Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Żurek

Zaraz po wyjściu z samochodu Marcel pobiegł do swojego pokoju. Szybko się przebrał.
- Marcel, Nikodem! Obiad! - zawołała Danuta.
Chłopcy prędko zbiegli na dół po schodach. Usiedli przy stole, jeden z prawej, a drugi z lewej strony Franciszka.
- Jak tam było dzisiaj w szkole? - odezwała się babcia chłopców.
- Dobrze, dostałem czwórę z matmy, co nie tato? - rzekł Marcel zwracając się do ojca siadającego tuż obok niego.
- Dobrze, to mało powiedziane - rzekł Szymon biorąc do ręki pajdę suchego chleba. - Pochwal się babci i dziadkowi, co zrobiłeś...
- Myślałem, że to atrapa... Sam mówił, że nie musi ich nosić... - westchnął chłopiec. - Żurek? Nie będę jadł.
Szymon zdenerwował się. Patrząc Marcelowi w oczy uderzył otwartą ręką w stół.
- No, jem! - wrzasnął chłopiec z nerwami biorąc do ręki łyżkę, która po chwili spadła mu na podłogę.
- Marcel! Zbiera ci się! - rzekł Szymon podniesionym głosem.
- Nie od dziś...
Szymon podniósł się z krzesła. Chwycił syna za łokieć. Bez słowa zaprowadził go do swojej sypialni. Chłopiec stanął między szafą a łóżkiem. Schylił nisko głowę. Czuł, że lanie wisi w powietrzu.
- Co z tobą? - rzekł Szymon patrząc chłopcu głęboko w oczy. - Jak ty się zachowujesz, co? Najpierw ta akcja z krzesłem, potem z okularami! Mówię do ciebie!
Marcel spojrzał na czarny, skórzany pasek umieszczony za szlufkami spodni ojca. Mimowolnie w jego oczach pojawiły się łzy.
- Nie płacz. Obiecałem, że będę wobec ciebie bardziej wyrozumiały i dotrzymam słowa. Ale smyku, moja wyrozumiałość ma granice. Zapamiętaj to sobie.
Marcel kiwnął dwukrotnie głową. Szymon przytulił go.
- Nie becz - rzekł czułym głosem. - Już dobrze... Chodź, zjemy obiad i polecisz na dwór pobawić się z Misiem...
- Tata, ja nie lubię żurku... - rzekł Marcel wybuchając płaczem.
- To dzisiaj polubisz... Chodź...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro