Skatepark
Zdecydowana większość uczniów wybiegła z klasy równo z dzwonkiem. Szymon wsunął kartkówki do swojego notesu. Zatrzymał przemierzającego salę Marcela.
- Jak sprawdzian? - zagaił.
- Spoko. Myślę, że będzie piątka - odparł chłopiec.
- Serio? No to jestem z ciebie dumny.
Chłopiec oparł się rękoma o biurko.
- Taka duma nic nie znaczy. Jakbyś był naprawdę dumny to byś mi cofnął szlaban na kieszonkowe - rzekł chłopiec.
- Ty cwaniaku - zaśmiał się Szymon. - Sprawdzę wieczorem te kartkówki to się dopiero okaże czy będzie piątka tak jak mówisz czy dwója. Zastanowimy się wtedy nad tym szlabanem... A jak historia?
- No, Niko dostał pałę, bo pani kazała zrobić notatkę w formie ściągi. Dostałeś uwagę za zniszczenie jego pracy.
Szymon zaśmiał się.
- Żartujesz sobie, prawda?
- No. Sprawdzian był trochę łatwy, trochę trudny. Tata, bo Niko nigdy nie ściąga, ale on robi sobie takie ściągawki, bo łatwiej się z nich później można uczyć. Wiem, że chciałeś dobrze, jak wyrzuciłeś mu tą ściągę, ale czasem musisz pomyśleć zanim coś zrobisz, wiesz tata?
- No okej. Posłucham twojej rady, ale ty też posłuchaj tego, co ja ci teraz powiem... Cwaniak jesteś...
Marcel uśmiechnął się.
- No jestem - przyznał.
- Leć na przerwę. Po szkole zabiorę was do skateparku.
- Co powiedziałeś?! - ucieszył się chłopiec. Podskoczył w miejscu. - Dzięki tatuś! Jesteś super! - zawołał przeszczęśliwy.
- Leć na przerwę.
Marcel rozejrzał się po klasie. W sali nie było już nikogo prócz dyżurnych.
- Wypad! Chciałem pogadać z moim tatą! - wydarł się.
Daria spojrzała na Marcela wystraszona. Również Ola zaniemówiła.
- Marcel, a ty co? - rzekł Szymon chwytając syna za łokieć. Pociągnął go ku sobie. Spojrzał w bystre oczy. - Nie możesz się tak zachowywać. Co w ciebie wstąpiło, co?
- Bo chciałem z tobą zostać sam - odparł jedenastolatek mrużąc niespokojnie oczy.
Szymon skierował wzrok na stojące przy umywalce uczennice.
- Dziewczyny, proszę na przerwę - rzekł.
Gdy tylko małolaty wyszły z klasy, Jasiński posadził Marcela na swoich kolanach. Chłopiec natychmiast przytulił się do ojca.
- Dziękuję ci - szepnął opierając się brodą o ramię Szymona.
- O, Marcel... Aż tak jesteś spragniony Skateparku?
- No... Bo w szkole i w domu to tylko lekcje i lekcje - szepnął malec pociągając nosem. - A przecież są ważniejsze rzeczy niż lekcje...
- Co masz na myśli?
Marcel odkleił się do Szymona. Zeskoczył z jego kolan. Pobiegł w kierunku drzwi.
- Marcel, dokąd to? Hej!
- Powiem Nikodemowi, że zabierasz nas do skateparku! On się chyba poszcza ze szczęścia!
Chłopiec wybiegł z klasy. Nim dotarł na boisko, rozległ się dzwonek na lekcje.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro