Bójka
Akurat była przerwa. Staliśmy na boisku przy barierkach, bo to nasza jakby baza. Tylko my możemy tam stać. Ja, Nikodem i ci, którym pozwolimy.
- A pamiętasz, jak spadłem z tej barierki? - odezwał się do mnie mój brat.
- Jak nie pamiętam? Przecież jeszcze masz guza na mózgu - odpowiedziałem mu. Zmarszczylem brwi, bo zobaczyłem idących w naszym kierunku Oliwera i Aleksa. Chłopaki się głupio podśmiechiwali. Od razu zaczaiłem, że mają jakiś głupkowaty pomysł, który wpędzi nas w kłopoty. No to nie chciałem z nimi gadać.
Oliwer miał rozpiętą bluzę, nawet nie miał czapki na głowie. Jak ja bym tak wyszedł na boisko to tata chyba by wolał do gabinetu przez szkolny radiowęzeł.
Debile nawet się do nas nie odezwali. Po prostu z rozbiegu złapali się barierek i tak sobie wisieli. Nie myślałem nad tym, co robię. Nie wiem, czemu tak zrobiłem. Po prostu to zrobiłem. Złapałem Oliwera za gumę od spodni i spuściłem mu spodnie. Pech chciał, że razem z gaciami.
Ja i Nikodem wybuchnęliśmy śmiechem a po chwili to Oliwer zeskoczył, szybko podciągnął ubranie i rzucił się na mnie. Wywaliliśmy się obaj. Oliwer mnie bił po twarzy. Zasłaniałem się rękoma. Wszystko działo się tak szybko, że nawet nie wiem, co w tym czasie robił mój brat. Na pewno mnie nie ratował. Może trudno w to uwierzyć, ale to Aleks odciągnął ode mnie Oliwera. Złapał go za uszy i pociągnął do tyłu. W ten sposób uratował mi życie.
Kiedy wstałem z ziemi, w naszą stronę biegła pani Klaudia. Była zdenerwowana. Niko gapił się w nią jak zahipnotyzowany.
- Nie wstawaj - przykucnęła przy mnie i złapała za ramię. - Chłopcy, nie można tak. Nikodem, biegnij po tatę.
Mój brat najwyraźniej się zawiesił, bo Studzińska krzyknęła drugi raz. - Nikodem!!! Biegnij po ojca!
Poleciał a ja przetarłem ręką twarz. Spojrzałem na rękę. Była od krwi. Niczego więcej nie pamiętam.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro