Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Kierowca tira

Jak się obudziłem to byłem w samochodzie taty. Zapinał mi akurat pasy. Niko siedział obok mnie i buzia mu się śmiała.
- Co się stało? - spytałem naprawdę cichutko.
- Nie pamiętasz? Oliwer cię uderzył - rzekł tata. Przegarnął mi grzywkę. Uśmiechnął się smutno i trzasnął drzwi od samochodu. Zamknąłem na chwilę oczy. Kiedy tata ruszył upewniłem się, że jedziemy w kierunku domu a nie szpitala. Dopiero wtedy na nowo przymknąłem powieki.
Tata zagadał w trakcie jazdy.
- Jak się czujesz, Marcel? Jak głowa? Boli cię?
- Nie jest tak źle - odpowiedziałem. Chciałem go jakoś uspokoić, bo wydawało mi się, że się o mnie martwi.
- Nie jest źle? Marcel, dopiero co byłeś w szpitalu. Miałeś nie pierwsze już w swoim życiu wstrząśnienie mózgu. Niczego cię to nie nauczyło?
Zamknąłem się. Nie spodziewałem się kazania w samochodzie. Myślałem, że tata mi współczuje i będzie chciał mnie jakoś pocieszyć. Nie wiem, wyrzuci Oliwera ze szkoły albo ukarze go w jakiś inny sposób. Oczyma wyobraźni już widziałem jak tata wyprowadza go ze szkoły i mówi - Wypad z mojej szkoły, frajerze!
- Mówię do ciebie, Marcel - tata przerwał moje rozmyślanie. - Kiedy zmądrzejesz, co?
- Jak dorosnę - wypaliłem bez zastanowienia. Wkurzał mnie ten wywód taty. Mógł darować sobie te mądrości. Serio. - Oliwer mnie napadł a ty zamiast być na niego zły to wkurzasz się na mnie - powiedziałem.
- Bo wiem, co zrobiłeś! - wydarł się na mnie. Zamknąłem się. Odechciało mi się z nim gadać. Przetarłem oczy, bo zachciało mi się płakać, a nie chciałem dać tego po sobie poznać.
- Dlaczego spuściłeś Oliwerowi spodnie? - ciągnął dalej.
- Nie miał kurtki i czapki więc myślałem, że mu gorąco - odpaliłem.
- Nie bądź bezczelny, Marcel. Jeszcze jeden taki tekst i przywołam cię w domu do porządku - zagroził. Znów przetarłem oczy. Tym razem poleciały mi łzy po policzkach. Pociągnąłem nosem. Chciałem już być w domu, a byliśmy dopiero w połowie drogi. - Dlaczego spuściłeś Oliwerowi spodnie, co? Dawniej się z nim bawiłeś, a teraz co? Dlaczego nie możecie się zgodzić? Mam was pogodzić?
- Nie - wyszeptałam.
Tata się zamknął. Kamień spadł mi z serca. Skierowałem głowę w stronę bocznej szyby. Liczyłem drzewa, które mijaliśmy, ale i tak nie pamiętam, ile ich było. Jak dojechaliśmy do domu to tata nie był już taki upierdliwy. Widocznie prowadzenie auta go odstresowuje. Szkoda, że nie jest zawodowym kierowcą tira. Ale by było świetnie. Byłby w domu tylko w weekendy i to po to, żeby spełniać zachcianki moje i Nikodema. Byłby luzakiem i miałby na wszystko wydygane.
Tata pytał mnie ostatnio o czym marzę. Może jak całkiem wyluzuje to powiem mu, że chciałbym, żeby zrezygnował z pracy w szkole i został kierowcą tira, że to moje marzenie... Ale by zrobił minę, jakby coś takiego usłyszał. Zaśmiałem się, kiedy wyobraziłem sobie tę minę. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: #ojczym