Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Złota rybka

Adriana pozmywała naczynia po śniadaniu. Szymon dopił kawę. Wziął do ręki kluczyki od auta.
- Jedziemy do Nikodema - rzekł spoglądając na Adrianę. - Zawołaj Marcela.
- Okej.
Dziewczynka pobiegła po schodach na górę. Marcel leżał na podłodze. Rzeźbił scyzorykiem w parkiecie.
- Marcel! Co ty robisz?! - krzyknęła. - Skąd masz nóż?!
- Zamknij się! - odparował podnosząc się z podłogi. - Scyzoryk dostałem od taty...
- Tak, jasne... Idę powiedzieć wujkowi, że niszczysz podłogę...
- Czekaj, no! - zawołał chwytając kuzynkę za rękę. - Nie idź... Scyzoryk naprawdę dostałem od taty... Jest nawet dedykacja... Widzisz?
- Marcel, na pewno nie uwierzę w to, że wujek dał ci scyzoryk...
- Nie mów tacie, że robię rysunki, okej? Pokazać ci, co to będzie?
Dziewczynka uśmiechnęła się. Przykucnęła.
- To Misiu? - spytała.
- No! Ada, Misiu to mój pierwszy pies, wiesz? Czasem mama zabrania mi zabrać go na noc do siebie do pokoju... A tak, to będę go miał narysowanego na podłodze... Że niby śpi przy moim łóżku.
- Jak wujek to zobaczy, dostaniesz lanie, Marcel.
- Nie zobaczy... Przykryję to dywanikiem... Nie będzie wystawało...
Ada zastanowiła się przez chwilę. Uśmiechnęła się.
- Powiem o tym wujkowi - oświadczyła.
- Ada, nie mów! Nie bądź taka!
- Będziesz musiał robić wszystko, co ci każę... Inaczej przyprowadzę tu wujka i pokażę mu twoje arcydzieło.
- Jeśli to zrobisz, zamorduję cię...
- Tak! Jasne! - zaśmiała się. - Powalę cię jednym palcem!
- Chcesz się przekonać? - rzekł Marcel odkładając scyzoryk na biurko. Śmiało podszedł do kuzynki. Czternastolatka pchnęła Marcela na łóżko. Chłopiec naburmuszył się.
- Marcel! Nie masz ze mną szans! - oświadczyła. - Wujek powiedział, że masz zejść na dół i, że jedziemy do Nikodema...
Chłopiec skinął lekko głową. Chwycił scyzoryk. Wsunął go do kieszeni spodni.
- Okej! Ale mnie nie wydasz? - rzekł.
- Jasne, że nie, moja złota rybko...
- Że co? - odparł przyglądając się roześmianej twarzy kuzynki.
- A to, że od dzisiaj będziesz spełniał wszystkie moje życzenia... Chyba, że wolisz zobaczyć minę wujka jak mu pokażę porysowany parkiet w twoim pokoju.
Chłopiec zdenerwował się. Bez słowa wyszedł ze swojego pokoju. Ada cofnęła go.
- Marcel! Nie zapomniałeś o czymś?
Odwrócił się. Zrobił obrażoną minę.
- Na parapecie leży mój iPhone... Mógłbyś mi go podać?
- Jasne, debilko - oświadczył odwracając się na pięcie.
Podszedł do okna. Chwycił telefon Ady. Podał jej go do ręki.
- Coś jeszcze, debilko?
- Tak... Nie mów do mnie "debilko"... Mów do mnie "wasza wysokość"...
- Tak, wasza wysokość - westchnął chłopiec przecierając ręką oko.
Adriana uśmiechnęła się. Spojrzała w wyświetlacz iPhona, po czym bez pośpiechu zbiegła po schodach na parter.
Z kolei Marcel usiadł na schodach. Chwycił się za głowę. Nie wiedział, jak się zachować. Nie chciał pozwolić Adzie sobą rządzić. Z drugiej strony wiedział, że za rysowanie ostrzem po podłodze, ojciec zabrałby mu scyzoryk, a i na pewno spuściłby mu lanie. Marcelowi nie podobała się ta perspektywa. Zacisnąwszy powieki, zastanawiał się nad tym, jak wybrnąć z niełatwej sytuacji.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro