Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Definitywny rozejm

Kiedy wszyscy zjedli obiad Nikodem podniósł się z krzesła. Nucąc pod nosem muzykę z Minecrafta zaczął zbierać ze stołu brudne naczynia. 
- Nikoś, ja to zrobię - rzekł Szymon wprawiając małżonkę w osłupienie. 
Mężczyzna zakasał rękawy od koszuli, zrobił na stole porządek, pomył naczynia. Nikodem uwielbiał pomagać w domowych obowiązkach. Podszedł do ojca, gdy ten stał przy zlewie, wepchnął się przed niego, wziął do ręki drugą gąbkę, dolał płynu i ciepłej wody. 
- Ja dokończę, tata - odezwał się robiąc zeza.
Szymon poczochrał go ręką od piany.
- No okej, smyku - rzekł uśmiechając się życzliwie do syna. 
Daniela przeniosła się międzyczasie na kanapę. Usiadłszy, wtuliła się w welurowy koc. Ukradkiem spoglądała na męża. Miała nadzieję, że Szymon przysiądzie się do niej i w końcu szczerze ze sobą porozmawiają. 
- Tata, bo woda się gotuje - odezwał się Nikodem.
Mężczyzna wyciągnął z szafki dwa pierwsze z brzegu kubki, nasypał do nich kawę. Nieświadomie spojrzał na Danielę. Zamyślił się. 
- Tata, bo woda...
- Tak, wiem - rzekł odrywając wzrok od ukochanej.
Wziął do ręki czajnik, zaparzył kawę. Podszedł do żony niosąc dwa gorące kubki. 
- Lusia, a napijesz się ze mną kawy? - zapytał uśmiechając się szczerze.
- Tak... Dziękuję - odparła. - Jak tam w pracy? - dodała pociągając nosem.
- Wiesz, nieźle. Nieźle... - przetarł ręką twarz. - Chyba musimy porozmawiać... Nie? 
Kiwnęła głową. 
- To co zrobiłeś było naprawdę chamskie, wiesz? - odparła.
- Wiem - przyznał. - Przepraszam cię... No, zachowałem się jak idiota... Naprawdę mi głupio... 
- Pomyślałeś chociaż przez chwilę o tym, jak ja się czuję? - spytała.
- Yhy... 
- I do jakich wniosków doszedłeś?
Szymon ponownie przetarł ręką twarz. Nie myślał, że rozmowa z żoną będzie taka trudna. 
- Ym... Jesteś smutna... Wolałbym cię widzieć wkurzoną niż smutną - rzekł przygaszony. - Lusia, wybacz mi tę głupotę. Zachowałem się jak dupek... W poniedziałek pojedziemy do banku, odblokujemy ci kartę, a później zabiorę cię do centrum handlowego. Kupimy dla naszych maluszków wszystko, czego zapragniesz. Lusia no, nie gniewaj się już na mnie, no... 
Daniela odwróciła wzrok, by nie patrzeć w pełne miłości oczy Szymona. Czuła, że w momencie, kiedy ich spojrzenia się zetkną, szeroko się uśmiechnie i to będzie oznaczać definitywny rozejm. Chciała dać Szymonowi porządną nauczkę. Chciała mieć pewność, że Szymon nigdy więcej nie odważy się choćby pomyśleć o tym, by zablokować jej kartę. 
Mężczyzna przysunął się bliżej żony. Objął ją nie pytając o zgodę. Swoimi dłońmi zaczął głaskać jej okrągły brzuch. Pochylił głowę.
- Hej chłopaki... Taka przykra sprawa... Mama się na mnie gniewa... Nie wiem za bardzo jak ją przeprosić. Macie jakiś pomysł, he?
Lusia nie potrafiła się dłużej gniewać, zaśmiała się w głos. Szymon momentalnie się rozchmurzył. Dał żonie czułego całusa. Daniela przytuliła się do jego piersi. Odwróciła lekko głowę, by spojrzeć mu w oczy.
- Kocham cię, wiesz? - szepnął, po czym pocałował Danielę w czubek głowy.
- Wiem Szymon... Ja ciebie też kocham - powiedziała niemalże bezgłośnie.







Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: #ojczym