Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Pokątna rok 1938

WAŻNE!

WIELE SPOILERÓW ODNOŚNIE HARRY'EGO POTTER'A , FANTASTYCZNYCH ZWIERZĄT I HOGWARTS LEGACY 

Nie wszystkie informacje są prawdziwe. Nie wszystko jest zgodne z samą serią i historią w niej zawartą. Wiele aspektów zostało wymyślonych. Jeśli będzie jakieś nawiązanie do zgodnej z serią historii na końcu rozdziału będzie podlinkowane a w tekście pisane pogrubioną czcionką  :D

Chcę jeszcze podkreślić, że nie chcę aby to było totalnie romansidło więc po za wątkiem głównej postaci i Riddla chcę też aby moja wymyślona postać była tutaj gwiazdą haha. Nie chcę też pomijać połowy szkoły w Hogwarcie aby móc zacząć pisać historie miłosno podobną. Więc w pierwszych latach skupię się na głównej bohaterce i rozwijaniu się znajomości a reszta na którą wasze zgłodniałe głowy potrzebują, zacznie się pewnie pomiędzy 4-5 rokiem. Jednak 1,2,3,4 rok nie będą jakoś bardzo mocno opisywane a jedynie najważniejsze wątki aby poznać z czym zmierza się nasza bohaterka.

 Miłego czytania



Dziewczyna wraz ze swoim lokajem a także prawnym opiekunem do jej pełnoletności udali się na pokątną aby dokonać zakupu przed wyjazdem do szkoły.

-To ja może udam się Esów i Floresów i zakupie książki z listy a ty idź po różdżkę?- Powiedział William. Skinęłam głową twierdząco i skierowałam się w stronę Sklepu z różdżkami Ollivandera.

Wszystko dookoła wyglądało tak staro i normalnie gdyby tylko nie zwracać uwagi na ludzi ubranych śmiesznie. Przynajmniej tak pomyślałby nie jeden mugol. Ja natomiast jestem czarownicą czystej krwi. Moje nazwisko Fawley jest jedyną rozpoznawalną rzeczą w moim życiu. Fawley to potężny i wpływowy ród, ciągnięty przez wiele pokoleń. Pokoleń, które razem z wielkością ciągnie się presja. Przecież jesteś z wielkiego rodu Fawley'ów musisz dokonać czegoś wielkiego. Tutaj na scenę wkracza mój Ojciec, który jak wiele jego przodków zgromadził fortunę dzięki swej wiedzy. Corban Fawley znany jako autor ksiąg, jednakże ta jedna dała mu wszystko a nazywa się ,, Historia Magii" od wielu lat aż do dziś każdy uczeń ma obowiązek uczyć się z tej oto właśnie księgi. Tak to mój Ojciec. To nie tak, że go nienawidzę czy coś, to w sumie bez znaczenia bo nie żyje.

Nie była to żadna tragiczna śmierć, po prostu nadszedł jego czas. W testamencie uzgodniono, że do mojej pełnoletności to William się mną zajmuje a także  ogromnym domem i pieniędzmi, które może wydawać tylko aby zadbać o mnie. Zastanowić by się można gdzie jest moja mama? Nie ma jej. Jednak nie jest samotna bo jest z moim tatą tam na górze, szczęśliwi beze mnie. Mama zmarła podczas porodu. To nie tak, że się obwiniam. Jednakże męczy mnie ta myśl w koszmarach.

Widzę przed sobą drewniane drzwi skamieniałego budynku. Łapię za klamkę i wchodzę do środka. Powitał mnie tam mężczyzna o błękitnych oczach i włosach białych niczym śnieg. Jego mocno zarysowana szczęka dawała mu troszkę powiewu młodości. 

-Dzień dobry.- Odpowiedziałam po czym mężczyzna rzucił się do półki łapiąc za opakowanie i wyjmując z niej różdżkę z jasnego drewna. 

Ostrożnie podał mi różdżkę a ja zamaszyście nią machnęłam. W tym samym momencie donica z kwiatem stojąca na parapecie runęła na ziemie rozbijając się. Spojrzałam na sprzedawcę przepraszająco gdy ten odbierał ode mnie różdżkę.

-Nie martw się Ophelio. Hmm... słynna rodzina Fawley. Potrzebna różdżka dzięki, której dokonać będzie można czynów wielkich. Potęga i wiedza to bardzo dobre połączenie jeśli wie się jak je dobrze wykorzystać. Mężczyzna złapał za kolejne pudełko wyjmując z niej różdżkę, jednak tym razem z ciemnego drewna.

-Pióro feniksa. Wiele ambitnych uczniów pamiętam. -Ollivander jakby odpłynął z uśmiechem na ustach patrząc w ścianę. Postanowiłam nie zwlekać. Szybkie machnięcie różdżka. Poczułam powiew wiatru i nagle wszystkie papiery ze stolika sprzedawcy wzleciały w powietrze.

-Nie ta, nie ta- Powiedział zabierając różdżkę. Mężczyzna wyszedł gdzieś na tyły swojego sklepu przez co zniknął mi z oczu. Zapomniał, że tu jestem? Przecież tutaj są wszystkie różdżki.

Sprzedawca nagle stanął przede mną z różdżką co najmniej jakby się teleportował. Chwyciłam za różdżkę i machnęłam. Poczułam przyjemne ciepło i jasne światło.

-Niebywałe... wręcz nie możliwe, z drugiej strony ambitna i potężna. Ciekawe..- Powiedział po czym zaraz dodał:

-Z tą różdżką jest związana bardzo ciekawa historia. Otóż  Chadwick Boot został przygarnięty wraz z bratem Webster'em Boot'em  przez parę  Izoldę Sayre i Jamesa Stewarda. Izolda obiecała Chadwick'owi, że w dzień swoich 11  urodzin dostanie on różdżkę. W przeddzień urodzin Chadwicka, kobieta miała sen, w którym poszła w dół strumienia do rogatego węża , który uniósł się z wody i pochylił przed nią głowę, by mogła odłupać długi fragment z jego rogu. Nagle obudziła się w ciemnościach i ruszyła w kierunku strumienia. Stworzenie czekało tam na nią. Opuściło głowę, dokładnie tak jak w jej śnie. Kobieta wzięła kawałek jego rogu, podziękowała i wróciła do domu. Następnie obudziła Jamesa, którego umiejętność obróbki kamienia i drewna zamierzała wykorzystać do upiększenia prezentu urodzinowego. Kiedy Chadwick obudził się następnego dnia, znalazł pięknie wyrzeźbioną różdżkę z jesionu kolczastego, zawierającą rdzeń z rogu węża. W ten sposób Izolda i James stworzyli różdżkę o wyjątkowej mocy. Jedyna jeszcze znana różdżka z rdzeniem rogu rogatego węża należała do Webstera Boota, którego różdżka została również wykonana przez Izoldę i Jamesa. Postanowili oni zarezerwować ten rdzeń tylko dla braci Boot, używając innych rdzeni do różdżek, które stworzyli dla uczniów Ilvermorny szkoły czarodziejstwa i magii. Pięć lat później, na Ilvermorny napadła ciotka Izoldy, . Rzuciła ona starożytne zaklęcie, które dezaktywowało różdżkę przybranej matki Chadwicka. Ten sam urok pobudził jednak różdżki chłopców. Przedmioty te, czując zagrożenie dla swoich właścicieli, zaczęły wykonywać takie same odgłosy, jakie zwykł wydawać w chwilach niebezpieczeństwa rogaty wąż. Chadwick przy pomocy swojej różdżki zaczął pojedynkować się z Gormlaith. Kiedy Webster przybył na pomoc bratu, bliźniacze rdzenie ich różdżek zwiększyły swoją moc. Jednak, mimo to kobieta wygrała ten pojedynek. Pomimo wygranej z braćmi, Gormlaith została trafiona zatrutą strzałą przez , jej jad zmieszał się z czarną magią, którą Gormlaith rzuciła na siebie, aby zapewnić sobie ochronę oraz niezwykłą moc, co w końcu spowodowało śmierć czarownicy. Ten rdzeń był wyjątkowo potężny, wrażliwy na . „Wibrował", gdy niedaleko różdżki z tym rdzeniem ktoś zaczynał mówić w języku węży, dzięki temu mógł ostrzec swojego właściciela przed niebezpieczeństwem emitując niski, podobny do dźwięków wydawanych przez rogatego węża, gdy czuł się zagrożony, ton. 

Powiedział po czym dodał jeszcze: Jak mówi historia różdżki te są nadzwyczajne a co najważniejsze tylko dwie, w tym jedna właśnie odnalazła sobie odpowiedniego właściciela, ciebie.- Skończył po czym zapakował różdżkę  z powrotem do pudełka i wręczył mi.

- A czy wiadomo co z drugą różdżką?- Spytałam.

- Po przegranej bitwie braci jedyne co zostało to krążące legendy. Najbardziej wiarygodna mówi, że jeden z braci poległ w walce a jego różdżka zaginęła a drugi zaś przeżył. Patrząc, że jego różdżka właśnie leży w twoich dłoniach prawdopodobnie, i tutaj wkrada się kolejna legenda o tym, że mężczyzna żył dalej założył rodzinę. Pokolenia się ciągły, lecz nieznane nam były losy tej różdżki. Ja sam jej nie wytworzyłem. Często przychodzą do mnie ludzie handlujący zdobytymi różdżkami, porzuconymi czy znalezionymi. Tak i oto ta trafiała do mnie. To była jedyna tak wyjątkowa  historycznie różdżka. Potęgą także nie gardzi, w odpowiednich rękach może być wybitnie przydatna. 

-Dziękuję Panie Ollivander.-Podałam mężczyźnie należytą sumę i oddaliłam się od sklepu. Czyli co mnie też czeka jakaś wybitnie ambitna kariera jak na moje nazwisko wypada. A co jeśli nie jestem taka jak oni wszyscy albo przynajmniej ja nie czuję się jakbym miała dokonać czegoś ogromnego.

Szybko udałam się również po szaty. Wybór był oczywisty, ponieważ każdy posiadacz nazwiska Fawley jest godnym dziedzicem Slytherin'a. Pewnie też i ja.

Kociołek, zestaw do mieszania, do mielenia, skórzana torba na kociołek. To chyba już wszystko. Zakupy gotowe do podróży leżą na wózku. William dokłada do tego stos książek. Teraz jestem gotowa na wszystko. Chcąc iść w danym mi kierunku odezwał się William.

-Na liście jest również opcjonalnie zwierzak. Nie chcesz jakiegoś?- Spojrzał na mnie a ja na niego po czym skinęłam twierdząco głową. Ruszyliśmy wzdłuż alejki obserwując sklepy gdy ujrzałam swojego wymarzonego zwierzaka. Lancetogłów królewski.

- Ophelia nie wolno mieć węża jako zwierzę w Hogwarcie...

- Proszę. Zadbam o to aby nikt się nie dowiedział.- Powiedziałam po czym wyciągnęłam różdżkę  i używając zaklęcia transmutującego zamieniłam węża w pająka. Popatrzyłam na Williama i on ewidentnie się poddał.

-Dobra ale masz go dobrze pilnować. A jeśli się dowiem o jakiś kłopotach z nim związanych wtedy twój wąż wraca na łono natury.. Jasne?- Powiedział próbując pokazać, że ma nade mną przewagę. W takiej sytuacji trzeba owej osobie połechtać ego i wszystko pójdzie zgodnie z planem.

-Jasne.- Powiedziała po czym zaczęliśmy się kierować na King's Cross.

-To jak dasz mu na imię?- Spytał William po chwili ciszy.

- Jeśli to dziewczyna to Lilith a jeśli chłopak to Salazar. Co myślisz?- Spytałam z niewinnym uśmiechem anioła.

-Bardzo ciekawy wybór.- Zaśmiał się William.

-Spytaj go może o jego/ jej płeć.- Dodał po chwili mężczyzna a ja miałam ochotę dać sobie otwartą dłonią w czoło. Używając mowy węży spytałam węża o płeć a także czy podoba mu się jego imię. 

-Salazar.- Powiedziałam. Chyba mnie bardzo polubił pomyślałam gdy wąż pod postacią pająka wszedł mi na ramię i otarł się delikatnie o mą szyję. Ostrożnie odłożyłam zwierzę do szklanej klatki i żegnając się z Williamem weszłam w ścianę udając się na peron 9 i 3/4.


 Linki: 

https://harrypotter.fandom.com/pl/wiki/Róg_rogatego_węża#Historia


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro