pierwsze kocham cie
Cameron.
Był to dzień, w którym brunet wracał ze swojej 4 miesięcznej trasy.
Niesamowicie sie za nim stęskniłaś dlatego na lotnisku byłaś pół godziny przed czasem.
Siedziałaś na niewygodnym krześle obserwując uważnie wszystkich ludzi.
Kiedy zauważyłaś rozmierzwione, brązowe włosy pisnęłaś cicho i szybko ruszyłaś w strone wysokiego chłopaka. Chwilę później znajdowałaś sie w ramionach bruneta.
-tak bardzo tęskniłam Cam-wyszeptałaś w jego stronę, obejmując mocniej jego szyję dłońmi.
-ja też mała, nie masz nawet pojęcia jak bardzo-westchnął kiedy sie od siebie odsunęliście.
Zobaczyłaś na twarzy Camerona nagły smutek, ale kiedy sie go o to zapytałaś odpowiedział, że ci sie wydaję.
-nie wydaje mi się Cam, jestem twoją przyjaciółką do cholery, widzę, że coś jest nie tak-warknęłaś wściekła pociągając go za rękaw bluzy
-no właśnie, przyjaciółką, a ja nie chce być tylko twoim przyjacielem (y/n)-krzyk Camerona rozniósł sie po całym parkingu ściągając na was niechciane spojrzenia.
Patrzyłaś na niego zaskoczona oczekując jakiegokolwiek znaku z jego strony.
Brunet bardzo szybko do ciebie podszedł i bez żadnego słowa wpił sie w twoje usta.
Od razu zaczęłaś oddawać pocałunki zatapiając swoje dłonie we włosach chłopaka.
-czy to znaczy, że-zaczęłaś cicho ale ci przerwano
-kocham cie (y/n), chciałem zrobić to już przed trasą ale nie miałem odwagi-Cam uśmiechnął sie w twoją stronę, dotykając dłonią twojego policzka
-ja ciebie też kocham Cam-pisnęłaś cicho i nie czekając ani chwili dłużej ponownie złączyłaś wasze usta.
JackJ.
Był środek nocy, a ty uczyłas sie na sprawdzian z fizyki, na który nic nie umiałaś.
Zawsze w takich chwilach jak ta zastanawiałaś sie, co ty robiłaś na wszystkich lekcjach, które były do tej pory skoro nie rozumiesz nic.
20 minut później w twoich spodniach zawibrował telefon, przerywając twoją mękę.
Wyjęłaś go pospiesznie z kieszeni i odczytałaś wiadomość od Jack'a
Od Jj
Muszę sie z tobą zobaczyć.
Możesz wyjść na chwile na spacer ?
Od razu odpisałaś blondynowi potwierdzającą wiadomość po czym włożyłaś telefon tam gdzie był wcześniej.
Założyłaś na siebie ciepłą bluzę i swoje ulubione czarne vansy, a później na palcach wybiegłaś przed dom.
Jack już tam na ciebie czekał.
Przywitałaś sie z nim szybkim całusem w policzek i ruszyliście do parku.
Kiedy minęło 20 minut, a chłopak nadal milczał postanowiłaś przerwać krępującą ciszę.
-Jack chciałeś pogadać, a teraz milczysz, co sie stało ?
-spodobała mi sie pewna dziewczyna-zaczął na co ty poczułaś dziwne ukłócie w sercu.
Przyjaciel od dawna ci sie podobał ale nie miałaś odwagi mu o tym powiedzieć
-to przecież wspaniale-szepnęłaś, spuszczając wzrok na czubki swoich butów
-ale nie wiem jak jej to powiedzieć-dodał pół głosem zatrzymując sie przy waszej ulubionej ławce.
-najlepiej, najprościej jak umiesz. Powiedz jej, że jest dla ciebie ważna i, że chcesz z nią być-uśmiechnęłaś sie krzywo, siadając po turecku na ławce.
Zamknęłaś oczy delektując sie ciszą jaka tu panowała kiedy poczułaś dłonie na swoich kolanach.
-najprościej jak umiem, cholernie cie kocham (y/n)-blondyn kucał przed tobą z lekkim uśmiechem
-ja ciebie też-wyszeptałaś kładąc swoje dłonie na jego policzkach.
Kiedy wróciłaś do domu nie byłaś już w stanie uczyć sie fizyki.
JackG.
Twoje urodziny postanowiłaś spędzić wyłącznie z Jack'iem, który specjalnie dla Ciebie przyleciał do Europy.
Wybraliście sie na wycieczkę rowerami, a później do kina i na pizze.
Wieczorem postanowiliście iść do klubu dlatego szybko wskoczyłaś w krótką, rozkloszowaną czarną sukienke oraz tego samego koloru szpilki.
Wychodząc z domu chwyciłaś dłoń chłopaka aby poczuć sie troche pewniej.
Kiedy byliście na miejscu do chłopaka od razu doczepiło sie mnóstwo dziewczyn. Nie patrząc na niego ruszyłaś do baru, popijając drinka obserwowałaś Jack'a, który aktualnie flirtował z jakąś dziewczyną.
Mimo wszystko postanowiłaś sie dzisiaj dobrze bawić więc ruszyłaś na parkiet, starając sie nie myśleć o tym, że jest ci przykro.
Tańczyłaś z bardzo przystojnym blondynem kiedy usłyszałaś ciche "odbijamy" i znalazłaś sie w ramionach przyjaciela.
-nie musisz być zazdrosna skarbie-wyszeptał przyciągając cie mocniej do siebie
-nie jestem zazdrosna Gilinsky-warknęłaś próbując odsunąć sie od chłopaka
-jesteś, ale nie musisz bo kocham tylko ciebie-zaśmiał sie cicho całując twoje ucho
Reszte wieczoru spędziłaś w objęciach ukochanego.
Nash.
W piątek po południu zadzwonił do ciebie grier aby zaprosić cie do siebie na małą domówkę.
Miałaś do wyboru zostać w ciepłym łóżku albo ruszać dupe na drugi koniec miasta dlatego nie zastanawiałaś sie ani minuty.
Szybko się rozłączyłaś po czym rzuciłaś telefon na fotel, a sama zawinęłaś sie szczelniej kołdrą.
Z delikatnym uśmiechem prawie zasypiałaś kiedy po całym domu rozniósł sie dźwięk dzwonka.
Niechetnie podniosłaś sie z łóżka, zbiegłaś po schodach.
Z rozmachem otworzyłaś drzwi czego od razu pożałowałaś ponieważ Nash dostał prosto w nos, z którego od razu zaczęła sie sączyć krew.
-Jezu, Nash tak bardzo przepraszam-wciągnęłaś chłopaka do domu zamykając drzwi na klucz.
Pomogłaś usiąść brunetowi na kanapie, a sama pobiegłaś po kompres z lodem.
10 minut później usiadłaś spokojnie obok roześmianego chłopaka
-częściej musze dostawać drzwiami skoro to spowoduje, że będziesz tak koło mnie biegać-nash roześmiał sie głośno chwytając twoje ręce.
-zabawne-fuknęłaś wściekle, spoglądając na niego.
-co z imprezą ?-spytałaś nagle przypominając sobie o wydarzeniu
-nie ma żadnej imprezy (y/n), chciałem cie po prostu ściągnąć do mojego domu-odpowiedział niepewnie spoglądając w twoje oczy
-jesteś dla mnie bardzo ważna i chciałem spędzić z tobą czas, a później powiedzieć ci, że cie kocham ale przegrałe
Przerwałaś wypowiedź chłopaka całując jego usta.
Zaskoczony na początku nie wiedział co robić ale bardzo szybko sie odnaleźliście przelewając w ten pocałunek wszystkie swoje uczucia
-kocham cie
-ja ciebie tez kocham
Witam was w to Boże Narodzenie
Życzę wam spokoju i szczęścia oraz wytrwałości w dążeniu do celu.
No i dobrego żarcia bo wszyscy wiedzą po co tak naprawde są święta 😂❤
Druga cześć pojawi sie dzis troche później albo jutro
Trzymajcie sie ciepło skarby ❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro