Wyprowadzka 2
Marcel postanowił zrobić przemeblowanie w swoim pokoju. Zatarasował biurkiem drzwi.
- Nikt tu nie ma wstępu - rzekł sam do siebie. - To mój pokój i mogę sobie mieć biurko, gdzie chce...
Po chwili rozległo się pukanie do drzwi. Marcel usłyszał, że ktoś szarpie za klamkę.
- Czego?! - krzyknął.
- Marcel, znowu zatarasowałeś drzwi? - usłyszał głos matki. - Co ma znaczyć ta kartka? Otwórz!
- Chcę być sam! W dupie mam ciebie i w dupie mam wszystkich! - odpowiedział zmierzając w stronę łóżka.
- Marcel! W tej chwili otwórz drzwi! Chcę porozmawiać z tobą.
- Gadaj sobie do ściany! Ja nie mam z tobą o czym rozmawiać... Chciałem pogadać z tobą rano o tym, żebym nie musiał się przyznawać tacie... Ale się nie dało! Wypchaj się i daj mi spokój!
Daniela zapukała poraz kolejny.
- Chcę być sam! Przeliterować ci to?!
- Marcel, otwieraj natychmiast!
Chłopiec podszedł do wieży. Włączył muzykę na cały regulator.
- Za moment wyjdę z siebie! - wrzasnęła zdenerwowana kobieta. - Tata idzie!
Malec wyłączył muzykę.
- Zamknięte? - rzekł Szymon naciskając na klamkę. Daniela skinęła głową. - Marcel, otwórz!
Chłopiec milczał.
- Marcel! W tej chwili otwórz te drzwi!
- Chcę być sam! Czy to tak trudno zrozumieć?!
Szymon spojrzał na małżonkę.
- Zostawmy go - rzekł. - On też musi ochłonąć... Chodź, skarbie...
Małżonkowie wyszli na dwór. Nikodem skakał na trampolinie. Podrzucał w górę Monsterka.
- Na schody czy na hamak? - odezwał się Szymon.
- Pytanie! - odparła. - Jasne, że na hamak!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro