Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Interes

Po półtoragodzinnej drzemce Szymon zwlókł się z łóżka. Była godzina dwudziesta pierwsza piętnaście, gdy mężczyzna wszedł do kuchni. Objął od tyłu żonę.
- Jesteś rozpalony. Wracaj do łóżka - odezwała się odwracając głowę w jego stronę. Dała mu dyskretnego buziaka.
- Zrobisz mi herbatę z cytryną? - zagaił.
- Pewnie.
- Chłopaki na górze?
Daniela odwróciła się w stronę męża. Przegarnęła dłonią jego włosy.
- Skarbie, nie możesz się tak denerwować na chłopców - powiedziała najspokojniej jak potrafiła.
- Wiem, wiem kochanie. No co mam ci powiedzieć? Zachowałem się jak się zachowałem - rzekł rumieniąc się na obydwu policzkach. - Czasu nie cofnę... Zajrzę do chłopaków. Zobaczę co robią...
Powiedziawszy te słowa Szymon poszedł na piętro synów. Obaj byli w pokoju Marcela. Nikodem próbował wyrwać skarpetę z pyszczka Monsterka a Marcel skakał z łóżka na rozłożone na podłodze poduszki.
- Hej... Jeszcze nie śpicie? - rzekł Szymon wchodząc do pokoju.
Marcel wylądował akurat na poduszkach.
- Nie, a co? Wymyśliłem, że będę spał dzisiaj na podłodze - rzekł wskrobując się z powrotem na łóżko.
Szymon usiadł tuż obok Marcela. Posadził chłopca na swoich kolanach.
- Chcesz spać na podłodze? Skąd ci się biorą takie pomysły, co? - spytał patrząc na malca z uśmiechem.
- Z mózgu - odparł Marcel poważnie. Szymon połaskotał go po brzuchu. Chłopiec zaczął się śmiać.
- Z mózgu? Ty mała żabo... Za takie teksty to ja nie wiem co ci zrobię. Chyba  załaskoczę na śmierć.
Marcel wybuchnął śmiechem. Przytulił się ojcu do szyi.
- Tata, bo my z Nikodemem mamy do ciebie interes - rzekł nie przestając się śmiać. - Ale i tak się nie zgodzisz, to nie wiem czy pytać. 
Szymon uniósł brwi.
- No, ciekaw jestem, co moje dwa szkraby wymyśliły - rzekł wyciągając rękę w kierunku starszego syna. - Chodź do nas Niko. Mam dwa kolana. Jedno jest Marcela, drugie twoje...
- E tam. Wolę bawić się z Monsterkiem - odparł jedenastolatek.
- No, jak chcesz. Jaki macie do mnie interes?
Chłopcy popatrzyli na siebie z uśmiechem. Nikodem zmienił zdanie, postanowił przerwać zabawę z psem. Przysunął się bliżej ojca. Szymon bezzwłocznie go do siebie przygarnął.
- Bo my chcieliśmy pożyczyć od ciebie wiatrówkę - odezwał się Marcel. Szymona zamurowało. W pierwszej chwili nie wiedział, co powiedzieć.
- Słucham? Yyy... Ale jak? No chłopaki... Ale po co wam wiatrówka? - spytał wpatrując się w roześmiane oczy Marcela.
- No jak po co? Żeby dać Oliwerowi nauczkę - rzekł malec. - To jak będzie? Dasz nam wiatrówkę czy mamy ją zdobyć z jakiegoś nielegalnego źródła?
Szymon podniósł się z łóżka. Klasnął w dłonie
- Niko, do siebie, do spania. Marcel, to samo - powiedział, po czym podniósł z podłogi poduszki i kołdrę, i narzucił je na łóżko Marcela.
- Mówiłem, że śpię na podłodze - rzekł młodszy chłopiec przekornie.
Szymon uniósł kołdrę w górę tak, żeby Marcel mógł się w nią wtulić.
- A ja ci mówię, do łóżka spać. Ale już. I się nie stawiaj, mały brzdącu, bo zarobisz klapa na lepszy sen i tyle będziesz z tego miał. No już.
Marcel zacisnął zęby. Wszedł pod kołdrę. Szymon uśmiechnął się. Ucałował syna w czoło.
- I tak ma być zawsze - szepnął zapalając nocną lampkę w pokoju syna.  Zgasił górne światło. Odprowadził Nikodema do pokoju obok.
- Tata, a mogę ci się coś zapytać? - odezwał się jasnowłosy chłopiec wchodząc do łóżka.
- No pewnie... Zawsze możesz mnie pytać o co tylko chcesz.
- Naprawdę chciałeś nas tak tylko nastraszyć? Mi się wydaje, że ty wierzyłeś temu panu a nie nam...
Szymon przełknął ślinę. Pogłaskał leżące już w łóżku dziecko po grzywce. Zamyślił się.
- Nikoś... Ja popełniłem błąd - rzekł zaciskając powieki.
Nikodem podniósł się na łóżku.
- Tatuś, my byśmy ciebie nie okłamali...
- Wiem o tym, Nikoś... To był długi dzień. Kładź się już... Zapalić ci lampkę?
Nikodem zamyślił się. Szymon to dostrzegł. Uśmiechnął się do syna.
- Wszystko w porządku, Niko? - spytał.
- Boję się spać sam...
- To się posuń...
Nikodem uśmiechnął się. Prędko zrobił ojcu miejsce na łóżku. Szymon położył się.
- No chodź, przytul się Nikoś... Dobranoc synek...
- Dobranoc...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: #ojczym