Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Kolejna przerwa

Tymoteusz potarł swoje dłonie, po czym otworzył okno znajdujące się w damskiej ubikacji na pierwszym piętrze. Nikola, Julia, Marcel, Nikodem i Kornel z niecierpliwością wyczekiwali tego, co miało za moment nastąpić. Tymek usiadł na parapecie.
- Sam bym chętnie skoczył - rzekł Nikodem uśmiechając się do brata.
Marcel trzymał w ręku uzbierane pięćdziesiąt złotych. Cieszył się, że trochę zarobi. Miał nadzieję, że Tymoteusz nie rozmyśli się w ostatniej chwili i nie zrezygnuje ze skoku.
Tymek był zdeterminowany. Chciał zabłysnąć w oczach kolegów z klasy. Czuł, że owym skokiem zwróci na siebie uwagę, zyska popularność. Może nawet stanie się klasowym ulubieńcem.
- Dalej, Tymek, skacz.... Zaraz się przerwa skończy... - odezwała się Nikola.
- Moment... Namyślam się... - odparł chłopiec zamykając na chwilę powieki.
- Nie skoczy - szepnął Nikodem. - Cyka się...
Marcel zmarszczył brwi.
- Tymek, dalej! Chcesz dostać te dwie dychy i spłacić swój dług, czy nie? Bo już sam nie wiem! - zawołał.
- Chcę... To będę skakał...
Wtem do ubikacji dziewczyn weszła Klaudia Studzińska. Kobieta pełniła akurat dyżur na pierwszym piętrze. Zamarła na widok Tymoteusza szykującego się do skoku. Prędko zjawiła się przy chłopcu.
- Nie ruszaj się - powiedziała chwytając go za ramię.
Pomogła mu zejść z parapetu. Marcel natychmiast zjawił się przy Tymoteuszu.
- No! Całe szczęście, że pani przyszła! - zawołał. - Mówiliśmy mu, żeby nie skakał, ale on się uparł... Ma jakieś odchyłki...
Pozostałe dzieciaki w mig potwierdziły wersję Marcela. Jedynie Tymoteusz miał inne zdanie w tej kwestii.
- To miał być skok za pięćdziesiąt złotych... - tłumaczył się.
Nauczycielka wyprowadziła chłopca z ubikacji. Była zdenerwowana. Szybkim krokiem podążała w stronę gabinetu dyrektora prowadząc ze sobą niesfornego ucznia.
Tymek bał się stanięcia oko w oko z Szymonem Jasińskim. Nie wiedział, jak powinien wytłumaczyć mu się ze swojego zachowania. Zdecydował, że powie prawdę.
- Panie dyrektorze! - odezwała się Klaudia Studzińska. - Tymek próbował wyskoczyć przez okno w toalecie.
Szymon zmarszczył brwi. Gestem ręki przywołał do siebie chłopca.
- To prawda? - spytał, gdy malec stał już przy dużym, ciemnym, dyrektorskim biurku.
- No... Bo chciałem zarobić - odpowiedział malec.
- Możesz mówić jaśniej?
Chłopiec spuścił głowę na dół.
- Jeden chłopak powiedział, że uwiesi się na rurach w kiblu. Powiedziałem mu, że się nie uwiesi... On na to, że uwiesi się... A ja, że nie...
- Tymek, o czym ty do mnie mówisz?
- Założyłem się z nim, że się nie uwiesi... O dwie dychy... Ale się uwiesił... Bo wszedł na umywalkę... Tak, to by się w życiu nie uwiesił, bo by nie sięgnął... No to przegrałem.
- Tymek...
- Chciałem zarobić... Za ten mój skok Marcel dostał pięć dych. Dwie dychy miał mi oddać, ale teraz to ja już nie wiem...
Szymon spojrzał na chłopca z osłupieniem. Podrapał się z tyłu głowy.
- Tymek, zdajesz sobie sprawę z tego, co zrobiłeś? Przecież, gdybyś skończył z tego okna, mógłbyś się połamać. Chciałbyś spędzić resztę życia na wózku inwalidzkim?
- Nie...
- Nie? To dlaczego zachowujesz się tak nieodpowiedzialnie? Sam wracasz ze szkoły do domu, czy ktoś po ciebie przyjedzie?
- Tata po mnie przyjedzie...
- To powiesz mu, żeby zajrzał do mnie do gabinetu... Porozmawiam sobie z nim na twój temat.
Chłopiec pokiwał głową.
- A teraz idź na lekcję... A, i zawołaj mi tu Marcela...
- Dobrze, proszę pana - westchnął chłopiec. - A, tata i tak miał do pana dzisiaj przyjść z jakąś fakturą...
- Idź już i mnie nie denerwuj.
- No, to idę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro