Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Kartkówka z definicji

Wbrew żądaniom, zakazom i błaganiom Danuty, Szymon zdecydował, że zamiast jechać do lekarza, pójdzie do szkoły. Z samego rana połknął dwie tabletki o działaniu przeciwgorączkowym i przeciwzapalnym. O dziwo, czuł się jako tako.
Marcel był podekscytowany. Nie mógł się doczekać matematyki. Miał nadzieję, że ojciec nie przełoży kartkówki na inny termin.
Szymon wszedł do sali dziesięć minut po dzwonku. Usiadł za biurkiem. Sprawdził obecność.
- Obiecałem wam wczoraj, że napiszecie dzisiaj kartkówkę... - odezwał się.
- Prosimy! Niech pan nie robi kartkówki! Jest dopiero początek roku! - zawołał Mateusz. - Kto jest za tym, żeby nie było kartkówki, ręka do góry!
- Kto jest za tym, żeby po lekcjach sprać Matiemu dupę, ręka do góry - szepnął Marcel Nikodemowi do ucha.
Obaj chłopcy uśmiechnęli się do siebie.
Szymon nie skomentował słów Mateusza Głowackiego. Zamiast tego wstał z krzesła. Przeszedł się po klasie.
- Wszystko znika. Na ławkach zostają tylko kartki i długopisy. Nic więcej. Za Marcelem rząd pierwszy, za Nikodemem rząd drugim. Za Tymoteuszem rząd pierwszy, za Michałem drugi.
Marcel uśmiechnął się. Spojrzał na tatę, uśmiechnął się do niego.
- Rząd pierwszy pisze polecenie... Wyjaśnij pojęcia... Liczy naturalne, liczby niewymierne... Rząd drugi... Liczby całkowite, liczby wymierne... Drugie polecenie... Podaj pięć przykładów... Rząd pierwszy, liczb rzeczywistych... Rząd drugi, liczb niewymiernych. Czas start.
Szymon przeszedł się po klasie. Był ciekaw, czy Tymoteusz przygotował się w domu do kartkówki. Nauczyciel stanął za chłopcem. Przez chwilę wpatrywał się w nieudane próby stworzenia własnych definicji.
- Zostały wam jeszcze trzy minutki - rzekł kątem oka spoglądając na Marcela.
Chłopiec siedział prosto. Był uśmiechnięty od ucha do ucha.
- Napisałem! - pochwalił się.
- Tak szybko? No, dobrze...
Po kilku minutach Szymon zebrał kartkówki. Usiadł za biurkiem. Przeciągnął się.
- Sprawdzisz teraz? - szepnął Marcel wychylając się zza ławki.
- No, okej.
Nauczyciel wziął do ręki pierwszą z góry kartkę. Chwycił czerwony długopis.
Marcel oparł się łokciami o ławkę, by patrzeć. Z podekscytowaniem patrzył, jak nauczyciel stawia ptaszki i kreski.
- Sara Nawacka! - krzyknął odwracając się w stronę koleżanki. - Nie nauczyłaś się! Trója z plusem!
Dziewczynka natychmiast podbiegła do nauczyciela.
- Czwórka z minusem... Proszę! - powiedziała patrząc na wychowawcę błagalnym głosem.
- Sara, nie znasz definicji na liczby niewymierne. Trzymaj kartkę. Nauczysz się, poprawisz - rzekł uśmiechając się do uczennicy.
- Dobrze jej tak. Ja ja bym był nauczycielem, dałbym jej pydę - odezwał się Marcel.
Szymon uśmiechnął się. Chwycił kolejną kartkę.
- Mateusz Głowacki! - odezwał się Marcel.
- No, pięknie...  Tu będzie piątka... - rzekł Szymon sam do siebie.
- Chyba pała. Matiemu rzędy się pomyliły! - zaśmiał się Marcel.
Nauczyciel zmarszczył brwi. Prędko odszukał sprawdzian Kornela, z którym Mateusz dzielił ławkę.
- Słowo w słowo to samo... Mateusz i Kornel! Za nieuczciwość obaj dostajecie jedynki - rzekł.
Marcel i Nikodem parsknęli śmiechem.
Kornel zrobił się czerwony na twarzy. Mateusz schylił głowę na dół.
- Brak komentarza wyjaśnia wszystko...  - rzekł Szymon biorąc do ręki kolejną kartkówkę.
- Tymoteusz Nowak! - zawołał Marcel.
Chłopiec podszedł do nauczyciela.
- Bo ja myślałem, że pan żartuje z tą kartkówką - westchnął uczeń.
Szymon uśmiechnął się.
- Mówiłem serio... - rzekł. - Posłuchajcie nowej definicji liczb naturalnych... - zwrócił się tym razem do klasy. - Liczby naturalne to liczby, które są całe a nie ułamkowe. I nie mają minusów ani zer pomiędzy.
Klasa wybuchnęła śmiechem. Tymoteusz również.
- Liczby niewymierne to liczby, których nie da się niczym wymierzyć. Ani linijką, ani nawet pomiarami z satelity... No, Tymoteusz. Podpisałeś się. Liczby rzeczywiste podałeś poprawne. Masz dwójkę!
Tymoteusz uśmiechnął się.
- Dziękuję! Ja się nic nie uczyłem, a dostałem dwójkę! - rzekł wracając do ławki. Ucałował swój sprawdzian.
- I on twierdzi, że na koniec czwartej klasy miał szóstkę z matematyki... - westchnął Marcel. - Nikola! Teraz twoje sprawdzamy! Na razie masz wszystko dobrze! To niedobrze...
- Nikola, pięć - rzekł nauczyciel.
Dziewczynka odebrała swój sprawdzian. Rozpromieniona wróciła na miejsce.
- Jula! Teraz twoje!
- Marcel, nie krzycz mi nad głową - odezwał się Szymon. - Julia! Pięć!
Marcel chwycił kartkę koleżanki. Ponieważ siedziała w drugiej ławce, podał jej sprawdzian.
- Gabi... Tego tata nie musisz sprawdzać...
- Gabrysia! - zawołał nauczyciel. - Piątka.
- Ola też dostanie piątkę... - rzekł Marcel wyjmując z piórnika gumkę do mazania.
- I ja dostanę piątkę - odezwał się Nikodem. - A ty pałę....
- Chciałbyś - rzekł Marcel wbijając cyrkiel w gumkę myszkę. - Uuu... Ten zastrzyk był bolesny...
- Marcel, podkręciły ci się wszystkie definicje - odezwał się Szymon zupełnie nieoczekiwanie.
Chłopiec zdębiał.
- Ale jak? - spytał z niedowierzaniem. - Co dostanę?
- Jedynkę... Żartowałem. Pięć!
Marcel uśmiechnął się. Chwycił swoją kartkówkę. Przez resztę lekcji patrzył na nią z podziwem. Był wzruszony.
- Pojedziemy do mamy, pokazać? - zwrócił się do Szymona.
- Pewnie - odparł ojciec chłopca. - Janek! Nie nauczyłeś się!
- A chociaż dwójka? - spytał chłopiec podnosząc się z krzesła.
- Nawet z plusem - odparł nauczyciel. - Adam... Nic nie napisałeś... Wstyd!
Dwaj chłopcy podeszli do nauczycielskiego biurka. Odebrali swoje prace.
Nim matematyk zabrał się za sprawdzanie kolejnych kartkówek, wziął do ręki kubek z kawą. Napił się. Poczuł falę wszechogarniającego gorąca. Wstał z krzesła. Uchylił okno.
- Kto nam tu jeszcze został? Daria... Może być ciekawie... Liczby niewymierne są trudne do opisania. Daria! Dlaczego się nie nauczyłaś, co? Wakacje już się skończyły. Najwyższy czas wziąć się do nauki!
Dziewczynka bez słowa podeszła po swoją kartkówkę.
- Na poniedziałek proszę przynieść podpis mamy.
- Dobrze... - szepnęła.
- Marcelina! No...
Małolata migiem stanęła przy wychowawcy.
- Co ty masz w buzi? - spytał widząc, że dziewczynka coś przeżuwa.
- Nic - odpowiedziała. - Kanapkę... - przyznała po chwili. - Będzie trójka?
Szymon uśmiechnął się.
- To są takie łatwe rzeczy. Dlaczego się nie nauczyłaś? Co?
- Mieliśmy wczoraj gości do późna... Z zagranicy... - odpowiedziała.
- Trója z plusem. Jakbyś podała chociaż trzy przykłady liczb niewymiernych, dostałbyś czwórkę.
- Nie podałam? Ale umiem to! Pierwiastek z dwóch, z trzech, z pięciu!
- Niech ci będzie. Cztery!
- Dziękuję! - zawołała uradowana.
Dwie ostatnie kartkówki Szymon sprawdził w oka mgnieniu. Michałowi postawił czwórkę. Nikodemowi piątkę.
- To, co? Zabieramy się za zadania... - rzekł.
- Nie! Poopowiadajmy sobie o wakacjach - odezwała się Nikola.
Szymon spojrzał na zegarek. Do dzwonka zostało jeszcze dziesięć minut.
- No, dobrze... - rzekł. - To, gdzie byliście na wakacjach?
- Ja byłem w Chorwacji! - zawołał Kornel.
- Ja całe wakacje byłam u babci na wsi! - pochwaliła się Marcelina. - Babcia ma dużo zwierząt... Ma krowę, świnki, kury i kaczki... A dziadek ma króliki! Dał mi jednego królika, ale tata go zabił i zrobił z niego pieczeń...
Szymon uśmiechnął się.
- I jadłaś królika? - odezwała się Daria. - Ja bym nie zjadła. One mają takie milusie futerka...
- No co ty? Jasne, że nie jadłam...
- Mateusz, gdzie byłeś na wakacjach? - spytał Szymon po chwili.
- W Karpaczu... I zwiedziłem zamek Książ - odparł chłopiec.
- A ja pływałem pirackim statkiem! - zawołał Marcel.
Szymon uśmiechnął się.
- Byłem pod pokładem i widziałem prawdziwe skrzynie pełne skarbów...
- I u babci byliśmy... Pół nocy - westchnął Nikodem. - Wtedy, co uciekliśmy do domu, bo baliśmy się, że tata znajdzie moje winko...
- No... - przyznał Marcel.
- A ja całe wakacje byłem w domu z babcią - odezwał się Janek.
- Współczucie - westchnął Marcel.
- No, mega współczucie - dopowiedział Nikodem.
- Dzięki - rzekł Janek..
- A ja wakacje spędziłem w północnej części Syberii... Było tak zimno, że odmroziłem sobie ręce i nogi - odezwał się Tymoteusz.
- Chyba mózg - rzekł Marcel poraz kolejny wbijając cyrkiel w gumkę do mazania.
- Właśnie - dopowiedział Nikodem. - Chyba mózg...


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro