Szmaragdowe oczy
Dziewczyny zaciągnęły mnie do mojego pokoju, po czym rozpoczęły się przygotowania.
-To nie tylko miejsce, to doświadczenie...- Powiedziała, gestykulując żywo Rowena.- Nie można tego opisać słowami. Trzeba to przeżyć!- Ciągnęła, podekscytowana. Veronica, siedząca obok, uśmiechnęła się szeroko i pokiwała głową.
- A, więc może po prostu mi powiedzcie na co mam się szykować?- Westchnęłam poirytowana całą tą tajemniczością.
- Nie ma takiej opcji... Bierzmy się do roboty, Roweno. Nikt nie może wyglądać zwyczajnie na Szmaragdowych Oczach.- Skomentowała Veronica.
Rowena przyniosła stertę ubrań z jej własnej, imponującej kolekcji, a Veronica zgromadziła wszystkie swoje kosmetyki i zaklęcia do stylizacji.
- Nie mogę uwierzyć, że wciągnęłyście mnie w coś takiego... Na co te wszystkie przygotowania?- Jęknęła Ophelia, patrząc na ich ekscytację.
- Uwierz, podziękujesz nam później.- Zaśmiała się Rowena, już segregując różne sukienki, które mogłyby podkreślić walory Ophelie.
Veronica wzięła na siebie odpowiedzialność za makijaż. Przy użyciu zaklęć delikatnie podkreśliła moje blade, wampiryczne rysy, jednocześnie nadając twarzy zdrowego blasku. Czerwone usta stały się centralnym punktem wyglądu, a cienie w odcieniach szmaragdu idealnie podkreślały oczy.
- Wyglądasz jak femme fatale.- Stwierdziła Rowena, przystawiając się z sukienkami. W końcu wybrały prostą, ale jednocześnie elegancką czarną sukienkę, która idealnie przylegała do mojej sylwetki, podkreślając smukłą talię i długie nogi.
- Trochę za odważne.- Skomentowałam, patrząc na siebie w lustrze.
- Nie ma czegoś takiego jak 'za odważne' na Szmaragdowych Oczach.- Odpowiedziała Rowena z uśmiechem. Po chwili przeglądania się w lustrze zaczęłam rozważać, czy przypadkiem nie idziemy na jakąś imprezę.
Kiedy dziewczyny skończyły, spojrzałam na swoje odbicie. Czułam się dziwnie, jakbym patrzyła na zupełnie inną osobę.
- To ja?- Zapytałam niepewnie.
- To ty. Tylko trochę bardziej... wyrazista wersja.- Odpowiedziała Veronica, uśmiechając się. po godzinie wszystkie wyglądałyśmy wystrzałowo. Dziewczyny postawiły, że zrobimy z siebie siostry syjamskie, dlatego też wszystkie miałyśmy taki sam makijaż. Różniłyśmy się jedynie krojem sukienek i najprościej świecie różnymi ciałami.
Chłopcy czekali na nas w pokoju wspólnym. Cygnus i Dorian żartowali, rzucając zaczarowaną piłką do siebie, a Mark siedział z książką, udając, że jest zbyt zajęty, by zwrócić uwagę na ich rozmowę.
Kiedy dziewczyny zeszły na dół, rozmowy natychmiast ucichły. Dorian dosłownie przestał oddychać na chwilę, a Cygnus rzucił piłkę tak nieudolnie, że wylądowała na głowie Marka.
- Wow...- Wydusił z siebie Dorian.- Wyglądacie... inaczej.
- Dobrze inaczej. - Dodał Cygnus, z szerokim uśmiechem.- Nie sądziłem, że potraficie wyglądać aż tak oszałamiająco.
- To tylko my. Po za tym przecież już chodziłyśmy tak ubrane wcześniej...- Zaśmiała się Rowena, kręcąc lekko włosami, ale wyraźnie cieszyło ją wrażenie, jakie wywarłyśmy.
Mark, wciąż trzymając książkę, spojrzał na Ophelie.
- Ty też wyglądasz świetnie.- Powiedział, trochę mniej pewnie, ale z lekkim rumieńcem na policzkach.
- Wszystkie wyglądają bosko... No dziewczyny postarałyście się... Wcześniej jakoś tego nie zauważaliśmy.- Powiedział Cygnus. Dziewczyny spojrzały jedynie po sobie i ruszyły ku wyjściu z pokoju.
Gdy Veronica miała opuścić pokój, wpierw złapała za różdżkę i wymruczała jakieś zaklęcie, a potem ruszyliśmy za dziewczyną. To musiało być zaklęcie, którego używają, aby Sanguini nie usłyszał ich włóczących się po nocy. zmierzaliśmy do głównej sali, a potem do drzwi wyjściowych, które prowadziły do kolejnej ogromnej sali, gdzie znajdowała się ogromna winda. Podeszłam bliżej i spojrzała w dół, gdzie była ogromna przepaść w dół.
- To najgorsza część...- Mruknął niezadowolony Dorian.- Nie możemy użyć windy, robi za dużo hałasu...- Westchnął i spojrzał na zejście w dół, które wije się przy ścianie, dookoła windy. Wyglądała jak nie kończąca się spirala.
Zaczęliśmy schodzić w dół, gdzie po trzydziestu minutach żwawego marszu stanęliśmy na samym dole, skąd był tylko jeden korytarz. ten który prowadzi do pierwszej sali, gdzie jest wejście przy ścianie wspinaczkowej. Veronica nie ruszyła ku przejściu, lecz do pustej ściany, która była w najgorszym stanie. Kamienne odłamki ściany były częściowo uszkodzone, a gdzie nie gdzie w ogóle ich nie było. Dziewczyna skierowała czubek różdżki w niewielkie uszczerbienie w jednej z kamiennych płytek i zaczęła mówić.
-Szmaragdowe oczy, jak skarby ukryte, w nich lasy i łąki, światło nieskryte. Blaskiem zieleni cicho opowiadają, historie marzeń, co serca porywają. Każdy ich błysk to magii odrobina, jak gdyby w duszy wschodziła lawina. Szepczą o tajemnicach, co w sercu tkwią, o miłości, co trwa mimo burz i mgieł. Szmaragdowe oczy, jak senne jeziora, w nich spokój, choć burza czasem się zbiera. Niechaj ich czar trwa, niech błyszczą bez końca, jak blask księżyca w blasku wschodzącego słońca...- Dziewczyna zakończyła i puściła różdżkę, która nadal tkwiła w ścianie. Nagle przerwy pomiędzy płytkami zajaśniały błękitem, a potem kamienne płyty zaczęły się rozsuwać, a ziemia za nimi zapadać się w dół i moim oczom ukazała się wielka sala.
Wnętrze było oświetlone migoczącymi światłami, które tańczyły po ścianach, przypominając szmaragdy. Muzyka była głośna, pulsująca, a tłum studentów w różnym wieku już wirował na parkiecie. Bar z drinkami stał w rogu, a nad nim lewitowały dzbanki z różnokolorowymi napojami.
- No w końcu, myślałem że was nie będzie!- Powiedział wysoki chłopak, po wyglądzie można było stwierdzić, że jest już na szóstym bądź ostatnim roku.- Różdżki, po proszę!- Dodał.
Chłopak po kolei sprawdzał ich różdżki, które miały za zadanie ich zidentyfikowanie. Pierwsza ruszyła Veronica, podając swoją różdżkę chłopakowi.
-Witaj Leon, proszę cię bardzo...- Chłopak złapał za różdżkę i położył ją na jakiejś wadzę, która znajdowała się na półce obok. Nagle wydała jakiś dźwięk i wydrukowała jakiś papierek. Chłopak wziął ją do ręki i przeczytał na głos.
-Veronica Clearwater... Wygląda na to, że wszystko się zgadza. Wiśnia, pióro Feniksa, 11 cali, sprężysta... Zapraszam...- Chłopak oddał jej różdżkę i nabił mały skrawek pergaminu na stojący obok szpikulec. dziewczyna przestąpiła pare kroków dalej, po czym stanęła i czekała na resztę.
Następni w kolejce byli Cygnus i Dorian.
-No tak, nasi najlepsi imprezowicze...- Mruknął Leon, po czym złapał różdżkę Cygnusa.- Orzech, włos Jackalope'a, 12 i 1/2 cala, giętka.... Właź, ale jak coś zniszczysz dzisiaj to będzie twój ostatni raz tutaj, zrozumiałe?- Spojrzał zdecydowanie na Cygnusa, który jedynie uniósł dłonie w geście obrony i przystanął obok Veronicy.
-Dorian, ciebie też się to tyczy, jasne?- Mruknął i złapał za jego różdżkę.- Klon, pióro hipogryfa, 10 i 1/3 cala, sprężysta... Właź, ale wy dwoje! Lepiej zapamiętajcie moje słowa! Och... Jest i nasza gwiazda!- Chłopak zbił piątkę z Roweną, po czym bez ociągania się sprawdził jej różdżkę.
-Jesion, włos jednorożca, 11 cali, elastyczna... Zapraszam...- Chłopak skłonił się teatralnie i kolejny był Mark, który zatrzymał się i puścił mnie pierwszą.
- A tutaj nasza świerzynka. Veronica i Rowena uprzedzały mnie o twoim dzisiejszym przybyciu.- chłopak zgiął się i wyciągnął coś z szafki.- To dla ciebie, a ja poproszę twoją różdżkę.- Wymieniliśmy się rzeczami, po czym chłopak przemówił.
- Ophelia Fawley. Jesion kolczasty, róg rogatego węża, 11 i 1/2 cala, sztywna. Zapisuję.. Możesz wejść i przeczytaj zasady.- Wskazał na kawałek pergaminu, który mi podał. Czekając na Marka zajrzałam do owego regulaminu.
Regulamin Imprezowania w Podziemiach1. Cel Regulaminu
Celem niniejszego regulaminu jest ustanowienie jasnych i precyzyjnych zasad organizacji oraz uczestnictwa w tajnych imprezach odbywających się w podziemiach. Regulamin ma na celu zapewnienie bezpieczeństwa, dyskrecji oraz harmonijnego przebiegu wydarzeń, jednocześnie minimalizując ryzyko wykrycia przez osoby postronne.
2. DefinicjePodziemia: Miejsce przeznaczone do organizacji tajnych imprez, znajdujące się w wielkiej sali numer 2 ( ta z windą).Organizator: Grupa przewodnia z przewodniczącym na czele. ( szczegółowy opis poniżej)Uczestnik: Osoba zaproszona do udziału w imprezie. ( dokładna lista jest dostępna tylko dla grupy przewodniej i KZR)Karny Zespół Ratunkowy (KZR): Grupa wyznaczona do reagowania w sytuacjach awaryjnych.Przewodniczący: Corvin Smuggle.
Grupa Przewodnia: Rowena Smith, Paul McDonald, Puberty Prince, Chloe Charm, Mike Lean, Patrick Greylock, Leon Quinns.
3. Zasady Organizacji Imprez
3.1 Wybór Terminu i LokalizacjiImprezy mogą odbywać się tylko w wyznaczonych dniach i godzinach, ustalonych przez Grupę Przewodnią.Lokalizacja podziemi musi być sprawdzona pod kątem bezpieczeństwa, dostępności wyjść ewakuacyjnych oraz braku możliwości przypadkowego odkrycia przez osoby trzecie. ( Grupa Przewodnia, bierze za to odpowiedzialność i przygotowuje salę przed każdą imprezą)3.2 PowiadomieniaUczestnicy muszą być powiadomieni o imprezie minimum 48 godzin przed planowanym terminem.Informacje o imprezie powinny być przekazywane wyłącznie za pośrednictwem zabezpieczonych kanałów komunikacji (szyfrowane wiadomości).3.3 Lista UczestnikówGrupa Przewodnia jest zobowiązany do sporządzenia i utrzymania listy uczestników, dostępnej tylko dla upoważnionych osób.Każdy uczestnik musi przedstawić autentyczny dowód tożsamości przed wejściem do podziemi. ( różdżka)4. Bezpieczeństwo4.1 Ochrona PrzeciwpożarowaZakaz palenia mugolskich wyrobów tytoniowych oraz używania otwartego ognia.Regularne przeprowadzanie prób ewakuacyjnych.4.2 Kontrola DostępuTylko upoważnione osoby mogą mieć dostęp do podziemi podczas imprezy.Uczestnicy są zobowiązani do nieudostępniania haseł dostępu osobom trzecim bez zgody Grupy Przewodniej.5. Dyskrecja i Tajemnica5.1 Zachowanie PoufnościUczestnicy muszą zachować pełną dyskrecję na temat organizacji i przebiegu imprezy.Zakaz rozpowszechniania informacji z imprez.5.2 Umowy o Zachowaniu TajemnicyKażdy uczestnik musi podpisać umowę o zachowaniu tajemnicy przed uczestnictwem w imprezie.5.3 Sankcje za Naruszenie TajemnicyNaruszenie zasad dyskrecji może skutkować natychmiastowym wykluczeniem z grona uczestników oraz nałożeniem kar finansowych.6. Odpowiedzialność Uczestników6.1 Zachowanie w PodziemiachUczestnicy są zobowiązani do przestrzegania wszystkich zasad regulaminu oraz poleceń Grupy Przewodniej i KZR.Zakaz wnoszenia substancji niebezpiecznych, broni oraz innych przedmiotów pochodzenia mugolskiego mogących zagrażać bezpieczeństwu.6.2 Alkohol i Substancje PsychoaktywneSpożywanie alkoholu jest dozwolone tylko w wyznaczonych strefach i w ograniczonych ilościach.Zakaz używania nielegalnych substancji psychoaktywnych.6.3 Odpowiedzialność za MienieUczestnicy są odpowiedzialni za swoje mienie oraz za ewentualne szkody wyrządzone w mieniu podziemi.Obowiązek zgłaszania wszelkich uszkodzeń lub braków po zakończeniu imprezy.7. Zasady Korzystania z Przestrzeni7.1 Czystość i HigienaUczestnicy są zobowiązani do utrzymania czystości w całej przestrzeni.Regularne opróżnianie koszy na śmieci oraz zapewnienie dostępności środków higienicznych.8. Czas Trwania Imprezy8.1 Godziny Rozpoczęcia i ZakończeniaImpreza może rozpocząć się nie wcześniej niż o godzinie 20:00 i zakończyć najpóźniej o 4:00 rano.Wyjątkowe zmiany w harmonogramie muszą być zatwierdzone przez Grupę Przewodnią i odpowiednie służby bezpieczeństwa.9. Procedury Awaryjne9.1 Plan EwakuacjiWyznaczenie i oznaczenie wszystkich planów ewakuacyjnych.Przeprowadzenie regularnych prób ewakuacyjnych przez KZR.9.2 Postępowanie w Przypadku PożaruNatychmiastowe powiadomienie KZR.Użycie zaklęć tylko przez przeszkolony personel.9.3 Medyczne Sytuacje NadzwyczajneObecność wyznaczonych członków KZR przeszkolonych w zaklęciach medycznych.Szybkie wezwanie służb ratunkowych w przypadku poważnych urazów.9.4 Zagrożenie Bezpieczeństwa FizycznegoSzybkie informowanie KZR oraz natychmiastowe opuszczenie podziemi przez wszystkich uczestników.Utrzymanie spokoju i kierowanie się wyznaczonymi procedurami.10. Zasady Postępowania po Imprezie10.1 Sprzątanie i Zabezpieczenie PrzestrzeniGrupa Przewodnia jest odpowiedzialny za koordynację sprzątania podziemi.Sprawdzenie, czy wszystkie ówcześnie rzucone zaklęcia zostały zdjęte.10.2 Raportowanie Szkód i ZdarzeńSporządzenie raportu z przebiegu imprezy, uwzględniającego ewentualne incydenty i szkody. ( Zadanie Grupy Przewodniej)Przekazanie raportu do odpowiednich osób odpowiedzialnych za podziemia. (Do Przewodniczącego)11. Kary i Sankcje11.1 Naruszenia RegulaminuKażde naruszenie zasad regulaminu będzie skutkować odpowiednimi sankcjami, w zależności od wagi przewinienia.Sankcje mogą obejmować ostrzeżenie, czasowe lub stałe wykluczenie z uczestnictwa w imprezach oraz kary finansowe.11.2 Procedura Nakładania KarGrupa Przewodnia ma prawo do nałożenia kary po przeprowadzeniu wewnętrznego dochodzenia.Uczestnicy mają prawo do odwołania się od nałożonych kar w wyznaczonym terminie.11.3 Ewakuacja i WykluczenieW przypadku poważnych naruszeń regulaminu, Organizator ma prawo do natychmiastowej ewakuacji uczestnika bez prawa do zwrotu kosztów uczestnictwa.12. Postanowienia Końcowe12.1 Aktualizacja RegulaminuRegulamin może być aktualizowany w zależności od potrzeb i doświadczeń z poprzednich imprez.Każda aktualizacja musi być zatwierdzona przez wszystkich członków Grupy Przewodniej oraz KZR.12.2 Akceptacja RegulaminuUczestnictwo w imprezach odbywających się w podziemiach oznacza pełną akceptację niniejszego regulaminu.Brak akceptacji regulaminu jest podstawą do odmowy uczestnictwa w imprezie.12.3 KontaktWszelkie pytania dotyczące regulaminu należy kierować do Grupy Przewodniej lub członków KZR.
Data wejścia w życie: 17 Kwietnia 1859r.
Autorzy Regulaminu: Pierwsza wersja została napisana przez: Elizabeth Wyatt i Hamilton'a Collar'a. Przez lata regulamin był zmieniany przez wiele osobowości, jednak Grupa Przewodnia postanowiła nie wpisywać wszystkich, ponieważ nie starczyłoby pergaminu.
Pierwsi założyciele: Elizabeth Wyatt, Benjamin Clearwater, Hamilton Collar, Poppy Griffis, Verona Juneberry, Rudolph Fiddlewood.
Uwagi Końcowe:
Przestrzeganie niniejszego regulaminu jest kluczowe dla zapewnienia bezpieczeństwa, dyskrecji oraz pozytywnego doświadczenia wszystkich uczestników imprezy. Wszyscy Organizatorzy i Uczestnicy są zobowiązani do ścisłego przestrzegania ustalonych zasad, aby tajne imprezy w podziemiach przebiegały sprawnie i bez zakłóceń.
- I jak przeczytane?- Usłyszałam głos Leon'a przed sobą.
- Tak... Gdzie mam się podpisać?- Spytałam, na co chłopak podał mi pióro i wskazał palcem punkt na pergaminie. Pozostawiłam tam swój podpis i oddałam pergamin chłopakowi.
-Miłej zabawy!- Leon znikł i grupą ruszyliśmy wgłąb zatłoczonego pomieszczenia.
-To jest coś.- Powiedział Cygnus, od razu ruszając w stronę parkietu.
Dorian spojrzał na Veronicę z pytaniem w oczach, a kiedy skinęła głową, ruszyli razem. Mark, jak zawsze trochę bardziej powściągliwy, został z Ophelią i Roweną.
-Czyli to jest po prostu impreza?- Zaśmiałam się.
-A czego się spodziewałaś?- Spytał z uśmiechem Mark.
-Patrząc na to, jaką tajemnicą jest to owiane, spodziewałam się jakiegoś... no nie wiem... bardziej zakazanego, niebezpiecznego.- Wytłumaczyłam.
Rowena jedynie zaśmiała się, po czym po chwili spojrzałam gdzieś w tłum i zaczęła machać do kogoś.
- No Mark, może wziąłbyś tę niewiastę na parkiet. Idę przywitać się z Przewodnimi i do was dołączę.- Mark jedynie skinął głową i bez ogródek delikatnie uchwycił moją dłoń w swoją, ciągnąc na parkiet. Serce zaczęło mi delikatnie przyśpieszać. Zdecydowaliśmy się na bardziej spokojne wygibasy, ponieważ ciągle przyglądałam się pomieszczeniu i skanowałam je wzrokiem, co ewidentnie zauważył i zrozumiał Mark. Co jakiś czas zbliżał się do mojego ucha, tłumacząc, co jest czy, a także jak działa.
Przestrzeń była monumentalna, co dało się zauważyć pomimo tłumu. Ze stylu i kolorystyki sala dziwnie przypominała Komnatę Mapy. Pomieszczenie było niemal okrągłe, z wysokim sklepieniem wspartym na masywnych kolumnach, które zdawały się być wyrzeźbione z niebiesko-białego marmuru. Na ich powierzchni widać było płynące złote linie. Były to zaklęcia ochronne, które migotały jak żywe, w złotym odcieniu. Ściany pomieszczenia były w większości pokryte gładkim, lśniącym marmurem, który odbijał delikatne, błękitne światło. Wyglądało to, jakby cała sala była wypełniona pulsującą starożytną magią.
Podłoga, wykonana z gładkiego, szarego kamienia, była miejscami wyłożona zielonymi, miękkimi dywanami, na których znajdowały się niskie stoliki i poduszki dla tych, którzy chcieli odpocząć od wiru tańca. W centralnej części znajdował się ogromny, okrągły parkiet. Wokół niego ustawione były półprzeźroczyste zasłony, które delikatnie falowały, choć w sali nie było wiatru. Wszystkie te elementy nie były jednak w stanie przyćmić największego widowiska. Wielkiej oszklonej półkuli utkwionej w suficie.
Wysoko nad naszymi głowami, umieszczona dokładnie w centrum kopuły, znajdowała się ogromna, oszklona półkula. Była tak wielka, że jej średnica mogła mieć co najmniej dwa metry. Szkło, które ją tworzyło, zdawało się być ożywione przez coś co pulsowało wewnątrz, błękitne światło, które nieustannie zmieniało kształty, przypominając wiry starożytnej magii. Patrzyłam na nią jak zahipnotyzowana. Z jakiegoś powodu przeczuwałam, że kula jest czymś więcej niż tylko ozdobą. Wydawało mi się, że czuję bijącą od niej starożytną moc, tak intensywną, że niemal rozbrzmiewała w jej głowie cichym brzękiem.
-To właśnie Szmaragdowe Oczy.- Powiedział Mark, zauważając spojrzenie Ophelie.- Legenda głosi, że pierwsi założyciele byli daltonistami, ponieważ jak widać ten błękit nie ma nic wspólnego z kolorem szmaragdowym.- Zaśmiałam się z jego słów.
-Coś w tym jest...- Skomentowałam, gdy bujałam się w rytm muzyki. Moje myśli ciągle błądziły wokół wielkiej półkuli i jej zawartości, jednak gdy dołączyła do nas reszta, odpuściłam sobie zważając na ilość ludzi i tak nic bym nie mogła zrobić. Jedyne, co udało mi się ustalić to, to że będę musiała rozmówić się z Marianne i Profesorami z Hogwartu.
Pod kulą, na centralnym parkiecie, tłum studentów wirował w rytm głośnej, pulsującej muzyki. Zaklęcia świetlne rozpraszały się nad naszymi głowami, a od czasu do czasu na ścianach pojawiały się złote iskry, które wzbijały się w górę jak fajerwerki. Bar, ustawiony z boku, był prowizoryczny, ale w pełni funkcjonalny. Latające dzbanki z napojami bezalkoholowymi (choć plotki mówiły, że niektóre z nich mogły być zaczarowane na mocniejsze) serwowały się same, unosząc się w powietrzu i delikatnie nalewając płyn do kubków. Chłopaki stwierdzili, że chętnie by się czegoś napili, więc ruszyli do baru. Ciekawa serwowanych napoi ruszyłam za nimi.
- Polecam ci ten Ophelio! Mówię ci, nie pożałujesz!- Mówił uśmiechnięty Dorian.
-Co to?- Spytałam podejrzliwie.
-To przepis paru starszych uczniów. Sok z dyni i ognista Whiskey...- Wytłumaczył Mark, a gdy ponownie otworzył usta, aby coś powiedzieć Cygnus się wtrącił.
-No Ophelia... wyglądasz nam na niezłe ziółko, chyba nie stchórzysz, co?- Zaśmiał się, po czym złapał za kubek i przyłożył do dzbanka, który lewitując sam się obrócił i nalał cieczy do kubeczka. Chłopak wyciągnął dłoń z kubkiem w moją stronę.
-Może zróbmy zakład, co ty na to?- Powiedziałam uśmiechając się cwanie. Brwi Cygnusa uniosły się w zdziwieniu, po czym spojrzał na Doriana i uśmiechnął się.
- Co proponujesz?- Spytał zaciekawiony.
-Kto wypije więcej kubków tego oto napoju do końca imprezy. Co ty na to?- Chłopakowi dziwnie zalśniły oczy i z przekonaniem zaśmiał się.
- Wchodzę w to. Może osoba, która przegra, odrabia prace domowe osoby wygranej?- Zaproponował Cygnus, zgadzając się uprzednio na nasza małą grę.
- Do końca roku szkolnego!- Dodał Dorian.
-Zgoda!- Powiedziałam bez ogródek.
-Zgoda!- Potwierdził Cygnus zaraz po mnie. Po czym uścisnęliśmy sobie dłonie.
-Myślę, że powinniście znaleźć niezależnych sędzi, którzy będą zapisywać ilość wypitych kubków.- Dodał Mark.
-Słusznie. To może.... ty Ophelio wybierzesz osobę która będzie liczyć ilość wypitych kubków Cygnusa, a ty Cygnus kogoś kto będzie liczyć Ophelie.- Zaproponował Dorian, aby nie doszło do przyjacielskich oszustw w postaci doliczania kubków.
-To ja dla Ophelie wybieram Dorian'a.- Powiedział Cygnus, na co Dorian skinął potwierdzająco głową.
-Mark? Chciałbyś może przypilnować Cygnus'a?- Zaśmiałam się. Chłopak również skinął twierdząco głową.
- No to ustalone!- Zaklaskał w dłonie Cygnus, po czym upił nieco ze swojego kubka.- Powodzenia!- Dodał. Złapałam za swój kubek i w kilka kilka sekund paroma haustami opróżniłam cały kubek.
- Powodzenia!- Powiedziałam nalewając sobie drugi kubek. Dorian machnął różdżką rysując na swojej ręce cienką linie.
-No Cygnusie, w końcu trafiła ci się odpowiednia przeciwniczka.-Zaśmiał się.
Spojrzeliśmy na parkiet, skąd Rowena wymachiwała do nas rękami, abyśmy do niej dołączyli. Rozpoczęła się impreza, tańce i kolejne kubeczki napoju lądowały na koncie Ophelie. Atmosfera była niesamowita śmiech, muzyka, poczucie wolności. Dorian, jak zawsze żartobliwy, zaczął improwizować taniec, który szybko stał się hitem wśród innych uczestników. Tak zaczęły lecieć godziny...
Podczas gdy reszta grupy świetnie się bawiła, mój słuch wyłapał coś, co sprawiło, że cała moja uwaga skupiła się na odległym dźwięku. Najpierw był to niski ryk, prawie jak wibracja, która wstrząsała moim wnętrzem. Potem doszły do tego wyraźne krzyki. Ludzkie głosy, pełne bólu i przerażenia.
-Słyszycie to?- Zapytałam nagle, dwie dziewczyny odciągając je od chłopców pod pretekstem kolejnych drinków. Obie spojrzały na nią zdezorientowane.
-Słyszymy co?- Zapytała Rowena.
-Krzyki... Są coraz głośniejsze... Teraz nie dochodzą z podziemi. to jest na tym samym poziomie! Jestem tego pewna!- Powiedziałam, a mój głos był pełen napięcia. Veronica spojrzała na mnie z troską.
- Ophelio, jesteś pewna? Może to tylko echo muzyki?- Ale ja już wiedziałam, że to coś więcej.
-Nie, to nie muzyka.- Powiedziałam stanowczo.- To...To są ludzie. Wołają o pomoc.- dziewczyny spojrzały na mnie przerażone. Bez zwłoki Rowena spojrzała na nas i przemówiła.
-No to chodźmy! Musimy wyjść na główny salę, może coś usłyszymy i my.-Tutaj spojrzała na Veronice.
Dzięki temu, że Rowena jest w Grupie Przewodzących, udało nam się wyjść bez większych problemów. Zostawiłyśmy za sobą gwar imprezy. Korytarz był cichy i ciemny, gdy nagle podskoczyłyśmy słysząc za plecami głos.
-Czemu wyszłyście z imprezy, co?- Zaśmiał się Cygnus. Wraz z nim pojawił się Dorian i Mark. Spojrzałyśmy po sobie i już miałam otworzyć usta, aby coś powiedzieć, lecz wtedy znowu rozszedł się głośny ryk i krzyki. Tym razem o wiele wyraźniejsze, ponieważ nie zagłuszała ich głośna muzyka.
Spojrzałam po reszcie obecnych i tak... w końcu to usłyszeli. Ich twarze zastygły w strachu i otępieniu.
- Dlatego wyszłyśmy. Słyszycie to, prawda?- Wyszeptałam.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro