Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Popisówka nad jeziorem

Nikodem wepchnął tratwę do jeziora. Piotrek i Sebastian byli podekscytowani. Nie mogli się doczekać rejsu.
- Jak tam wejść? - spytał starszy chłopiec.
- Normalnie, a jak?
Odległość między brzegiem a tratwą wynosiła około trzy metry. Dla Piotrka i Sebastiana była to odległość nie do pokonania.
- No, dalej! - zawołał Nikodem.
Piotrek usiadł na trawie. Zdjął buty. Podwinął nogawki od spodni.
- Ja wejdę w tenisach - odezwał się Sebastian.
- A spróbuj!
Młodszy chłopiec niewiele sobie robił ze starszego brata. Rozpędziwszy się, wbiegł do jeziora.
- Ale zimna woda! - zawołał.
- I będziesz chory! Zobaczysz! - odezwał się Piotrek.
Sebastian wdrapał się na pokład tratwy. Zdjął przemoczone buty. Jego brat nieśmiało dotknął wody palcami prawej stopy.
- Zimna! Nie wejdę! - zawołał.
- Piotruś, chodź! Wiesz, jak tu fajnie? - zawołał Sebastian. - Ale woda jest zimna!
Nikodem zaśmiał się.
- Co? Woda zimna?
Chłopiec chcąc popisać się przed kuzynami, zdjął koszulkę i uniósł ją w górę. Sebastian patrzył na Nikodema oczyma pełnymi podziwu.
- Nikodem, będziesz chory! - zawołał Piotrek patrząc, jak jego kuzyn zabiera się za ściąganie spodni.
Po chwili Nikodem miał na sobie same gacie. Podskoczył kilka razy w górę na rozgrzewkę, po czym z rozpędu wskoczył do wody.
- Ale cieplutka! - zawołał chwilę po tym, jak się wynużył.
Sebastian uśmiechnął się. Zdjął koszulkę.
- Seba! Zaraz pójdę po tatę! Chyba mówił ci, że nie wolno nam wchodzić do wody!
- To mu nie mów! - odparł młodszy chłopiec.
Dopiero teraz Piotrek zauważył, że od tratwy jest wyprowadzona linka. Chłopiec pociągnął ją z całej siły. Łódź powoli zaczęła przemieszczać się w stronę brzegu.
Sebastian zdał sobie sprawę z tego, że nie ma czasu do stracenia. Prędko zdjął spodnie. Wskoczył do wody.
Stojący na brzegu Piotrek złapał się za głowę.
- Ale lodowata! - zawołał Sebastian.
- Ja stoję w ciepłym wirze - odezwał się Nikodem.
- Seba! Ja idę po tatę! - zawołał Piotrek.
- Nie idź!
Starszy chłopiec pobiegł w stronę domu. Nikodem i Sebastian spojrzeli na siebie, po czym obaj wybuchnęli śmiechem.
- Byłeś kiedyś na drugim brzegu? - odezwał się Sebastian.
- No, jasne! - odparł Nikodem. - Jestem w stanie w ciągu dziesięciu minut przepłynąć w tę i z powrotem.
- Żartujesz! Serio?
- Jasne... Jestem w to szybszy od Marcela o całe dwie minuty. We wszystkim jestem od niego lepszy. Nawet w nurkowanie na czas.
- Serio? A u mnie w domu to mój brat jest ode mnie we wszystkim lepszy...
- Jo! Boi się wejść do wody... Laluś...
Wtem obaj chłopcy ujrzeli Piotra prowadzącego Mariusza w stronę jeziora. Mężczyzna był zdenerwowany. Zaznaczył chłopakom w domu, że może ich zabrać do kuzynów, ale pod warunkiem, że nie będą mu przeszkadzać w pracy.
- Sebastian! - zawołał zbliżając się do brzegu.
- No to po mnie...
- Udaj, że nie słyszysz. Nie wejdzie po ciebie do wody... Albo zrób na niego głupią minę. Na przykład taką - rzekł Nikodem robiąc zeza.
Dziewięciolatek wybuchnął śmiechem.
- Sebastian! Wychodź mi z wody! W tej chwili! Piętnaście stopni na dworze a on mi do wody wlazł! No, tego jeszcze nie grali! Nie słyszysz co do ciebie mówię?!
- Wyjdę...
- Jak tam chcesz... Ja bym nie wychodził...
Sebastian wyszedł z wody. Mariusz chwycił go za rękę. Zamachnąwszy się przyłożył synowi dwa klapsy. Chłopiec złapał się za tyłek.
- Ała! Ała! - zawołał.
- Ała? Czy nie mówiłem, że nie ma wchodzenia do wody? Dlaczego mnie nie słuchasz? W tej chwili do domu! Bierz spodnie i koszulkę!
- W butach wszedł do wody... - odezwał się Piotrek.
Mariusz chwycił młodszego syna za przedramię. Zaczął prowadzić go w stronę domu Jasińskich.
Po chwili byli już na miejscu. Weszli do salonu. Szymon siedział w fotelu. Miał zamknięte powieki. Otworzył je, gdy tylko usłyszał, że ktoś wchodzi do domu.
- Szymon, daj mu jakiś ręcznik. Głupie to, wlazło do wody! Tydzień temu miał zapalenie oskrzeli.
Jasiński prędko podniósł się z fotela. Otworzył dużą szafę. Wyciągnął z niej kąpielowy ręcznik. Rozłożywszy go, okrył nim plecy chłopca.
- Dasz mu jakieś suche gacie po chłopakach i skarpety?
- Jasne - odparł Szymon.
Mariusz pokiwał głową, po czym wyszedł na dwór. Po chwili do domu weszli Piotrek i Nikodem.
Syn Szymona miał na sobie jedynie przemoczone do cna majtki. Ułożył sobie z mokrych włosów irokeza na głowie.
- A ty co? - odezwał się Szymon. - Kto ci pozwolił wejść do wody?
Nikodem się speszył.
- No, pytam ci się.
- Przecież umiem pływać...
- I co z tego, że umiesz pływać? Jest stanowczo za zimno, żeby kąpać się w jeziorze! Gdzie masz ubrania?
- Nad wodą...
- To biegiem!
Nikodem wyszedł z domu. Prędko pobiegł po buty, spodnie i koszulkę. Ubrał się. Trzy minuty później był już z powrotem.
- Założyłeś spodnie na mokre gacie? - odezwał się Szymon. - Nikodem, osłabiasz mnie...
- Zaraz mi wyschną...
- Nie wyschną. Proszę iść do góry się przebrać. I przynieś dla tego chłopca jakieś gacie i skarpetki... Jak ci na imię? - dopowiedział spoglądając na dziewięciolatka.
- Sebastian. A to jest Piotrek - rzekł chłopiec.
- Ogrzałeś się trochę?
- No...
- To dobrze...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro