Babka
Nikodem był podenerwowany. Co chwilę patrzył w kierunku drzwi. Nie mógł się doczekać, kiedy w końcu do klasy wejdzie pani Studzińska. Nauczycielka była znana z punktualności, a tego dnia spóźniała się na lekcję już ponad kwadrans.
- Ja tam się cieszę, że nie mamy polaka - odezwał się Marcel. - Nie mam zrobionych lekcji i pewnie dostałbym pałę - zaśmiał się szyderczo.
- A pamiętasz, jak uciekłeś, bo bałeś się, że tata zbije cię tłuczkiem do kotletów? Nudziło mi się i zrobiłem za ciebie wszystkie lekcje - rzekł Nikodem.
Marcel zdziwił się. Otworzył zeszyt od języka polskiego. Na widok starannie wykonanej pracy domowej zrobił wielkie oczy.
W tym samym czasie do sali weszła Studzińska. Blondwłosa kobieta tego dnia wyglądała inaczej niż zwykle. Miała na głowie niedbale związanego koka i źle zapięte guziki od bluzki. Przywitawszy klasę cichym DZIEŃ DOBRY usiadła za biurkiem.
- Na początek sprawdzimy, czy wszyscy macie odrobione prace domowe. Należało napisać list do przyjaciela - powiedziała wstając z krzesła. Przeszła się po klasie zaglądając uczniom w ich zeszyty.
- Jasna dupa - szepnął Nikodem. - Mój list wyparował.
Marcel zarumienił się. Nic nie odpowiedział.
- Wyrwałeś mi kartkę, debilu? Czemu?
- Jeszcze mi kiedyś za to podziękujesz... - szepnął Marcel podsuwając swój zeszyt bliżej nauczycielki.
Nikodem wstał. Spojrzał polonistce w oczy.
- Ja chciałem zgłosić nieprzygotowanie - rzekł biorąc głęboki oddech.
Nauczycielka zmarszczyła brwi. Nikodem w jej oczach uchodził za wzorowego ucznia. To, że nie wykonał zadania domowego bardzo ją zaskoczyło. Tym bardziej, że miał na to cały weekend.
- Nieprzygotowanie zgłaszamy przed lekcją - oznajmiła.
- Ale pani się spóźniła. Albo wpisze mi pani nieprzygotowanie, albo powiem mojemu tacie, że się pani spóźniła na lekcje - powiedział bezmyślnie.
- Słucham? Zatem chodźmy. Pan dyrektor jest w swoim gabinecie. Właśnie od niego wracam.
Nikodem zrobił zeza.
- Dobra. To nie - rzekł siadając z powrotem na swoje miejsce.
Studzińska wzięła do ręki zeszyt Nikodema. Napisała czerwonym długopisem odpowiednią notatkę.
- Na jutro chcę tu widzieć podpis rodziców - powiedziała oddając chłopcu jego zeszyt.
Marcel cicho się zaśmiał. Nikodem poczerwieniał na twarzy.
- Co ci napisała? - zapytał.
- Brak zadania domowego... I jedynka - rzekł Nikodem wiercąc się niespokojnie na krześle.
- Dostaniesz jeszcze z dwie pały i tata sam poprosi babkę, żeby miała z tobą wyrównawcze sam na sam.
- Albo dostanę lanie - szepnął Nikodem odwracając głowę w stronę okna. Chłopiec pociągnął nosem. Łzy stanęły mu w oczach.
- Niko, ty płaczesz? - zaśmiał się Marcel. - Płaczesz.
- Nie płaczę.
- Płaczesz.
- Zamknij się.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro