Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Praca domowa

Chłopaki niechętnie wstali z łóżek. Bez pośpiechu zeszli za ojcem do salonu. Usiedli przy stole.
Szymon kończył szykować kanapki. Zalał wrzątkiem kawę i dwie herbaty.
- Smacznego - rzekł kładąc na stole talerz wypełniony kanapkami z truskawkowym dżemem. - Idę do łazienki. Jak wrócę, kanapki mają być zjedzone... - dodał kierując się w stronę toalety.
- Nie chcę mi się iść do szkoły... - odezwał się Marcel. - Całe szczęście, że nic nam na razie nie zadawają...
- Jak nie zadawają? A z polskiego? - odparł Nikodem.
- Co z polskiego?
- No, mieliśmy napisać list do przyjaciela... Tylko nie mów, że zapomniałeś...
- Kurcze... Niko, daj odpisać... Please.
- Zgłupiałeś? Zadania z matmy, okej. Ale nie list... Przecież babka nie jest głupia. Pokapuje się, że mamy takie same listy...
- To wkręcimy ją... Powiemy jej, że jesteśmy bliźniakami i myślimy tak samo...
- Nie dam ci odpisać...
Marcel potarł ręką oko. Wstał od stołu. Podszedł do leżącego przy kanapie plecaka. Wyciągnął z niego zeszyt od języka polskiego oraz długopis. Wróciwszy do stołu, położył zeszyt na swoim kolanie. Zabrał się za odrabianie pracy domowej.
- Czemu nie położysz sobie zeszytu normalnie na stole? - odezwał się Nikodem.
- Się głupio pytasz... Jak zacząć?
- W prawym górnym rogu napisz datę i miejsce... - rzekł Nikodem.
- Który dzisiaj jest?
- Nie dzisiejszą, baranie jeden, bo się babka od razu domyśli, że robiłeś to dzisiaj rano na kolanie. Napisz piątkową datę, że niby taki pilny uczeń z ciebie, że pisałeś to zaraz w piątek po lekcjach...
Wtem do salonu wszedł Szymon. Mężczyzna wyglądał zupełnie inaczej niż pięć minut temu. Był ogolony, uczesany. Miał na sobie bawełnianą koszulę z krótkim rękawem oraz półeleganckie spodnie. Podszedł do szafy w poszukiwaniu skarpetek.
Marcel wyprostował się. Utkwił wzrok w kanapce.
- Co tak cicho? - rzekł Szymon wpatrując się w synów.
- Nic, nic... Serio, nic - rzekł Marcel mając nadzieję, że ojciec uwierzy w jego zapewnienia.
Szymon usiadł na kanapie. Założywszy skarpetki, uruchomił swój laptop. Marcel spojrzał niego kątem oka. Nieśmiało odsunął się razem z krzesłem od stołu, po czym pochylił głowę na dół.
- Teraz nie... - szepnął Nikodem kiwając przecząco głową. - Napiszesz na historii...
Marcel postanowił nie posłuchać rady brata. Zabrał się za pisanie listu. Zdążył napisać tylko "Mój drogi Przyjacielu", gdy nagle długopis wypadł mu z ręki. Poturlał się w stronę Szymona.
Mężczyzna podniósł długopis Marcela. Wstał z kanapy.
- Czyje to? - spytał.
Marcel uniósł ręce w górę. Wówczas zeszyt zsunął mu się z kolan, upadł na podłogę.
Malec nieśmiało uśmiechnął się do taty. Schyliwszy się, podniósł zeszyt z podłogi.
- Co tam masz? - odezwał się Szymon.
- A nic... Nic takiego...
- Pokaż mi to nic takiego...
Chłopiec podał ojcu do ręki swój zeszyt od języka polskiego. Szymon bez pośpiechu otworzył go na ostatniej stronie.
- Ile razy ci się pytałem, czy masz zrobione lekcje? - odezwał się.
- No, cztery - westchnął dziesięciolatek. - Zapomniałem o tym całkiem... Niko mi przypomniał... Tata, jest dopiero siódma... Daj mi pięć minut... Szybko napiszę ten list...
- Szybkie to ty zaraz możesz dostać lanie! Tak dużo masz obowiązków, że nie starcza ci czasu na odrabianie lekcji? Co robiłeś cały piątek?
- No, bawiłem się...
- W sobotę też nie było czasu? Co robiłeś w sobotę, co?
- No, też się bawiłem...
- Dobra, tata - odezwał się Nikodem. - Niech napisze ten list... Przecież to mu zajmie góra pięć minut...
Szymon kiwnął głową.
- Okej, pisz ten list... Ale zapamiętaj sobie, że pierwszy i ostatni raz robisz mi lekcje na kolanie przy śniadaniu. Zrozumiano?
- Tak... - szepnął Marcel.
- Dzisiaj cię przypilnuję z lekcjami... Nie wyjdziesz na dwór dopóki wszystkie prace domowe nie będą odrobione na piątkę.
Malec westchnął głęboko. Przetarł oko.
Szymon wziął do ręki swój kubek z kawą, po czym wrócił na kanapę. Usiadł wygodnie. Wziął laptop na kolana.
- Napisz, że na wstępie tego listu go pozdrawiasz i miło wspominasz wasze ostatnie spotkanie. Że jesteś ciekaw, jak jemu minęły wakacje... - rzekł Nikodem.
- No, okej... - szepnął Marcel przykładając długopis do kartki papieru. - Jednak nic nie napiszę. Tata mnie rozprasza.
Szymon zamknął laptop. Wstał z kanapy, po czym bez słowa poszedł do swojej sypialni. Gdy tylko to uczynił, Marcel wyciągnął z kieszeni swój iPhone. Prędko wyszukał w Internecie gotowy list. Bezbłędnie go przepisał.
- No, to teraz można się wziąć na jedzenie kanapeczki - rzekł. - Smacznego Marcel - dodał. - Dzięki Marcel - odpowiedział sam sobie.
- Gorzej jak babka się pokapuje, że zerżnąłeś to z neta... - odezwał się Nikodem.
- Nie pokapuje... To blondynka... Na pewno jest głupia jak but...
Nikodem zrobił groźną minę.
- Właśnie, że jest mądra... A już na pewno mądrzejsza od ciebie - rzekł.
- I od ciebie...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro