Wyjazd nad morze
Punktualnie o szóstej rano Szymon wszedł do pokoju Marcela. Otworzył okno na odzież. Chłopiec słodko spał. Kołdra leżała na podłodze.
- Marcel! Pobudka! - zawołał mężczyzna.
- Tata ja śpię... - westchnął chłopiec.
- Jedziesz nad morze czy nie?
Marcelowi momentalnie otworzyły się oczy. Malec prędko podniósł się z łóżka. Ubrał się w drodze do łazienki.
Daniela przygotowała mężowi i dzieciom śniadanie.
- Szymon, zrobię wam kanapki na drogę... - powiedziała któryś raz z kolei.
- Skarbie... Zjemy po hotdogu na Orlenie... Dzieciaki wczoraj szły spać tak późno, że pewnie będą całą drogę spać. Prawda, Marcelek?
- Tata, a kupimy Nikodemowi model statku do sklejania? - odezwał się chłopiec.
- Pewnie! - odparł Szymon. - A Adzie kupimy ładną bransoletkę... Nasza królewna będzie miała pamiątkę z nad morza...
Zaspana dziewczynka uśmiechnęła się do wujka. Miała na sobie nową bluzę z kapturem i długie jeansy.
- Ciocia, a zrobisz mi dwa warkocze? - spytała.
Daniela życzliwie spojrzała na dziewczynkę, po czym bez słowa zabrała się za czesanie jej włosów. Zaplotła jej dwa cienkie warkocze.
- Marcel, słuchaj ojca i bądź grzeczny... Jasne? - odezwała się do syna.
- Mama, weź się... - odpowiedział malec.
- Jak ja ci się zaraz wezmę, to zostaniesz w domu i nigdzie nie pojedziesz...
- No, jejku! Będę słuchał się taty. Przecież jasna sprawa - wymamrotał.
- Jakby Nikodem sprawiał ci jakieś problemy, zadzwoń do mnie i mi go daj do telefonu. Okej?
- Nie no... Myślę, że nie będzie takiej potrzeby.
- No, nie wiem... Ostatnio, jak byliśmy z Marcelem nad morzem Nikodem robił sobie wyścigi na drodze...
Daniela uśmiechnęła się.
- Przypilnuję go - odpowiedziała.
- No, dobrze - rzekł Szymon biorąc do ust ostatni łyk kawy.
Czule, kilka razy pocałował żonę w usta. Marcel zasłonił oczy.
- Idę się pożegnać z Misiem - rzekł po chwili.
Adriana wzięła niewielki, podręczny bagaż. Wyszła na taras.
Szymon i Daniela zostali sami w salonie.
- Daj Adzie parę groszy... Wydała wszystko na tę wymarzoną bluzę... - odezwała się Daniela.
- No, okej - odparł Szymon ponownie muskając żonę w usta. - Będę tęsknił za tym - rzekł.
- To tylko jedna noc...
Mężczyzna położył obydwie ręce na brzuchu żony.
- Bądźcie grzeczne - rzekł pochylając głowę nad jej brzuchem. - Tatuś jutro wróci do domu... Jeśli będziecie grzeczne, dostaniecie prezent z nad morza...
Daniela uśmiechnęła się. Przytuliła się do męża. Pogłaskał ją po policzku. Jeszcze raz pocałował.
- Kocham cię... - rzekł.
- Zadzwoń, gdy dojedziesz na miejsce...
- Okej, skarbie...
Daniela wyszła z Szymonem na taras. Skrzyżowała ręce. Patrzyła, jak jej mąż wsiada do samochodu. Marcel i Adriana czekali na niego w aucie. Chłopiec siedział na przednim miejscu pasażera. Pokiwał mamie przez szybę.
Lusia uśmiechnęła się. Uniosła rękę do góry. Chociaż jej mąż i syn jeszcze nie wyjechali z podwórka, Daniela już za nimi tęskniła.
Poczekała, aż czarne BMW zniknie za zakrętem. Dopiero wtedy weszła z powrotem do domu. Poszła po schodach na poddasze. Zajrzała do pokoju Nikodema. Chłopiec mocno spał. Lusia poprawiła mu kołdrę.
Zeszła na dół. Weszła do sypialni. Położyła się spać i zasnęła.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro