Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Niespodziewana wizyta mamy

Wstając z kanapy poczułem ogromny ból głowy. Ból nasilał się podczas stawiania kroków i schylania się chociażby w celu podniesienia z podłogi wczorajszych skarpetek. Jakimś cudem doczołgałem się do drzwi. W przybudówce stała mama.
- Szymon! Dziecko, jak ty wyglądasz?! - krzyknęła mi nad głową. Zacisnąłem na moment powieki, by nie czuć tego tępego bólu głowy. - Byłam u ciebie w pracy. Sekretarka powiedziała mi, że nie pokazałeś się w szkole... Co się dzieje? Gdzie Lusia?
Nic nie odpowiedziałem, bo mama zadawała tyle pytań jednocześnie, że nie byłem w stanie za nią nadążyć.
- Co tu miało miejsce? Libacja?! - krzyknęła wybudzając mnie z letargu.
- Mamo, nie było żadnej libacji... Lusia zabrała dzieci i pojechała do teściów - wybełkotałem.
- Pokłóciliście się, tak?
- Nie, skąd - odparłem schylając głowę na dół.
Mama zdjęła płaszcz. Wzięła w ręce stojące na stole puste butelki po alkoholu.
- Wstyd, żeby dorosły, odpowiedzialny człowiek tak się schlał! - krzyknęła na mnie.
- Mama się uciszy, głowa mi pęka...
- Co?! - wydarła się jeszcze bardziej. - Nie dziwię się Lusi, że zabrała chłopców i pojechała do rodziców! Wyglądasz, jak półtorej nieszczęścia! Wstyd mi za ciebie, Szymon!
Miałem dość. Podniosłem się z kanapy i poszedłem w kierunku sypialni.
- Mama da mi spokój - odezwałem się.
- Dam ci spokój! Ja ci zaraz dam spokój!
Podeszła do szafy, wyciągnęła z niej duży, kąpielowy ręcznik. Po chwili była już w mojej sypialni. Uszykowała dla mnie czyste ubrania i bieliznę.
- Szymon, pod prysznic! - powiedziała głosem nieznoszącym sprzeciwu.
Zwlokłem się z łóżka. Chwiejnym krokiem poszedłem do łazienki.
Po chłodnej kąpieli poczułem się o niebo lepiej. Gdy wyszedłem z łazienki, na stole czekało na mnie przygotowane przez mamę śniadanie.
- Nie wstyd ci? - odezwała się do mnie oskarżycielskim tonem.
- Wstyd - odpowiedziałem na odczepnego.
- O co się posprzeczaliście?
- Nie mamy sprawa...
W tym miejscu uraziłem dumę swojej rodzicielki, która podniosła się z krzesła i podeszła do okna.
- Nie moja sprawa... Nie moja sprawa? - powtórzyła moje słowa. - Oczywiście! Moja synowa będąca w siódmym miesiącu ciąży ucieka z dziećmi na drugi koniec Polski a ty mi mówisz, że nie moja sprawa?!
- Po pierwsze, Lusia nie jest w siódmym miesiącu ciąży tylko w szóstym, a po drugie Poznań nie jest tak daleko jak mamie się wydaje... Po trzecie, boli mnie głowa i prosiłbym, żeby mama na mnie nie krzyczała...
- Brak mi słów na ciebie, Szymon - odparła. - Wstyd mi za ciebie... Żeby tak się schlać, brak słów!
No i doczekałem się. Po tych słowach mama opuściła mój dom. Jej wizyta ani trochę nie podniosła mnie na duchu. W zasadzie, zaraz po jej wyjściu zastanawiałem się nad tym, czy nie wyciągnąć z barku kolejnej butelki wódki. Koniec końców posłuchałem głosu rozsądku.
Wziąłem w rękę swój iPhone i poszedłem do sypialni. Usiadłem na łóżku, spojrzałem w wyświetlacz telefonu. Od razu poraził mnie milion nieodebranych połączeń od mamy. Lusia nie telefonowała ani razu. Widocznie świetnie się beze mnie bawi. Odłożyłem telefon na stolik. Zasłoniłem w oknach rolety i wszedłem pod koc.
Niech nie myśli, że ja zadzwonię do niej pierwszy. Nie zrobiłem nic niewłaściwego, nie czuję się winny, a że ona jest rozchwiana emocjonalnie to nie moja wina.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: #ojczym