Refleksje
Tego dnia Szymon został w pracy dłużej niż zwykle. W przyszłym tygodniu miało się odbyć dwuetapowe zebranie z rodzicami - najpierw ogólnoszkolne na auli, a później w klasach. Szymon przygotował wstępny szkic swojego wystąpienia. Zawarł w nim między innymi odwieczny problem braku akceptacji ze strony rówieśników i pedagogiczne spojrzenie na tę sprawę. Kolejną rzeczą, którą Jasiński planował poruszyć na zebraniu była kwestia, która od jakiegoś czasu nie dawała mu spokoju. Mianowicie doszły go słuchy, że niektórzy jego uczniowie po zajęciach szkolnych zgromadzają się na torach kolejowych nieopodal szkoły. Szymon chciał uświadomić rodziców o niebezpieczeństwie, jakie się za tym kryje. Oprócz tego dyrektor placówki planował omówić potrzebę dialogu w relacji rodzic - dziecko oraz temat używek.
Po przygotowaniu ogólnego zarysu planowanego wystąpienia, Jasiński wprowadził poprawki do planu lekcji niektórych klas. Przygotował się również do najbliższej godziny wychowawczej oraz przejrzał w internetowej przeglądarce spis miejsc najczęściej odwiedzanych przez wycieczki szkolne. Planował w niedalekiej przyszłości zorganizować swojej klasie wycieczkę o charakterze edukacyjno-integracyjnym.
Wracając autem do Zajezierza, Szymon zastanawiał się nad tym, czy jego żona i synowie nadal są w domu czy może już w Poznaniu u rodziców Luśki. Mimo niejasnej sytuacji, mężczyzna podjechał najpierw pod dom Młynarczyków. Oddał Emilii pieniądze, które Oliwer ukradł ze skupu, a które później znalazły się w posiadaniu Marcela. Wrócił do domu.
Daniela żałowała, że zwierzyła się teściowej ze swoich małżeńskich trosk. Z jednej strony bardzo potrzebowała się przed kimś wygadać, ale koniec końców czuła, że skarżąc się na męża, dopuściła się wobec niego pewnego rodzaju zdrady. Czuła się z tym podle. Krótko przed powrotem Szymona do domu, odważyła się powiedzieć Danucie o swoich uczuciach. Nie było jej łatwo przyznać się przed teściową do błędu. Jeszcze trudniej było namówić matkę Szymona, by ta nie ingerowała w sprawy małżonków.
Gdy Szymon wszedł do domu, Daniela była totalnie rozbita. Bała się, że Danuta zacznie suszyć synowi głowę. Tak się jednak nie stało. Danuta uszanowała prośbę synowej. Mało tego, krótko po przybyciu Szymona, powiedziała, że niestety musi już jechać do Torunia, bo ma umówioną wizytę u fryzjera. Po tym wyznaniu, Daniela odetchnęła z ulgą. Odprowadziła teściową do drzwi.
- To był zakręcony dzień - wyszeptała.
- Lusia, ja się do was wtrącać nie będę, ale jedno ci powiem i usłuchaj mnie, dziecko. Z Szymonem trzeba krótko. Nie daj sobie wejść na głowę. Zamiast płakać po kątach, wykrzycz mu w twarz to, co cię boli. I nie uciekaj. Pamiętaj, córeczko, że ucieczka nigdy nie rozwiąże problemów. Ty uciekniesz, a one razem z tobą. Problemom trzeba stawiać czoła. Rozumiesz?
Daniela pokiwała głową.
- Tak. Chyba tak...
- I rozchmurz się. Wszystko się ułoży. Zobaczysz...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro