Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Przepraszam

Chwilę po kolacji rozległ się dzwonek do drzwi. Daniela wpuściła do salonu Janka i Oliwera.
- Siadajcie... Pewnie chodzi o tę przebitą oponę przy rowerze Oliwera - odezwała się.
Janek zajął miejsce przy stole. Oliwer stanął przy nim niemalże na baczność. Miał podpuchnięte powieki. Był smutny.
- O jaką oponę? - zainteresował się Janek.
Daniela spojrzała w kierunku Marcela i Nikodema. Chłopcy siedzieli na kanapie. Obaj sprawiali wrażenie pochłoniętych nauką.
- Marcel przebił oponę przy rowerze Oliwera. Myślałam, że o tym wiesz...
- Pierwsze słyszę od ciebie. Przyjechaliśmy, bo Oliwer chciał przeprosić Nikodema i Marcela. Zachował się w stosunku do nich nie fair. Prawda Oliwer?
Młody Młynarczyk spuścił głowę. Szczerze żałował tego, co zrobił.
- No, tak... - szepnął ścierając z oczu zbłąkane łzy.
- Marcel i Nikodem na pewno też nie są bez winy - powiedziała Daniela ze współczuciem przyglądając się Oliwerowi.
- Może i tak, ale to Oliwer zakradł się do skupu, ukradł pieniądze a później zaprowadził tam waszych chłopaków. Dobrze wiedział, że za ogrodzeniem są niebezpieczne psy a mimo to... - spojrzał na syna. - Wiesz co by było, gdyby te psy doskoczyły do któregoś z chłopaków? Nie wiesz, bo nie masz wyobraźni! - warknął zdenerwowany. - Po co tu przyszliśmy? Co miałeś zrobić?!
- Przeprosić... - szepnął Oliwer.
- To na co czekasz?!
Oliwer ponownie przetarł oczy. Uczynił kilka kroków w kierunku Marcela i Nikodema.
- Przepraszam - rzekł ledwo słyszalnie ani na chwilę nie unosząc wzroku.
- Coś mówiłeś czy mucha pierdła? - odezwał się Marcel.
Daniela zgromiła go wzrokiem.
- No co? Przez niego wpadliśmy w tarapaty!
- Ale szczerze was przeprosił. Żałuje tego co zrobił. Każdy zasługuje na drugą szansę, jeśli żałuje tego, zrobił - powiedziała Daniela kładąc ręce na ramionach Oliwera.
Nikodem podniósł się z kanapy. Wysunął się naprzód i podał Oliwerowi rękę.
- Przyjmuję twoje przeprosiny - rzekł.
Oliwer skinął głową. Widać było, że naprawdę zależało mu na zakopaniu toporu wojennego z chłopakami. Jedenastolatek przegarnął grzywkę na bok, odsłaniając twarz. Spojrzał Marcelowi w oczy.
- Naprawdę przykro mi, że się tak zachowałem. Przepraszam - powtórzył jeszcze raz.
- No dobra - rzekł Marcel podnosząc się niechętnie z kanapy. Podał Oliwerowi rękę.
Daniela odetchnęła z ulgą. Bała się, że Marcel uprze się i nie przyjmie przeprosin Oliwera. Ponieważ chłopcy się pogodzili przeszła za kuchenną wyspę.
- Zrobię ci kawę, Janek - odezwała się.
- Nie. Będę się zbierał. Jest już późno, a Oliwer musi zaprowadzić mnie jeszcze dzisiaj w jedno miejsce... Zakopał gdzieś pod drzewem pieniądze, które ukradł. Trzeba je wykopać i zawieść jutro do tego skupu.
- Z tego co się orientuję to Szymon już to uregulował - odparła nie odrywając wzroku od wyglądającego jak półtora nieszczęścia Oliwera.
- Tak? No to w takim razie rozliczę się z Szymonem. Przekaż mu ode mnie te 4 stówki. Powiedz, że resztę odliczyłem sobie za olej.
Daniela nie wiedziała o jaki olej chodzi. Mimo to pokiwała głową.
Janek wstał od stołu.
- Chodź Oliwer. Czas na nas - rzekł krótko.
Chłopak natychmiast ruszył w kierunku drzwi. Wyszedłszy z domu, szybkim krokiem pomaszerował do auta.
Marcel wszedł na parapet. Patrzył przez okno, jak Oliwer wchodzi do samochodu, jak Janek zapala przed domem papierosa a później wsiada w terenówkę i odjeżdża robiąc koleiny między domem a bramą.
- Na której lekcji macie te kartkówkę z historii? - zagadnęła Daniela.
- Nie kartkówkę, tylko pracę klasową - wyjaśnił Nikodem. - Na pierwszej lekcji mama.
- A na drugiej mamy matmę i niezapowiedzianą kartkówkę, ale spoko, już wiemy jakie będą pytania. Co nie Niko? - rzekł Marcel uśmiechając się do brata.
Nikodem pokiwał głową.
- Tata wszystko trzyma w swoim notesie, a potem jest zdziwiony, że mamy z matmy same piątki - odparł jasnowłosy chłopiec.
W tym samym momencie Szymon wyszedł z łazienki. Miał na piżamie gruby, granatowy szlafrok.
- Co tak nagle zamilkliście? - odezwał się.
- A nic, nic... Marcel i Nikodem nauczyli się już z historii. Właśnie idą na górę spać - odparła Daniela kierując wzrok na chłopców.
- Aha, no dobra...
- I Janek przyniósł ci pieniądze... Leżą na stole... Odliczył sobie stówę za jakiś olej. Szymon, litr oleju kosztuje 5 złotych. Możesz mi wyjaśnić po co kupiłeś 20 litrów oleju?
Mężczyzna zaśmiał się.
- Lusia, co ty wymyślasz? Janek kupił mi olej do auta...
- Do auta? - zdziwiła się.
- Mama jest zaskoczona, że pan Janek kupił ci olej do auta, bo myślała, że po prostu chodzi o olej, który wlewa się do głowy, żeby szare komórki lepiej działały - zaśmiał się Marcel.
- Taki jesteś mądry? Zobaczymy jutro na matmie, czy masz wystarczającą ilość oleju w głowie. A teraz do spania.
Marcel uśmiechnął się szeroko.
- No zobaczymy! - zawołał, po czym pobiegł na piętro.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: #ojczym