Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Papierosy 2

Budzik zadzwonił o godzinie szóstej trzydzieści. Szymon obudził chłopców. Nikodem błędnym krokiem poszedł do łazienki. Marcel podniósł się z łóżka. Nieśmiało spojrzał na Szymona wyciągającego z szafy spodnie. Podszedł do ojca.
- Hej... - szepnął.
Mężczyzna spojrzał na chłopca bez cienia sympatii.
- Hej - odpowiedział.
- Tata, obraziłeś się na mnie?
Szymon włożył spodnie. Sięgnął po pasek. Bez słowa wsunął go za szlufki sztruksów.
- Tata...
- Marcel, po szkole dostaniesz takie lanie, że nie usiądzisz na dupie. Szykuj się do szkoły.
- Tata, pogadaj ze mną... - szepnął chłopiec pocierając ręką oko.
- Później będziemy rozmawiać. Szykuj się do szkoły!
Marcel natychmiast podszedł do drzwi. Chciał już wyjść z sypialni rodziców. Zebrał się jednak na odwagę. Zbliżył się do zdenerwowanego ojca.
- Tatuś... - szepnął.
Szymon włożył ciemnoszarą koszulę. Zabrał się za zapinanie guzików.
- Tatuś - powtórzył chłopiec zaciskając powieki. - Dałeś słowo, że będziesz wyrozumiały i będziesz mniej mówił a więcej słuchał... To posłuchaj tego, co chcę ci powiedzieć...
Szymona totalnie zaskoczyły słowa syna. Uświadomił sobie, że chłopiec ma rację.
- Podejdź do mnie - rzekł siadając na łóżku.
Marcel zbliżył się do taty.
- Co chciałeś mi powiedzieć? - spytał Szymon.
- Że to nie były moje papierosy... Ani moje ani Nikodema. Ja nigdy nie paliłem i Nikodem też nigdy nie palił... Przysięgam. Przysięgam na życie Misia...
Mężczyzna wziął głęboki oddech. Spojrzał chłopcu w oczy.
- Tatuś, ja chciałem zniszczyć te papierosy. Chciałem połamać je i wrzucić do kosza na śmieci...
- Skąd te papierosy znalazły się w naszym domu?
Chłopiec spuścił głowę na dół. Przegryzł zębami dolną wargę.
- Słucham cię... Chciałeś, żebym dopuścił cię do głosu, to się teraz tłumacz.
- Tata, ja nie mogę ci tego powiedzieć.
Szymon kiwnął przecząco głową.
- Szykuj się do szkoły... - rzekł wstając z łóżka.
- Tata, nie złość się na mnie, no... Ja nic złego nie zrobiłem!
- Nie podnoś na mnie głosu! Proszę w tej chwili szykować się do szkoły! Mówię poraz ostatni!
Chłopiec z nerwami wybiegł z sypialni rodziców. Z całej siły trzasnął drzwiami. Szymon pośpieszył za nim.
- Marcel! Wróć się! - krzyknął.
Malec odwrócił się na pięcie. Podszedł do ojca.
- Co?
- Trzasnąć cię z taką samą siłą, z jaką ty trzasnąłeś tymi drzwiami?!
- Nie... - szepnął chłopiec pochylając głowę na znak skruchy.
- Szykuj się do szkoły. A, Nikodem, jak długo będziesz siedział w tej łazience?!
- Jestem w kuchni, jakby co - odparł jedenastolatek.
Szymon podszedł do aneksu kuchennego. Wstawił wodę na kawę i na herbatę. Zabrał się za przygotowywanie kanapek.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro