Chcesz mi powiedzieć... - warknął, obniżając temperaturę o kilka stopni. - ... że są dusze poza Podziemiem oraz jakiś śmiertelnik podzielił swoją duszę na siedem części?!
- Podsumowując... tak. - wymamrotałem.
- Zabij śmiertelnika, a dusze mogą zostać jeśli chcesz. Z tego co mówisz wynika, że nie robią nic złego ani nie robiły za życia. - odparł Hades. - Możesz odejść.
Ukłoniłem się i wróciłem do dormitorium.
9
19 słów
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro