🔥Ogień🔥
Dosyć psychologiczne, z góry ostrzegam. Komu nie pasują takie klimaty, to może lepiej niech nie czyta 😅
-----------------------------------------------------------
Pożar. Było ich czternastu. Czternastu wielkich mięśniaków, strażaków z magazynu dla samotnych kobiet. Czternastu mężczyzn, których wezwali sąsiedzi. Ogień płonął wszędzie, gdzie okiem sięgnąć można było go zobaczyć. Ogniste jęzory stanowczo lizały kolejne elementy budynku, kolejne fragmenty konstrukcji. Olbrzymie tumany czarnego dymu mieszały się z szarością konstrukcji. Czerwień podkreślała ruiny. Patrzyłem, jak wali się wieża. Ogień zjadł od środka jej podpory, straciła oparcie. Zawaliła się, symbolizując ludzkie nadzieje i pragnienia. Ludzie mówią, że pożar rozpoczął się na górnych kondygnacjach. Ludzie mówią. Mówią, ale nie wiedzą. To jest problem ludzi. Nie potrafią trzymać gęby na kłódkę. Pożar rozpoczął się, nie ważne gdzie. Ludzie na ulicach wciąż mówią. Jaka przyczyna? Jaki skutek? Kto jest sprawcą? Pytania mnożą się i mnożą, a oni nie znajdują odpowiedzi. Nawet ich nie szukają. Czy to tak powinno być? A gdyby tak... Zaczęli od podstaw? Czym jest ogień? Co go wywołuje? Co go podnieca? Co go gasi? Skąd mógł się wydostać? Gdzie się znajduje ogień? Jak go przetransportować? Jak go kontrolować? Podstawowe pytania, na które odpowiedzi byłyby jednocześnie wstępem do rozwiązania całej zagadki. Jednak zwykle są pomijane.
Czym jest ogień?
Jak to czym? Ogień to ogień, bez sensu to pytanie.
To odpowiedź zwykłego człowieka. Chemik odpowie inaczej.
Suma obserwowalnych zjawisk towarzyszących fizyczno-chemicznemu procesowi spalania. Światła w postaci charakterystycznych rozbłysków dynamicznie przemieszczających się pod wpływem ruchów rozgrzanego powietrza, zwanych płomieniami.
Tak, jest też taka odpowiedź.
Ogień jest siłą, która daje życie.
Siłą, która je odbiera.
Światłem.
Monstrum, które pochłania wszytsko dookoła.
Pięknem.
Złem.
Ciepłem.
Czymś, na co kochamy patrzeć.
Niepohamowaną potęgą.
Wszytskie te odpowiedzi są prawidłowe. Jednak jest jeszcze kilka, o których się zapomina.
Ogień jest uczuciem. Emocjami. Ogień jest prawdą. Ogień jest miłością. Ogień jest lojalnością. Ogień jest sprawiedliwością. Ilu z was, ludzi, pomyślało o takich odpowiedziach?
Co wywołuje ogień?
Odpowiedź wydaje się prosta.
Iskra.
Każdy by tak powiedział. W znaczącym stopniu. Ale właściwa odpowiedź brzmi: Który ogień? Przecież czytaliście wcześniejsze słowa. Ogień nie jest jeden. Czemu nie może go wywołać przypadek? Albo czyn? Czemu nie uznaje się innych metod chemicznych?
Co podnieca ogień?
To jedno z ciekawszych pytań. Co jest w stanie sprawić, by ogień płonął mocniej? Smoła? Benzyna? Zwykły ogień tak. A uczucie? Może trwałoś? Zaufanie? Czy może... Lojalność? Czy to doprowadza nas do wniosku, że ogień podnieci ogień? Zasili go? Czy więc ogień pochłonie ogień?
Co gasi ogień?
Woda.
To pierwsza myśl każdego z was. Ale jeśli znowu skupimy się na tym, że ogień nie ma jednego znaczenia... Co gasi ogień? Brak dbałości? Brzydota? Wypadek? Pech? Ślepota? Śmierć? Czy może coś innego? Ciemność? Czy więc można powiedzieć, że zło? Ale to oznacza, że zło niszczy zło. A chyba nie na tym to polega?
Skąd może się wydostać ogień?
Pytanie, na które odpowiedzi powinien podać ten, kto już zauważył schemat.
Ogień może przyjść zewsząd. Z serca. Z zapalniczki. Z butelki. Z każdego miejsca, które przychodzi do głowy. Ale zawsze przychodzi niespodziewanie.
Gdzie się znajduje?
Początkowa odpowiedź?
Nie, przemyśl ją jeszcze raz.
Przemyślałeś?
Odpowiedz sobie.
A potem zapomnij.
I znajdź nową odpowiedź. Być może ta będzie tą właściwą.
Jak przetransportować ogień? Jak go kontrolować?
To jest odpowiedź na pytanie jak do zwierzęcia. Co zrobić, żeby cię kochało?
Dać mu jedzenie. Nakarm ogień, stwórz mu ścieżkę z pożywienia, a masz pewność, że pójdzie tam gdzie chcesz i zrobi co chcesz. A to, że z czasem będzie potrzebował więcej i więcej i więcej jest zupełnie inną kwestią.
Pożar. Było ich czternastu. Czternastu wielkich mięśniaków, strażaków z magazynu dla samotnych kobiet. Czternastu mężczyzn, których wezwali sąsiedzi. Ogień płonął wszędzie, gdzie okiem sięgnąć można było go zobaczyć. Ogniste jęzory stanowczo lizały kolejne elementy budynku, kolejne fragmenty konstrukcji. Olbrzymie tumany czarnego dymu mieszały się z szarością konstrukcji. Czerwień podkreślała ruiny. Patrzyłem, jak wali się wieża. Ogień zjadł od środka jej podpory, straciła oparcie. Zawaliła się, symbolizując ludzkie nadzieje i pragnienia.
A ja byłem pośrodku tego. Byłem i być zamierzałem. Byłem i jestem.
Czym jestem?
Jestem pięknem.
Jestem niezwyciężonym.
Jestem światłem.
Jestem nieznanym.
Jestem siłą.
Jestem złem.
Jestem ciepłem.
Jestem potworem.
Jestem przyjacielem.
Jestem iskrą.
Jestem potęgą.
I na pewno nie jestem człowiekiem.
Jestem Ogniem.
-----------------------------------------------------------
To taki szybki one shocik chyba okazji pożaru w Notre Dame? Nieważne jak to brzmi 😅 Nie wiem co z tego wyszło, pisane od ręki, mogą być błędy. Za inspirację do niektórych tekstów dziękuję
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro